BLACK & WHITE
Kontrast Świat zbudowany jest z kontrastów. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Gdzie nie spojrzeć, otaczają nas sprzeczności, w których przyszło nam się poruszać. Bogaty – biedny, ładny – brzydki, mądry – głupi, dobry – zły. No właśnie. Dobro i zło. To chyba najważniejszy kontrast na świecie, nieprawdaż? Ale to coś więcej niż tylko kontrast. Są to uniwersalne siły, które w pewien sposób definiują naszą cywilizację (a może i cały wszechświat). Na podstawie tych pojęć tworzone są prawa, dzięki którym nasza cywilizacja nie jest cywilizacją barbarzyńską (z pewnymi niechlubnymi wyjątkami oczywiście). Dobro i zło są jednak pojęciami bardzo względnymi. Nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy coś jest absolutnie dobre lub absolutnie złe. Wszystko zależy od wychowania, kultury, środowiska, norm społecznych i moralnych, innymi słowy – od punktu widzenia. Relatywizm w tym przypadku prowadzi do skrajnych sytuacji, ale nikt nie ma prawa do końca osądzać naszego postępowania. Jako że w naszym świecie, każde zachowanie postrzegane jako złe jest surowo karane przez ustalone prawa, nie jesteśmy w stanie do końca posmakować jak to jest być złym. Ale rzeczywistość jest jeszcze bardziej okrutna i tak naprawdę absolutnie dobrym też nie jest łatwo zostać. Tak, są wyjątki. Zgadzam się. Ale tyczy się to osób wybitnych, a nie szarych zjadaczy chleba (czytaj: nas). Tak się zastanawiam i dochodzę do wniosku, iż do tych uniwersalnych pojęć dotrzeć może tylko nadczłowiek, ktoś, kto stoi wyżej w hierarchii świata od nas. Bo skąd, my ludzie, zajęci „przyziemnymi” sprawami, możemy pojąć ogrom i zasady, które żądzą wszechświatem? Kim więc jest ten Ktoś, kto mógłby odpowiedzieć na uniwersalne pytanie:, „Czym jest dobro a czym zło”? Odpowiedź jest chyba jasna. Bóg. Ach, mieć taką władzę; decydować, co jest dobre a co złe, karać i nagradzać, osądzać, tworzyć i burzyć. Na pewno wiele byście za to dali. Na nasze szczęście ktoś już o tym pomyślał i udostępnił nam taką możliwość. A co najważniejsze, nie trzeba wcale wiele dać, abyśmy otrzymali władzę, o której śni się każdemu śmiertelnikowi. Chcecie spróbować czegoś zupełnie innego, nowego? Zobaczyć wszystko z innego punktu widzenia? Jeśli tak to musicie zrobić jedną ważną rzecz. Znajdźcie sobie wygodną przestrzeń, która jest nie tylko wygodna, ale i bardzo elastyczna. A gdy zamkniecie oczy i znajdziecie się po drugiej stronie, wszystko, co śmiertelne i ziemskie stanie się Wam obce. Po drugiej stronie W grze Black & White wcielamy się w postać boga. „Temat stary” – powiecie. Racja. Ale nie do końca jakby się mogło wydawać, wyczerpany. Stary wszakże nie znaczy, mało oryginalny. I w tym przypadku sprawdza się to w stu procentach. Szukając genezy tegoż produktu, należy cofnąć się w czasie o dobre 10 lat. Pamiętacie grę Populous? Wielu na pewno pamięta. Jak na tamte czasy, był to niekwestionowany hit, w który zagrywało się bardzo wielu graczy. Wszystko dzięki geniuszowi Petera Molynuex’a. To człowiek, który w świecie gier komputerowych, jest prawdziwą żywą legendą; wszystko, co wyjdzie spod jego złotych rąk, natychmiast staje się super przebojem. Od wspomnianego Populusa, przez Magic Carpet, Dungeon Keeper’a, aż do dnia dzisiejszego. Gdyż Peter, wraz ze swoją nową firmą developerską, Lionhead, grą Black & White otwiera nowy rozdział w historii gier komputerowych. Jak na ironię, po drugiej stronie znajduje się nie bóg lecz człowiek, który nadludzką siłą, buduje światy i dokonuje rzeczy niemożliwych. I my powinniśmy do niego dołączyć. Czerń i biel. Czy to nie jest zbyt schematyczne? Przecież gra, która opiera się tylko na dwóch przeciwstawnych siłach, to nic innego jak zwykłe „Znajdź i zniszcz”. Zgadza się. Ale B&W jest wolna od schematów. Głównym celem nie jest zabicie wroga (innego boga), ale przejście całej nieliniowej historii. |
Lud boży Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, co jest podstawą istnienia wszystkich bóstw. Tak, to my. Bez nas, wierzących, nie istniałaby żadna istota wyższa. Co więc musi robić bóg, by zyskać kolejnych wyznawców, a co za tym idzie istnieć? Przynajmniej dawać oznaki swojego istnienia. A to, w jaki sposób będzie dawać oznaki istnienia, to już wasze zadanie. Najważniejszym „surowcem” w grze są bez wątpienia ludzie. W B&W nie ma znaczenia, do jakiego plemienia należą wasi wyznawcy. Indianie, Aztekowie, Japończycy, Tybetańczycy – liczy się, by przekonać ich do siebie. Każda z około dziesięciu kultur ma co prawda inne wymagania i twoim celem jest ich zaspokojenie, ale nie powinno wam robić żadnej różnicy kogo staracie się pozyskać. Mali mieszkańcy świata są bardzo samodzielni i zaradni. I bez twojej boskiej pomocy, całkiem dobrze sobie radzą. Lecz, gdy tylko stajesz się ich „naczelnym” bogiem, od razu pojawiają się żądania i potrzeby. A to żywności jest za mało, a to drewna. Czasami twoi wyznawcy chcą byś zaspokoił ich uczucie braku bezpieczeństwa, innym znowu razem twoim zadaniem staje się powiększenie osady. Problemów do rozwiązania jest jeszcze cała masa i nie sposób wszystkich naraz wymienić. Ważne, aby zdobyć kolejnych wyznawców. Pomocne okazuje się także stosowanie różnego rodzaju „cudów” (czarów). Wystarczy ustawić by odpowiednia ilość wyznawców oddawała ci cześć przy ołtarzu. Dzięki temu wzrasta twoja moc i jesteś w stanie użyć wielu pożytecznych i potężnych czarów. Dzielą się one na niszczące i pomagające. Do niszczących zaliczyć można np. kule ognia, piorun, a do pomagających cud żywności, drewna, lasu itp. Razem jest ich ponad czterdzieści. To powinno zadowolić nawet najbardziej wybrednych. Sposobów na zdobycie wiernych jest jeszcze więcej. Można np. wziąć do ręki mieszkańca i dosłownie rzucić nim, tak by inni to widzieli, tudzież podnieść ogromny głaz i rozbić parę domów. To też ingerencja boża. Nieprawdaż? Nie jest to może dobre zachowanie, ale paru tubylców na pewno pokorniej będzie się wyrażało o tobie. Świat idealny Czas powiedzieć coś o samym silniku graficznym i świecie. Gdybym mógł określić go jednym zdaniem, wybrałbym: ”Jest boski!” Potrafi wygenerować setki indywidualnych postaci, nie mówiąc już o przepięknych warunkach pogodowych, cyklu dnia i nocy czy bajecznie kolorowo wyglądających czarach. Dzięki opcji zoom i możliwości ustawienia kamery w dowolnej pozycji, możemy podziwiać ogrom i piękno stworzonego przez artystów świata. Wypowiadać się o silniku można tylko w superlatywach. Co prawda, potrzeba naprawdę mocnej maszyny aby to wszystko udźwignąć, ale myślę, że wielu z was po zapoznaniu się bliżej z tym tytułem, sięgnie do portfela po ostatnie grosze, by cieszyć oczy (i dusze), poznając świat i jego mieszkańców. Dynamiczność, piękno i swobodny ruch – to najlepsze cechy silnika B&W. Interakcja z otoczeniem jest praktycznie nieograniczona. Możesz przenosić drzewa, rzucać głazami, topić swoich wierzących, palić lasy. Mnie szczególnie przypadło do gustu rzucanie kamieniami i głazami. Naprawdę świetna zabawa. Tym bardziej, że fizyka w świecie B&W jest bardzo realistycznie odwzorowana. Wszystko jest logicznie poukładane i każdy ruch ma swój skutek, np. zboże na polach szybciej rośnie, gdy pada deszcz. Dopiero w B&W czuje się, że życie toczy się tam własnym rytmem. Zwierzęta pasą się i rozmnażają (można bez problemu rozróżnić małe od dorosłych), po deszczu i burzach drzewa pną się do góry, gdy ludzie umierają, chowa się ich na cmentarzu. Różnorodność zaskakiwała mnie na każdym kroku. Gdy postępowałem dobrze, świat był kolorowy, latały kolorowe ptaki, muzyka była sielankowa. Ale gdy zacząłem być zły, to po jakimś czasie gra nabrała czerwono-czarnych barw, muzyka zaczęła być ostra, latały kruki, a mój tytan zmienił się subtelnie w krwiożerczą bestię. Czy powiedziałem, tytan? |
Tytan Tytan (w polskiej wersji językowej - niezbyt udany - chowaniec), to twoja cielesna powłoka, twoje ego. Nie ma większego znaczenia, jakie zwierze wybierzesz na swojego przedstawiciela. Ważne jest to, jak go wychowasz. Dla twojego stworka jesteś jak ojciec, więc każdy twój ruch będzie przez niego obserwowany. Gdy złapiesz jakiegoś mieszkańca i rzucisz nim, to twój tytan będzie postępował podobnie. Na początku mało umie i trzeba go czasem ukarać, gdy zje jakiegoś tubylca – no chyba, że chcesz być zły, wtedy powinieneś używać swoich wiernych jako pokarmu. Wychowanie tytana to trudna sprawa; nie zawsze mamy czas by go upilnować, a potrafi nabroić, przekonacie się o tym sami. Co jeszcze takiego umie tytan? Dzięki niemu można zdobywać nowych wiernych, toczyć walki z wrogimi tytanami i wykorzystywać do innych, ważnych czynności. Z czasem, twój tytan urośnie i będzie większy od gór! To dopiero robi wrażenie na mieszkańcach, gdy majestatycznie kroczy wśród kolorowych dolin, zostawiając ogromne ślady w ziemi. Jest, na co popatrzeć. Oglądanie tytana i tego jak się zachowuje, sprawia ogromną przyjemność, tym bardziej, gdy macha do nas ręką i podnosząc wielki głaz, pokazuje jak silny jest. Można śmiało stwierdzić, iż twój chowaniec jest kluczem do przejścia gry (zaraz po wiernych). Oferta Czerni i Bieli W trybie dla pojedynczego gracza, gra oferuje system zadań i wyzwań. Zadanie, to w pewnym sensie misja, która musisz przejść, aby twoja historia poszła do przodu. Natomiast wyzwania, są jakby pobocznymi misjami (te są czasem naprawdę trudne) – po ich wykonaniu dostajesz nagrody, np. piłkę dla swojego tytana, lub dodatkową żywność. Nie musisz oczywiście nic wykonywać. Jeśli chcesz, możesz zostać przy pielęgnowaniu świata i wychowywaniu swojego stworka, by później pochwalić się nim na Internecie. W B&W występuje tryb multiplayer, który dzieli się na trzy opcje. Pierwszy z trybów tzw. „zgromadzenie” służy do pokazywania swojego tytana innym graczom czyli jest to swego rodzaju graficzna forma chat’u. Istnieje także tryb Deathmatch (BW Worlds), w której celem jest zniszczenie cytadeli przeciwnika. Trzecim trybem jest BW Universe, który jest wirtualnym światem, gdzie żyje do 32 graczy wraz ze swoimi tytanami. Każdy ma swój kawałek ziemi, o który musi dbać. Gdy nie ma cię online, komputer pokieruje twoim chowańcem. B&W wyróżnia się jeszcze jedną cechą, której do tej pory nie miała żadna inna gra. Mowa o systemie gestów i tzw. czuciu tekstur. Na czym to polega? Otóż, każdy czar używa systemu rozpoznawania ruchów. W zależności, jaki kształt wyrysujesz myszką, taki czar się uaktywni. Koniec z ikonami i niewygodnymi menu. Dosłownie wszystko można zrobić za pomocą myszki. Nawet siła, z jaką rzucasz kamieniami, zależy od ruchu myszką. Po wybraniu czaru, mamy możliwość ustalenia jego mocy, zasięgu i efektu. Tak więc rzeczywista liczba czarów z kombinacjami jest naprawdę imponująca. |
Gadżety które cieszą Twórcy gry zastosowali liczne nowatorskie i nie spotykane wcześniej rozwiązania, które wzbogacają nasze odczuwanie bajecznego świata gry. Jednym z nich jest wspomniane już wcześniej czucie tekstur. Niestety funkcja ta jest dostępna tylko dla szczęśliwych posiadaczy na przykład myszki iFeel Logitecha, wykorzystującej technologię force-feedback. Gra rozpoznaje ją od razu, a nasi pomocnicy, diabełek i mędrzec, o których przeczytacie poniżej, z radością oznajmiają, że z tą myszką gra będzie o niebo ciekawsza. Jest to może lekka przesada, ale dzięki wibracjom myszki możemy niemalże poczuć fakturę powierzchni, którą dotykamy w grze swoją boską dłonią. B&W oferuje ponad sto tekstur „dotykowych”, od drewna czy kamienia poprzez futro zwierząt i rybią łuskę aż po tekstury czarów. Jedno z wyzwań w grze jest możliwe do rozwiązania tylko przy pomocy myszki iFeel. Dwie inne zabawne możliwości gra oferuje użytkownikom, którzy mają stałe podłączenie do Internetu. Jedną z nich jest integracja B&W z klientem pocztowym. Polega to na tym, że nasi poddani otrzymują imiona z książki adresowej Outlooka. Wyobrażacie sobie, jaką radość może dać rzut w dal naszym szefem czy wykładowcą? Nawet najbardziej przyjazny dla swoich poddanych bóg może mieć trudności w oparciu się pokusie. Jeśli jednak powstrzymacie swoje krwiożercze instynkty, to w momencie nadejścia poczty od takiej osoby jego imiennik w grze natychmiast nas o tym powiadomi i skrupulatnie ją odczyta. Aby jeszcze bardziej zbliżyć grę do rzeczywistości, B&W może korzystać z internetowej prognozy pogody dla całego świata, wystarczy że podamy informację gdzie się znajdujemy, a pogoda w grze będzie dokładnie taka sama, jaką mamy za oknem. Czarno na białym Pewnie zastanawiacie się, czy B&W ma jakieś minusy? Otóż ma, jeden drobny minus. Przez całą grę towarzyszą nam dwie postaci: diabełek i mędrzec. Podpowiadają nam, pomagają z zadaniami itp. Na samym początku, tłumaczą zależności, jakie występuje w świecie, pokazują jak się steruje myszką, co można zrobić, czego nie i co się powinno robić. Gdy próbowałem zacząć jeszcze raz, nie było możliwości wyłączenia tego! I o ile na początku, rzeczywiście jest to bardzo przydatna opcja, o tyle później staje się naprawdę irytująca. Aż boję się rozpocząć grę od nowa. Peter Molynuex i jego ekipa już zapowiedział kolejne dodatki w postaci nowych tytanów, tatuaży i programów do wzbogacania świata B&W. To kolejny powód, po grafice, oprawie dźwiękowej, wykonaniu i wielu, wielu innych, dla którego każdy powinien pograć w tą grę. Dodajmy do tego jeszcze lokalizację i przystępną cenę, a dostaniemy produkt niemalże doskonały. W tym miejscu warto zaznaczyć, że za polonizację należą się duże brawa zespołowi firmy IM Group, który do tej pory pozostawał nieco w cieniu tłumaczy CD Projektu, jednak w B&W pokazał prawdziwy talent. Oby tak dalej, taka rywalizacja może nam, graczom, wyjść tylko na dobre. I taki właśnie jest B&W. Zachwycający, wciągający, malowniczy i majestatyczny. Jest świetnym programem dla dzieci, ale także i dla dorosłych. Zapewnia wiele godzin zabawy i wiele radości w odsłanianiu kolejnych etapów historii. Jak czarno na białym, jest to jedna z najlepszych gier w historii.
|
OCENA PSYCHOLOGICANA
Gra o średnim stopniu nasycenia przemocą. Przemoc tu prezentowana nie ma znamion realistycznej brutalności. Nie występuje widok krwi. Agresja odnosi się w szczególności do postaci przypominających wyglądem, ale nie dokładnie odwzorowanych, postaci ludzkich. Dopuszaczalne jest granie w grę przez dzieci, po uprzedniej zgodzie rodziców.
Gra w bardzo dużym stopniu rozwija szeroko rozumianą
'kreatywność' i ma wpływ na rozwój wyobraźni. Stymuluje u grającego
takie elementy jak:
• poszukiwanie nowych rozwiązań - w dużym stopniu.
• kombinatoryka, kombinatoryka wieloelementowa - w istotnym stopniu.
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego
dostosowania się do czynników zewnętrznych, niekonwencjonalne rozwiązania
- w pewnym stopniu.
Przeznaczona jest dla osób lubiących produkty, w których mają ogromną
swobodę decydowania, o tym co robić i kiedy. Dla ludzi którzy nie znoszą
prowadzenia ich za rękę przez całą grę i mających potrzebę twórczego
uczestnictwa w zabawie.
Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł i poznawać proste interakcje społeczne.
Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także pewien wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, koncentrację na materiale wzrokowym, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks, umiejętność pracy w warunkach trudnych (odporność na destraktory). Tytuł zalecany dla osób, które mają trudności z koncentracją oraz chcących popracować nad własną cierpliwością a także dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności.
Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację wzrokowo-ruchową. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.
KODY
Edytujemy (np. za pomocą notatnika) plik map.txt i odszukujemy linijkę: LOAD_FEATURE_SCRIPT ("scriptsland1.txt") Cyfra 1 oznacza poziom, od którego zaczyna się grę, możemy ją zmieniać. Zmieniając natomiast nazwy plików tekstowych LandX.txt (gdzie X to liczba) możemy wpłynąć na kolejność następujących po sobie poziomów. Aby tego dokonać zmieniamy nazwy plików, np. Land2.txt na Land3.txt, co spowoduje, że po ukończeniu pierwszego etapu, zamiast do drugiego, zostaniemy przeniesieni na trzeci, dopiero później na drugi. |
BLACK & WHITE CREATURE ISLE
Nigdy nie byłem zwolennikiem opisywania jakichkolwiek dodatków do gier. Dlaczego? Powód jest banalnie prosty. Producent inkasując pokaźną gotówkę za dobrze sprzedającą się grę, nie stara się by dodatek był równie urozmaicony, co wersja podstawowa. Coraz częściej spotykam się ze zjawiskiem, gdy producent tworząc dodatek, ogranicza się jedynie do dodania kilku dodatkowych misji, paru nowych jednostek czy multiplayerowych map. Zapominając jednak o tym, że dzisiejszy gracz jest bardziej wybredny i chce czegoś więcej. Widząc coraz bardziej zróżnicowane gusta graczy, niezawodna grupa Lionhead Studios z Peterem Molyneuxem na czele, postanowiła zadowolić użytkowników rewolucyjnego Black and White, wydając do niego pierwszy dodatek. Nosi on tytuł Creature Isle. Dodatek ten jednak znacząco odbiega od oryginału. Dlaczego? Czytajcie dalej. Jak zapewne pamiętasz w jednej z misji Black and White miałeś okazję spotkać grupkę wesołych żeglarzy, którzy za wszelką cenę chcieli opuścić Twoją wyspę. Pomogłeś im dokończyć łódź. Teraz mogą oni wyruszyć w poszukiwaniu nowego lądu, na którym mogliby osiąść. Niestety rozbili się na jednej z wysp, na której, jak się później okazało, nie ma żadnego Boga. Jej jedynymi mieszkańcami jest kilka chowańców porzuconych przez właścicieli. W tym właśnie momencie Ty, drogi graczu bierzesz sprawy w swoje ręce. Na samym początku muszę Cię uprzedzić, że zmieniły się zasady gry. Teraz nie będziesz, tak jak wcześniej, zdobywał nowych wiernych i walczył z pozostałymi chowańcami. Tym razem głównym celem jest przyłączenie się do bractwa, utworzonego przez krokodyla Merkurio. Bractwo to jest niezwykłe z kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że nie posiada własnego Boga, któremu mogłoby służyć. Każdy z jego członków, bez żadnej pomocy swojego pana nauczył się nowych technik walki oraz czarów. Ich przymierze symbolizują magiczne pierścienie, będące swoistym dowodem na to, że należą już do elity chowańców. Jeżeli chciałbyś zdobyć taki pierścień, musisz wykonać szereg ciężkich zadań, dzięki którym udowodnisz, że jesteś godzien nagrody. Oto jak to wszystko wypada w praktyce. Po nieco przydługawej instalacji (wymagania jest pełna wersja gry Black and White), lądujesz na nowej wyspie, pełnej czekających na ciebie przygód. Znajdziesz tam niewielką osadę z wiernymi. Będą oni obdarzali Cię mocą. Nie jeden raz będziesz musiał im pomóc w rozwiązaniu problemów, jak np. zaniesienie jajka do wulkanicznej sadzawki, czy innych pracach. Po każdej dobrze wykonanej misji, ilość wiernych będzie stopniowo wzrastać. Dodatkowo pozycje swą będziesz mógł umacniać poprzez dobre uczynki. Należeć do nich będą m.in.: podlewanie pól zasianych zbożem czy ochrona samych mieszkańców wioski. Jak wspominałem wcześniej, na wyspie nie masz żadnej konkurencji. Nie będziesz więc zmuszony pozyskiwać nowych wiernych walcząc z innymi chowańcami czy atakując wioski. Przypomnę tylko, że wiara mieszkańców, tak jak w poprzedniej części, jest bardzo ważna. To dzięki niej możesz nauczyć się nowych magicznych sztuczek, tak przydatnych w całej zabawie. Jednak ratowanie wieśniaków z opresji nie jest głównym celem gry. Twoją obecną i najważniejszą misją jest zdobycie członkostwa w bractwie. Dzięki temu twój chowaniec stanie się samowystarczalny. Nauczy się nie tylko jak przetrwać na niebezpiecznej wyspie, a także nowych technik walki i cudów. Mało tego. Jeżeli zostaniesz członkiem bractwa możesz starać się o rękę sympatii reprezentowanej przez najrzadziej spotykanego chowańca płci żeńskiej na świecie. Jest nią Ewa. Tak dobrze myślicie! Teraz twój podopieczny będzie mógł mieć swoją partnerkę, a co z tym się wiąże, także potomka, któremu przekaże całe swoje doświadczenie. |
Niestety droga do tych wszystkich przyjemności nie jest usłana różami. Wyspa zamieszkiwana jest również przez inne chowańce, założycieli bractwa. By do nich dołączyć, będziesz musiał przejść szereg powierzonych Ci trudnych prób i zadań. Jeżeli twemu chowańcowi uda się im sprostać, to wróci on do Dojo i uaktywni swój postument. Dzięki niemu możesz trenować umiejętności walki swojego podopiecznego. Jeśli natomiast chowanieć nie spodoba ci się, będziesz mógł zamienić na tego, z którym wygrałeś w danej próbie. Dodatkowo w Dojo znajdziesz jednego z ważniejszych mieszkańców wyspy, jakim jest Lew Rufus. Dowiesz się od niego o konkurencjach jakich nie wykonałeś. Umożliwi ci też sprawdzenie swoich starań. Do twoich zadań będzie należało między innymi pokonanie Krowy Mućki w grze w kręgle. Nie jest to rzeczą prostą, jakby się mogło z pozoru wydawać. Będziesz musiał również przygonić stada owieczek do zagrody, bronionej przez wilka, czy pielęgnować ziemię konia Bucefała. To tylko przykład, ponieważ misji jest o wiele więcej. Trzeba przyznać, że są one naprawdę pomysłowe, a ich realizacja zajmuje czasami sporo czasu. Kolejną nowością jest Tyke. Na pewno wielu z Was w tej chwili zastanawia się kim lub czym jest ten cały Tyke? Tyke jest małym chowańcem – właściwie to jeszcze dzieckiem - którego twój podopieczny chowaniec powinien szkolić, chociaż wcale nie jest powiedziane, czy zadziorny Tyke, życzy sobie być szkolonym. Mamy oczywiście wpływ - większy bądź mniejszy – na jego edukację. Możemy sprawić, że będzie on potulny jak przysłowiowy baranek, lub też zadziorny i złośliwy, przez co możesz zostać gorzej odebrany na wyspie. Pomimo tego, że musisz mu zagwarantować jedzenie oraz edukację, to jeszcze musisz o niego dbać, by nie przynosił nam wstydu wśród miejscowej ludności. Przecież osoba boska nie może sobie pozwolić na żadne widoczne porażki. Jeżeli wychowasz dobrze Tyke’a, to automatycznie wzrosną twe szanse u Ewy. To ona decyduje czy wszystkie twe poczynania są godne uwagi i czy nadajesz się na towarzysza jej życia. Dlatego też, warto poświęcić trochę więcej czasu Tyke’owi, by później przyniosło to pożądane efekty. O szacie graficznej w Creature Isle nie mogę zbyt wiele napisać. Prezentuje się identycznie jak jej wielki Czarno-Biały poprzednik. Pomimo, iż minął ładny kawałek czasu od jego premiery, to grafika trzyma nadal bardzo wysoki poziom. Jest bogata w szczegóły i mogę stwierdzić, że nie znalazłem w niej żadnych błędów i niedoróbek. Fakt, iż chcąc doświadczyć przyjemności delektowania się wszystkimi detalami, trzeba posiadać w miarę porządną maszynę. Jednak, nawet posiadacze starszych komputerów nie powinni narzekać na brak płynności. Niestety będą musieli zmniejszyć poziom szczegółów. Nie znajdziemy również żadnych błędów w oprawie dźwiękowej. Podkład muzyczny wprowadza idealnie w klimat gry, a efekty dźwiękowe, takie jak śpiew ptaków, czy szum fal jeszcze lepiej go podkreślają. Nie można nic zarzucić także lokalizacji gry. Wszystkie kwestie mówione, tudzież śpiewane, zostały pieczołowicie wykonane. Głosy aktorów zostały bardzo dobrze dobrane do wszystkich postaci. Widać, że polski dystrybutor, firma Cenega, przywiązał dużą uwagę do lokalizacji nie tylko gry, ale również instrukcji. Nie znalazłem w niej żadnych błędów językowych. Jest to miłe zaskoczenie, bo dotychczas Cenega miała z tym wielkie problemy, w przeciwieństwie do np. CD Projektu. Jak widać sytuacja nieznacznie się odwróciła na korzyść Cenegi. Oby wszystkie polonizacje tego dystrybutora były utrzymane na tak wysokim poziomie. Reasumując Black and White: Creature Isle jest produktem jak najbardziej wartym poleceniu każdemu fanowi Black and White. Dzięki temu dodatkowi na nowo możemy delektować się całą magią, płynącą z tego tytułu. Nareszcie autorzy nie postanowili powielać sprawdzonego już pomysłu, a pójść w zupełnie innym kierunku. Jak widać wyszło im to perfekcyjnie. Nie wiem czy powyższy tekst zdołał was przekonać do tej produkcji, ale powiem jedno. Każdy fan Black and White musi koniecznie zapoznać się z Creature Isle. Aha zapomniałem dodać, że dodatek działa jedynie z oryginalną wersją gry Black and White.
|
BLACK & WHITE 2
U zarania dziejów Pierwsza część tej bądź co bądź innowacyjnej gry powstała już jakiś czas temu. W chwili pojawienia się, mocno wstrząsnęła posadami ówczesnego rynku. Wprowadziła do elektronicznej rozrywki sporo nowych elementów jak chociażby (względną) inteligencję chowańca czy gesty myszą zastępujące interfejs. W ręce gracza oddano dużą swobodę działania, ograniczoną jego sumieniem i jego własną taktyką. Do dziś ze ślinotokiem wspominam efekt niszczenia budynków, przy użyciu ciskanych kamieni. Tytuł ten porwał za sobą tysiące fanów. Za całym zamieszaniem stał gloryfikowany w branży autor gier Peter Molyneux. Na poletku elektronicznej rozrywki zdołał zapuścić długie korzenie (czytaj: posiąść duże doświadczenie), co widać gołym okiem obcując z jego programami. Charakteryzują się niebanalnymi pomysłami i porządnym wykonaniem. Pierwszym jego dziełem, które udało mi się przetestować (kiedy jeszcze nie wiedziałem, co to jest PC) był Populous na PlayStation. Gra, choć ogromnie różniąca się od omawianego tytułu, posiada pewne podobieństwa. Na pierwszy rzut oka widać podobne środowisko, w którym rozgrywana jest akcja – wyspy okolone bezkresną wodą – następnie wznoszenie budynków czy wreszcie rzucanie żywiołów na bezradnych wyznawców. Populousa wspominam z łezką w oku (nie tylko ze względu na związane z nim wspomnienia), jak na czasy w których powstał, był niezwykle rozbudowany i wciągał jak diabli. Teraźniejszość jest nieco bardziej brutalna, konkurencja nie śpi, a wielkie korporacje nie dają się łatwo pożreć. Peter Molyneux stojący na czele studia Lionhead ma tę słabość, by przed pojawieniem się programu rozgrzać atmosferę zapowiedziami. Zabieg ten stosuje dość często, co ma swoje marketingowe uzasadnienie – nie ma jak reklama tanim kosztem. O jego dziełach przed premierą słyszymy zawsze wiele dobrego (jak chociażby o Fable czy The Movies), deklaruje wielkie zmiany, innowacje, świeżość i ogrom możliwości. Po pojawieniu się tytułu na rynku, obraz jakby nieco blednie. Oczywiście nie można mu zarzucić kłamstwa, ale ‘rewelacje’ rzadko są do końca tym, czym miały być pierwotnie. W przypadku B&W2 zapowiadano zwiększenie sztucznej inteligencji chowańca tak, by mógł uczyć się sam, obserwując otoczenie i zachowanie swego Pana (czyli Ciebie). Zapowiadano rozbudowanie mechanizmu stawiania miast i zarządzania nimi – zachowując przy tym łatwość i intuicyjność – oraz wprowadzenie bitw przy udziale uzbrojonych wiernych. I stała się jasność Gra rozpoczyna się od rozbudowanego treningu. Na początku uczymy się obsługiwać kamerę, sposób manewrowania nią uległ zmianie: nie trzeba jeździć kursorem po krawędziach ekranu, a wyłącznie wciskać środkowy przycisk myszy. Rozwiązanie to jest o wiele wygodniejsze i szybsze, za co należą się twórcom brawa – w jakże wielu grach kamera potrafi być uciążliwa. Początek to również podjęcie bardzo ważnej decyzji, wybór chowańca. Do dyspozycji oddano graczom pięcioro podopiecznych: małpę, lwa, wilka i krowę oraz tygrysa (ten ostatni tylko w wersji kolekcjonerskiej). Nieudostępnienie dla wszystkich kociaka jest zabiegiem czysto marketingowym, mającym na celu zachęcić do kupowania droższego odpowiednika (chodź doszły mnie słuchy, że jest inny sposób, by go posiąść). Zwierzaki niczym się od siebie nie różnią, poza wyglądem, dlatego nie ma większego wpływu na grę, którego wybierzemy. Wersję deluxe polecam wyłącznie zagorzałym fanom, gdyż cena jest większa aż o 40 zł, które spokojnie można wydać na inną, oryginalną grę. |
Akcja Przed przejęciem władzy nad boską dłonią pojawia się film wprowadzający. Ukazuje narodziny boga, spowodowane... nie zdradzę, ale fani powinni się domyślać, dzieje się to z tego samego powodu co w pierwowzorze. Mając władzę nad Grekami (ich prowadzimy przez całą grę) trafiamy na wyspę, na której Aztecy przeprowadzają łupieżcze ataki. Z chaosu wojny ratujesz kilkoro wiernych i uciekasz na spokojniejsze tereny. Dalsze działania prowadzą wyłącznie do pokonania wszystkich sprzymierzeńców wroga, by ostatecznie pokonać i jego. Fabuła nie zaskakuje niczym nowym, nie ma większych zwrotów akcji i jest przewidywalna od początku do końca. Dla jednych to może nie być znaczący minus, bo w końcu to gra strategiczna, a nie RPG, ale trochę wysiłku twórcy mogli włożyć w scenariusz, zwłaszcza że mieli tyle czasu. W grze prowadzimy Greków, ale na naszej drodze stanie o wiele więcej nacji. Brutalni Aztekowie, Japończycy czy Nomadzi. Każda z ras charakteryzuje się odmienną architekturą miast, wyglądem wojsk czy samych mieszczan. Dzięki podbijaniu ich siedzib możemy mieszać architekturę domów i pozostałych budowli, tak by powstały różnokolorowe mozaiki miast/dzielnic. Powstałe dzięki temu zabiegowi osiedla prezentują się nadzwyczaj okazale. Boska moralność Twórcy gry podkreślają sposobność podejmowania decyzji moralnych. W grze stworzono ich imponującą ilość. Tylko od gracza zależeć będzie, którą drogę obierze: dobra czy zła – nasza osobowość określana jest na podstawie czynów, nic nie zostaje ustalone z góry. Jeśli z początku starałeś się być okrutny, nic nie stoi na przeszkodzie, by później to zmienić, choć pociąga to za sobą pewne logiczne konsekwencje, jak brak rozwinięcia odpowiednich zdolności u chowańca. Każde działanie na mapie natychmiast zostanie przyporządkowane danej osobowości. Jeśli rzucisz kamieniem w dom i tym samym go zniszczysz, współczynnik dobroci zmaleje – tak samo z uzdrawianiem ludzi czy z przyjmowaniem pod swój ‘dach’ obcych ludów, co pomniejsza zło. Cały ‘mechanizm etyki’ działa bez zarzutów, wszystkie ruchy określane są natychmiast po ich wykonaniu (odpowiednim napisem), dzięki czemu z łatwością kontrolujesz stan swojego charakteru i odpowiednio prowadzisz dalsze działania. Bóg dobra Gdy podejmiesz decyzję bycia dobrym, Twoim głównym zadaniem będzie rozbudowywanie miasta. To właśnie dzięki niemu pokonasz wroga. Budując okazałe grody zwabisz do siebie mieszkańców okolicznych terenów i wyludnisz miasta wroga, pozbawiając go poddanych. Aby proces ten przyspieszyć i zwiększyć jego zasięg, musisz stale rozszerzać zasięg wpływów, oraz powiększać okazałość (splendor) swojej siedziby. To ostatnie to nic innego, jak współczynnik mówiący o pięknie miasta. Każdy budynek ma określony ‘wdzięk’, jeden większy inny mniejszy; odpowiednie ich rozstawianie prowadzi do sukcesu. Dobrym posunięciem jest również wznoszenie budowli najbardziej upragnionych przez wyznawców, a te są graczowi wskazywane. |
W przeciwieństwie do B&W nareszcie można stworzyć piękne i olbrzymie metropolie. Nie jest to jednak jeszcze to, czego się spodziewałem, choć zmiana jest ogromna. Jako wielki miłośnik strategii ekonomicznych do dziś moim największym upodobaniem cieszył się Faraon i SimCity 3000. Po zapowiedziach sądziłem, że choć po części dostanę tak rozbudowany wachlarz możliwości, jak to było we wspomnianych grach. Niestety, zawiodłem się. Jednak wina nie stoi po stronie programistów, ponieważ to, co udało im się stworzyć, jest naprawdę dobre. Zawiodłem ja, za wielkie oczekiwałem sobie uroiłem – to nie ten rodzaj RTS-a. Wznosząc miasta o nic tak naprawdę nie musisz dbać (oprócz jedzenia), drogi stawiasz tam, gdzie sobie obmyślisz, budynki nie ‘gryzą’ się ze sobą, a o kanalizacji zapomnij. Tak naprawdę troszczyć się będziesz wyłącznie o okazałość, budując gdzieniegdzie studnie, ogrody czy fontanny. Będąc dobrym, Twoim obowiązkiem również będzie odpowiednie tresowanie chowańca. Wydając mu polecenia uczyć będziesz go odpowiednich czynności, w przypadku dobra będzie to między innymi: pomaganie rolnikom, zabawianie mieszczan czy samodzielne wznoszenie budowli. Strzeż go natomiast przed wszelkimi objawami agresji typu: atak na wroga, jedzenie poddanych czy zabawa niebezpiecznymi zabawkami. Po wykonaniu przezeń danej czynności karzesz go, bądź wynagradzasz, a odbywa się to poprzez stosowanie kar cielesnych bądź pieszczot. Bólem zniechęcasz podopiecznego, zabraniając mu powtórzenia działania, a głaskaniem zachęcasz (ukazuje to ruchomy wskaźnik). Rola chowańca służącego dobru jest nieco mniejsza, gdyż budując miasto łatwiej jest polegać na sobie, aniżeli na pupilu (który zresztą nie jest do końca rozgarnięty). Dobroć jest ciekawą alternatywą dla znanych z innych programów sposobów na pokonywanie wroga. Bez większych problemów można ukończyć grę – nie nudząc się przy tym – nie inwestując w ramię zbrojne. God of War Obierając drogę bólu i rozpaczy, będąc okrutnym i surowym bogiem, Twoim głównym zadaniem stanie się rekrutowanie armii. To dzięki jej sile i odwadze pokonasz wrogów. Wysyłając oddziały na oponentów, rozbijasz ich żołnierzy i siłą zajmujesz osady. Proces rekrutacji, podobnie jak stawiania miast, odbywa się dość szybko i stosunkowo łatwo. Dbasz o dużą ilość mężczyzn w mieście, magazynujesz rudę i stawiasz budynki wojenne. Rekrutacja odbywa się jednym ruchem dłoni, a zwerbowane jednostki automatycznie trafiają do własnego oddziału (sztandaru). Każdy pluton ma przyporządkowany numer, dzięki czemu z łatwością przeprowadza się manewry. Do obrony własnych ziem stosuje się mury, które ozdabiamy łucznikami. Jak można zauważyć, wątek militarny w porównaniu do poprzedniczki zyskał na wielkości. Walki są spektakularne, lecz łatwość ich prowadzenia może nie do końca satysfakcjonować urodzonych Napoleonów. Wróg nie wyróżnia się szczególną inteligencją, atakuje małymi grupami (chodź posiada większe rezerwy) i nie zaskakuje taktyką. Okrucieństwo w grach, a szczególnie wojennych to nic nowego, zgładzenie wszystkiego, co się rusza, to podstawy – powiewem świeżości są: chowaniec i cudy. |
Pupila staramy się nakłonić, by czynił zniszczenie i siał postrach. Nagradzamy go za wszelkie objawy agresji i wysyłamy wraz z wojskiem w wyprawach militarnych. Jego siła bez problemu przeciwstawia się sztandarom wroga: miażdżąc, rzucając i wykorzystując elementy otoczenia sprawnie powala oponentów. Dodatkowo jego moc wzmacniamy kupując w ‘sklepie’ cudy, czy podwyższając poziom wojowników. Element ten jest już w wielu grach, ale w połączeniu z dobrymi sposobami na zwycięstwo stanowi ciekawe rozwiązanie. Dzięki dwóm metodom na ukończenie gry można unikając nudy i rutyny przechodząc grę dwukrotnie. Sam gameplay jest dość krótki (9 światów z czego 3 treningowe), a gra nie posiada wielu trybów. Dlatego zachęcam do ukończenia B&W2 na dwa sposoby. Posłaniec bogów O chowańcu, jednym z najoryginalniejszych aspektów gry, już trochę powiedziałem, lecz konieczne jest większe rozwinięcie tematu. Jak wiadomo, jego osobowość można rozwinąć na dwa sposoby: zły lub dobry. Proces ten odbywa się dzięki regulowaniu wskaźników przypisanych do danej czynności. W tej części B&W2 nie jest konieczne ciągłe obserwowanie pupila i natychmiastowe reagowanie na jego zachowanie. Zamiast tego z paska narzędzi wybierasz to, co Cię aktualnie interesuje i karząc bądź wynagradzając chowańca odpowiednio ustalasz jego przyszłe zachowanie. Wszystkie zmiany w osobowości i umiejętnościach stały się nieco mechaniczne: kupujesz ulepszenia i możliwość używania cudów oraz zmieniasz wskaźniki, miejsce na samodzielną naukę zostało zmniejszone, co dodatkowo pogłębia jego niestety słaba inteligencja. Pozostawiony sam sobie ciągle biega między uliczkami podejmując się różnych zadań, których nie kończy, bo zabiera się za inne bądź zasypia w trakcie ze zmęczenia. Dość denerwująca jest również jego kiepska umiejętność przemieszczania się między przeszkodami. Często musiałem prowadzić go za rączkę do danego miejsca, gdy on sam informował mnie, że jest to niemożliwe. Rajskie owoce Wkraczając w nowe światy gracz ma do wykonania wiele zróżnicowanych zadań. Część z nich aktywna jest od razu, a część odsłaniamy znajdując srebrne zwoje. Misje do wykonania są bardzo nierówne, niektóre zaliczamy nawet o tym nie wiedząc, inne zaciekawiają, a jeszcze inne doprowadzają do ataków nerwicy. Co powiecie na wyzwanie znalezienia na mapie wszystkich znaków z podpowiedziami (rozrzuconych i pochowanych), zniszczenie wszystkich drzew, czy zabicie całej fauny? Jak by się wam podobało magazynowanie surowców czy ciągłe nakazywanie chowańcowi wznoszenia budynków? Odpowiedz jest oczywista – nuda. Jednak nie wszystkie odstraszają, misje znalezione w srebrnych zwojach mają własną mini-fabułę i bohaterów. Pomożesz chłopcu w nauce wschodnich sztuk walki, uwolnisz swojego wiernego od natrętnego koguta bądź udowodnisz, że to nie Ty jesteś sprawcą rosnącego brzuszka :) pewnej kobiety. Za każde zadanie otrzymujesz ustaloną ilość ‘daniny’ – waluty bogów (z polskiego na nasze to nic innego jak pieniądze), za którą kupujesz nowe wynalazki. |
Kolejną ważną innowacją w grze jest pasek narzędzi, który nie pojawił się w prekursorze. Jego udostępnienie wymusiła wielkość i rozmach gry. Ciężko byłoby zarządzać miastem, prowadzić wojny, sterować chowańcem i jednocześnie puszczać cudy bez pomocnego panelu. Umieszczone są w nim wszystkie budynki, sklepik, smycze dla chowańca i statystyki wiernych. Pojawienie się go bez wątpienia można uznać za przydatne i trafne – choć jego wykonanie ma pewien minus. Graficzne elementy, które przedstawiają budynki, bądź inne funkcje są duże, przez co ciągle zmuszeni jesteśmy przewijać pasek i klikać po zakładkach. Z czasem dochodzi do irytacji, szczególnie gdy się spieszymy i szybko potrzebna jest odpowiednia akcja. Jego użycie można jednak ograniczyć, stosując gesty myszą (w przypadku cudów) czy kopiując budynki boską dłonią – lecz nie zawsze jest to możliwe. Eden Grafika w grze prezentuje się bardzo ładnie nie tylko jak na strategię. Woda, trawa czy tekstury gór wycisną wszystkie soki z Twojej karty graficznej. Program zoptymalizowany jest pod kątem procesorów ATI – przy czym na kartach nVidii pojawiają się problemy, na których rozwiązanie przyjdzie jeszcze nieco poczekać. Niczego sobie jest animacja chowańca, jego gesty i płynne ruchy. Muzyka i odgłosy otoczenia również nie odstają poziomem. W nocy słyszymy złowieszcze głosy zwierząt i chrobotanie robactwa w trawie, by o wschodzie słońca rozległo się pianie koguta. Podsumowanie Black & White 2 to gra bez wątpienia dobra i trzymająca poziom. Rozbudowano ją znacząco w stosunku do poprzedniczki. Wprowadzono wiele udoskonaleń, ale nie uniknięto niedociągnięć. Gra jest krótka, mało wymagająca i niektórym może nie dać ‘tego czegoś’, co trzyma wiele godzin przy monitorze i daje zapominając o Bożym świecie (tego Boga, przez duże „B”). Fani z pewnością będą zadowoleni, reszta... może mieć mieszane uczucia.
PLUSY:
MINUSY:
|
OCENA PSYCHOLOGICZNA
Gra o średnim stopniu nasycenia przemocą. Przemoc tu prezentowana nie ma znamion realistycznej brutalności. Nie występuje widok krwi. Agresja odnosi się w szczególności do postaci przypominających wyglądem, ale nie dokładnie odwzorowanych, postaci ludzkich. Dopuszaczalne jest granie w grę przez dzieci, po uprzedniej zgodzie rodziców.
Gra w dużym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'.
Pobudza wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• kombinatoryka - w dużym stopniu.
• niekonwencjonalne rozwiązania - w istotnym stopniu.
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego
dostosowania się do czynników zewnętrznych - w pewnym stopniu.
Gra dla osób lubiących brać aktywny udział w świecie gry, mających
potrzebę swobodnego decydowania o sposobie prowadzenia rozgrywki i kolejności
podejmowania działań.
Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł i poznawać proste interakcje społeczne.
Gra ma niewielki wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Stymuluje zręczność i biegłość reakcji na nowe sytuacje. Gra wpływa na: rozwój zręczności, koordynację manualną. Tytuł dla osób z trudnościami w koncentracji a także dla osób chcących rozwinąć swoją koordynację oko-ręka.
Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D.
Z założenia rozszerzenie do gry ma być tym, na co sama nazwa wskazuje – powinno wzbogacać i wydłużać rozgrywkę. Niestety, niejednokrotnie zdarza się tak, iż add-on, który trafia do sklepów kosztuje niemal tyle samo, co podstawowa wersja gry, a oferowane wraz z nim atrakcje są dużo skromniejsze. Fani chcący ponownie zanurzyć się w wirtualnej rozrywce zmuszeni są do znacznego uszczuplenia oszczędności. Nie byłoby w tym nic bulwersującego, gdyby ów dodatek faktycznie wnosił nowości i pozwalał na kolejne, długie godziny zabawy. Bardzo często słychać słowa krytyki pod tego typu rozwiązaniami, co z jednej strony wydaje się być uzasadnione. Jednak warto spojrzeć na to z innej strony. W kraju, w którym żyjemy, panuje jako taka wolność, a czasy, w których kupowaliśmy produkt inny od tego, za którym staliśmy w kolejce, minęły. Każdy ma prawo kupić to, na co ma ochotę i nikt nikogo, do niczego nie zmusza. Jeśli znajdzie się zapaleniec, który zapłaci kolejne ciężko zarobione – ewentualnie wybłagane do mamy/babci – złotówki na program oferujący niewiele, dlaczego by mu tego nie umożliwić. Należy jednak pamiętać, by przed zakupem wiedział, co zawiera dany nośnik i nie kupował kota w worku. Jeśli są osoby, którym odpowiada rozgrywka serwowana przez Black & White 2 i nadal pragną kontynuować z nią zabawę, zapraszam do dalszej lektury. Przedstawiam bowiem pierwszy oficjalny dodatek wspomnianego tytułu, jego zalety, wady i przede wszystkim własne wrażenie po przetestowaniu. Pierwszym i chyba największym plusem Wojny Bogów jest wprowadzenie do rozgrywki złowrogiego boga. W podstawowej wersji programu walczyliśmy przeciwko generałom, którzy w konfrontacji z boskimi umiejętnościami gracza nie mieli szans na zwycięstwo. Wielu fanów przyjęło to rozwiązanie negatywnie. Twórcy najwyraźniej wysłuchali głosów krytyki i wprowadzili kolejne bóstwo. B&W2 kończył się sceną dającą takową możliwość i nie omieszkano z niej skorzystać. Pokonani Aztekowie przywołali swojego boga i to on spróbuje uporać się z greckim ludem i ich wszechmocnym... czyli z Tobą. Pojawienie się azteckiego boga w grze wpłynęło przede wszystkim – jeśli nie wyłącznie – na poziom trudności. Teraz nie tylko Ty i Twoja boska dłoń możecie ciskać cudami na prawo i lewo. Podczas ataków na nieprzyjaciela, a nawet spokojnie rozbudowując własną metropolię jesteś zagrożony śmiercionośnym, magicznym atakiem. W „podstawce” podczas obrony własnego dobytku pojedyncza wiązka błyskawic potrafiła unicestwić cały oddział oponenta, teraz podobny los czeka Twoich żołnierzy. Przekraczając linię wpływów przeciwnika bądź gotów na kontakt z cudami. Prowadzenie wojny, jak również obrona miast stały się znacznie bardziej wymagające... aztecki bóg nigdy nie śpi. |
Autorzy gry wyposażyli go w dość denerwującą zdolność – mistrzowską celność. Rzucanie cudów możliwe jest wyłącznie w obrębie własnej strefy wpływów, co w praktyce znacząco utrudniało atakowanie nieprzyjaciela i jego miast za ich pomocą. Najczęściej robił to za nas chowaniec, a my poświęcaliśmy czas manewrom wojskowym. Tym razem będzie inaczej, z tą tylko różnicą, iż zmiana tyczy się wyłącznie wroga. Potrafi on bowiem rzucić kulą, która pokonawszy góry i pół mapy uderzy w sam środek Twojego miasteczka. Choć może to brzmieć mało groźnie, w rzeczywistości istotnie wpływa na trudność. Magiczne ataki, szczególnie na ostatniej wyspie, często goszczą wśród greckich domostw i dewastują ulice. Rozwiązanie to z jednej strony jest udane, gdyż poziom trudności wzrósł, lecz niekiedy chwila nieuwagi może przysporzyć dużo strat i nerwów. Zważywszy na to, nowego wymiaru nabrała magia tarczy. W podstawowej wersji jej użycie ograniczało się w większości wypadków do rozrzucenia nieprzyjaciół, teraz, obchodzenie się bez niej jest wręcz niemożliwe. Tylko dzięki niej zniwelujesz zagrożenie i straty. Twórcy gry zapowiadali, że wraz z dodatkiem nasz oponent zostanie wyposażony w lepszą inteligencję, a jego zachowanie i sposób prowadzenia działań militarnych znacząco się poprawią. Biorąc pod uwagę, iż ten aspekt gry w podstawowej wersji kulał, spodziewałem się dużej zmiany na lepsze. Po raz kolejny z zapowiedzi się nie wywiązano, a zamiast napisać nowy system, stary został przepisany. Nieprzyjaciel i jego poczynania wciąż nie zachwycają, nadal nieudolnie prowadzi on oddziały wojskowe, a broniąc własnych miast popełnia mnóstwo błędów. Gdyby nie fakt, iż nadzwyczajnie szybko potrafi zregenerować poległych żołnierzy, jego unicestwienie nie przysporzyłby większych problemów. Podczas gdy w Twoim mieście czas oczekiwania na narodziny nowych mieszkańców płci męskiej wymaga sporej cierpliwości, u nieprzyjaciela odbywa się w niebywale szybkim tempie. Ociera się to o oszustwo komputera, gdyż jego miasta są często słabo zurbanizowane, co uniemożliwiłoby utrzymanie takiej liczby oddziałów. Skromna liczba jednostek, jaka udostępniona została w Black & White 2, nie uległa zwiększeniu i nadal zwerbować możemy wyłącznie piechotę lub łuczników. Jedyna zmiana, jaka zaistniała wraz z pojawieniem się add-onu, to udostępnienie czaru przywołującego oddział szkieletów. Jednak gdy się mu bliżej przyjrzymy, ten nie wykazuje odmiennych właściwości i cech, a różni się jedynie wyglądem. Jeśli spodziewałeś się bardziej rozbudowanego mechanizmu wojennego będziesz zawiedziony, gra nadal główny nacisk stawia na rozbudowę miast. |
Jedną z nowości, która pojawiła się wraz z Wojnami Bogów jest całkiem nowy chowaniec, jakim jest żółw, oraz dla osób którzy nie posiadali edycji kolekcjonerskiej „podstawki” – tygrys. Nowy zwierzak został wykonany z należytą starannością, choć momentami brakowało mi mięciutkiego futerka, jakie mogliśmy podziwiać u innych podopiecznych. Z uwagi na wygląd zwierzęcia nie posiada on nadzwyczajnych efektów wizualnych, lecz skorupa i cały wachlarz ruchów zachwyca. Animacja wszystkich ciosów i zagrań podczas starć z aztecką bestią jest – co do dużo mówić – świetna. Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić, jest niezgranie z przeciwnikiem. Czasami skok na wroga jest nieprecyzyjny, a mimo to ten otrzymuje obrażenia i zachowuje się, jakby faktycznie przyjął cios. Dla osób, którzy przywiązali się do wykarmionego przez siebie chowańca w podstawowej grze umożliwiono importowania go z save’ów. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o rozbudowanie systemu wychowawczego, nadal kształtowanie psychiki podopiecznego ogranicza się do zmiany położenia suwaków. Pozostałe nowinki, które znalazły się w rozszerzeniu, nie wpływają w żaden sposób na rozgrywkę, gdyż są to po prostu drobne dodatki. Mam na myśli kilka – dokładnie cztery – nowe czary, parę obiektów czy nowa zdolność sprawiająca, że rzucanie czarów jest mniej kosztowne. Tego typu rodzynki zawsze trafiają do add-onów, lecz w Wojnach Bogów jest ich zdecydowanie za mało. Można było się bardziej przyłożyć i stworzyć więcej drobiazgów, które znalazłszy się w większej liczbie zostałyby zauważone. Nowe cuda są na tyle nieużyteczne, że korzystać z nich będziemy wyłącznie sporadycznie, bądź by w ogóle sprawdzić, jak wygląda ich zastosowanie. Przyznam, że odblokowałem je wyłącznie dla testu, podstawowe czary wydają się znacznie bardziej praktyczne. Rozszerzenie nie poprawiło również kilku mankamentów, które naprzykrzały się graczom podczas zmagań w podstawowej wersji gry. Pierwszym z nich jest niewygodny panel, który nie przeszedł żadnej renowacji. Nadal wielkie ikony wymuszają na nas nieustanne klikanie i przewijanie obiektów, a nauczenie się ich rozłożenia jest ciężkie (chyba, że tylko ja mam taką słabą pamięć). Nie poprawiono również działania gry na kratach nVidii, niektóre obiekty migają, a podczas przerywników niewiadomo czemu frame rate drastycznie spada. Podsumowując, największą zaletą rozszerzenia Wojna Bogów jest to, że w ogóle się pojawił i daje możliwość zakupu jego największym fanom. Rozgrywka została wydłużona o trzy dodatkowe wyspy, co przeliczyć można na około 6-7 godzin gry. Jak na strategię nie jest to nazbyt dużo, a patrząc na cenę, jaką musimy uiścić nabywając ten produkt, wskaźnik jakość/cena cierpi. W dodatku autorzy nie poprawili żadnych wad, a jedynie dodali parę mniej lub bardziej znaczących dodatków. Tytuł ten polecam wyłącznie największym fanom B&W2, gdyż tylko oni nie będą zawiedzeni. Polski rynek dziś jest na tyle atrakcyjny, że za blisko 60 złotych można kupić dwa lub nawet trzy świetne tytuły... przemyśl to, zanim sięgniesz po omawianą grę.
PLUSY:
MINUSY:
|