FIFA 96

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

OPIS GRY

Druga gra z serii realistycznych symulatorów piłki nożnej, pod względem rozwiązań technicznych, daleko wyprzedzająca swojego poprzednika. Programiści z Extedend Play/EA Sports zrezygnowali z archaicznego widoku izometrycznego i zaaplikowali swojemu nowemu dziecku namiastkę prawdziwego 3D - silnik o nazwie „Virtual Stadium”.

Pod względem wizualnym, dokonała się prawdziwa rewolucja. Boisko jest w pełni trójwymiarowe i otoczone kilkoma kamerami. Dzięki ich zmianie, możemy oglądać murawę pod rozmaitymi kątami, obejmować wzrokiem większą jej część - wszystko wedle uznania. Jedynym mankamentem graficznym, są postacie zawodników, które podobnie jak w pierwowzorze, zostały wykonane ze sprite'ów. Choć w tamtych czasach można było tylko pomarzyć o czymś więcej, to jednak wygląd piłkarzy psuje nieco doznania płynące z możliwości gry na trójwymiarowym boisku. Niczego złego nie można powiedzieć natomiast o oprawie dźwiękowej. Po raz pierwszy w historii serii, nasze działania na boisku komentowane są przez prawdziwego spikera, któremu głosu użyczył znany, brytyjski sprawozdawca sportowy, John Motson. W późniejszych fazach gry, może razić schematyczność i powtarzanie w kółko tych samych wypowiedzi, ale i tak jest nieźle. Wszystkie pozostałe aspekty związane z rozgrywką nie uległy zmianie. Mamy więc duże możliwości w ustawianiu naszej drużyny na boisku, obierania taktyki walki i tradycyjnego już manipulowania w składzie.

FIFA Soccer 96 to program bardzo rozbudowany pod względem wyboru rodzaju rozgrywki. Możemy wziąć udział w meczach towarzyskich, lub od razu spróbować swoich sił w zmaganiach ligowych jednego z jedenastu krajów. Jeżeli mierzymy trochę wyżej, nic nie stoi na przeszkodzie zrobić hipotetyczne Mistrzostwa Świata, wraz z rundą kwalifikacyjną lub od razu same play-offy. Początkujący gracze z zadowoleniem przyjmą fakt, że do programu zaimplementowano opcje treningowe, pozwalające swobodnie przećwiczyć wszystkie stałe elementy gry, np. rzuty wolne lub rzuty karne.

 

FIFA 97    

 

 

 

OPIS GRY

 

FIFA 97 to kolejna odsłona cyklu gier sportowych, stworzona przez firmę EA Sports i nawiązująca do tematyki piłkarskiej. Po raz pierwszy w historii serii bitmapowe sylwetki zawodników zostały zastąpione przez w pełni trójwymiarowe modele, które wykonano przy użyciu nowatorskiej techniki MotionBlending (za wzorzec posłużył popularny w tamtych latach piłkarz David Ginola).

Gra oferuje następujące tryby rozgrywki: mecz towarzyski, zmagania ligowe (reprezentowane przez kilkadziesiąt zespołów z 11 krajów plus wszystkie zawarte w programie drużyny narodowe), oraz turniej o mistrzostwo świata, z kwalifikacjami i fazą play-off. Oprócz potyczek na trawie, użytkownicy FIFA 97 mogą również pokusić się o rozgrywki w hali, w której rządzą nieco inne prawidła, niż na tradycyjnej murawie (brak możliwości wybicia piłki poza boisko, mniejsza liczba zawodników, itd.). Jak zwykle w przypadku produktów firmy Electronic Arts, gracze dysponują sporymi możliwościami ingerencji zarówno w rozwiązania taktyczne (również w trakcie meczu), jak i zestawem opcji, zmieniających podstawowe aspekty zabawy (długość rozgrywki, uwzględnienie fauli, tzw. „spalonych”, czy kontuzji zawodników).

Trójwymiarową oprawę wizualną uzupełnia znakomite udźwiękowienie, które zostało znacznie rozwinięte w stosunku do tego, co można było usłyszeć w poprzednich edycjach gry. W FIFA 97 skorzystano z usług aż trzech profesjonalnych komentatorów: Johna Motsona, Andy’ego Gray’a i Desa Lynmana. Program może pochwalić się również rozbudowanym trybem multiplayer, pozwalającym bawić się jednocześnie dwudziestu graczom naraz.

 

FIFA 98 WORLD CUP

 

 

 

 

FIFA 98: Road to World Cup to kolejna, czwarta już odsłona popularnego cyklu gier sportowych firmy EA Sports, poruszającego tematykę zmagań na boisku piłkarskim. Program jak zwykle w pełni wykorzystuje dobrodziejstwa płynące z wykorzystania licencji FIFA. Wszyscy wirtualni zawodnicy występujący w grze mogą pochwalić się takimi samymi nazwiskami jak w rzeczywistości, w dodatku oprawa wizualna menu nawiązuje do piłkarskich mistrzostw świata, które odbyły się w 1998 roku, we Francji.

Gra oferuje kilka trybów zabawy: zmagania ligowe (do wyboru jedenaście krajów i wszystkie ówczesne zespoły pierwszoligowe), mistrzostwa świata (pełne rozgrywki z kwalifikacjami w grupach i fazą pucharową), mecze towarzyskie oraz konkurs rzutów karnych, które de facto służą podszkoleniu umiejętności w wykonywaniu jedenastek. FIFA 98: Road to World Cup oferuje również tryb multiplayer, pozwalający na potyczki drużyn prowadzonych przez dwóch graczy.

W stosunku do poprzednich odsłon programu, znacznie podrasowano oprawę wizualną (trójwymiarowe sylwetki zawodników, stworzone techniką motion-capture, zachowują się na boisku niezwykle naturalnie), zwiększono garnitur zwodów i sposobów uderzania piłki, jak również dodano mnóstwo ciekawych komentarzy znawców futbolu, reprezentowanych tu przez Desmonda Lynama, Johna Motsona i Andy’ego Grey’a. W FIFA 98: Road to World Cup gracz może nie tylko aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach na boisku, ale również decydować w ograniczonym stopniu o taktyce drużyny, jej ustawieniu na murawie i doborze zawodników. W grze zawarto mnóstwo opcji, pozwalających dostosować pojedynki piłkarskie do indywidualnych preferencji, począwszy od czasu trwania meczu (od 2 do pełnych 90 minut), na warunkach pogodowych skończywszy.

FIFA 99

      

 

 

 

OPIS GRY

Czwarte z kolei wydanie symulacji piłki nożnej należące do jednej z najpopularniejszych serii sportowych Electronic Arts, ukazującej się od 1995 roku. Producent oddał do naszej dyspozycji ponad 250 znanych klubów z lig europejskich i pozostałych rejonów świata. Możemy objąć kontrolę nad dowolnym z nich i poprowadzić go do zwycięstwa.

Kilka różnorodnych trybów gry umożliwia przeprowadzenie meczu treningowego, pojedynczego meczu z dowolnym rywalem lub wzięcie udziału w całych mistrzostwach. Możemy kontrolować przebieg rozgrywki na trzech poziomach szczegółowości, co można zmieniać w zależności od naszego uznania. Można nawet stworzyć swoją własną drużynę marzeń, wybierając dowolnych zawodników z szerokiej gamy dostępnych piłkarzy. Gra wykonana jest w wysokiej jakości grafice 3D, ze szczegółowo animowanymi postaciami zawodników.

 

 

FIFA2000

  

 

 

 

 OCENA PSYCHOLOGICZNA

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt mocno stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową, w szczególności koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania, koordynację współdziałania obu rąk. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


FIFA2001

   

 

Recenzje do Gry
FIFA 2001

21 12 2000 | autor: Sebastian "Szachu" Szachnowski

Gdy w 1995 roku firma Electronics Arts wydała FIFA International Soccer nikt nie spodziewał się, iż właśnie została zapoczątkowana seria gier, której kolejne odsłony od kilku lat przekazują sobie palmę pierwszeństwa wśród produkcji o piłce nożnej. Pierwsza FIFA nie była żadnym przełomem. Oferowała grafikę 2D w rzucie izometrycznym i... w zasadzie nic poza tym. Owszem, jak na tamte czasy oprawa była nawet ładna, ale sama gra nie była niczym nadzwyczajnym. I wtedy to się stało. Na rynku pojawiła się FIFA ’96. To był prawdziwy przełom. Po raz pierwszy gra piłkarska została osadzona w trzecim wymiarze. Oprawa graficzna powaliła wszystkich na kolana. Dodatkowo do gry wlano hektolitry miodu, w ten sposób uzyskując grę doskonałą (w każdym razie tak się wtedy wszystkim wydawało). Od tamtej pory rokrocznie jesteśmy raczeni kolejnymi odsłonami tej gry. Kanadyjscy producenci właśnie wypuścili wersję oznaczoną cyferkami 2001, które to symbolizują przełom, koniec wieku. Czy kolejna edycja FIFA również jest przełomowa?

Po uruchomieniu gry wita nas ciekawie zrobione intro. To już w zasadzie standard, ale uwagę przykuwają sekwencje kłótni, w których piłkarze gestykulują i krzyczą. Jak się później miałem okazję przekonać, nie zostały one tu umieszczone ot tak sobie. Przejdźmy teraz do menu. W zasadzie niewiele się zmieniło od poprzednich edycji. Mamy do wyboru: szybki mecz, trening, coś w rodzaju kariery, mecz towarzyski lub turniej oraz grę wieloosobową. Dostępne turnieje to: Mistrzostwa Świata (dlaczego nie ma eliminacji?!?), Puchar UEFA, Liga Mistrzów lub własne zawody, rozgrywane na zasadach ustalonych przez gracza. Dostępnych jest 50 drużyn narodowych oraz 16 lig krajowych. Niestety polskiej ligi brak. Przynajmniej jest nasza reprezentacja, i to nawet dość mocna. Jesteśmy w czołówce średniaków, a Olisadebe, Gilewicz, Świerczewski i Pawlak (kto?!?) to naprawdę solidni zawodnicy. Choć w grze nie uświadczymy ligi tureckiej, mamy za to świecący ostatnio triumfy na europejskich stadionach Galatasaray. W tym momencie wychodzi pewien błąd. Mianowicie z powodu ograniczonej liczby lig, w pucharach grają zespoły z MLS. To chyba jakiś żart kanadyjskich producentów. Moim zdaniem niezbyt smaczny. A wystarczyłoby tylko obok Galatasarayu dodać kilka drużyn i po kłopocie. Szczególnie, że robiono tak już przy okazji poprzednich edycji. Tak na marginesie dodam, iż wciąż nie zaimplementowano możliwości konfiguracji klawiszy. Ja wiem, że po pięciu latach, na sam dźwięk słowa FIFA ręce automatycznie przybierają odpowiednią pozycję, ale wprowadzenie takiej opcji nie kosztowałoby „Elektroników” dużo wysiłku, a znacząco zwiększyłoby komfort grania.

Przejdźmy teraz do właściwej rozgrywki. Grafika stoi na najwyższym światowym poziomie. To jest po prostu piękna gra! Cudowne stadiony, znakomite sylwetki zawodników, wspaniały motion-capture, to wszystko naprawdę robi kolosalne wrażenie. Nareszcie twarze zawodników wyglądają ludzko. Choć trzeba uczciwie przyznać, że nie wszyscy wirtualni piłkarze są podobni do swoich rzeczywistych odpowiedników, to niektórzy (jak na przykład bracia de Boer) wyglądają kapitalnie. Dookoła stadionu kręci się pełno trójwymiarowych ochroniarzy, kamerzystów, fotoreporterów oraz rozgrzewających się piłkarzy. Wśród falującej publiczności powiewają flagi. Przed samym meczem piłkarze wychodzą na murawę, a w tle przygrywa im muzyka, publiczność wiwatuje. Ostatnie sekundy przed rozpoczynającym spotkanie gwizdkiem zawodnicy spędzają wymieniając między sobą uwagi, koncentrując się, bądź dla rozgrzewki kopiąc sobie piłkę. To wszystko znakomicie buduje nastrój, aż chce się grać. Podobnie jest w trakcie meczu. Po faulach zawodnicy kłócą się z sędziami, a my to wszystko słyszymy. Strzelec bramki wydaje z siebie okrzyk radości, a pokonany bramkarz klnie pod nosem, lub wyraża swoje pretensje pod adresem obrońców. W ten sposób budowany jest znakomity klimat. Klimat walki. Po raz pierwszy do gry sportowej przyciąga mnie właśnie nastrój panujący w czasie spotkań. Gdy prowadząc reprezentację biało-czerwonych strzeliłem pierwszego gola w meczu finałowym Mistrzostw Świata miałem łzy w oczach. To było piękne... Wracając jednak do właściwej rozgrywki. Mamy do wyboru trzy poziomy trudności. Na najłatwiejszym wygra każdy (no w najgorszym wypadku zremisuje 0:0). Drugi z kolei, professional, to już nieco trudniejszy orzech do zgryzienia. Jednakże dla starych wyjadaczy to pryszcz. Dopiero na world class program pokazuje pazury. Niestety pazury te szybko się tępią i już po kilku sesjach można z łatwością ogrywać drużyny sterowane przez komputer.

W samych algorytmach rozgrywania meczu sporo się zmieniło. Na boisku jest teraz więcej miejsca. Dzięki temu zwiększyła się rola linii pomocy, tak niedocenianej w poprzednich edycjach FIFA. Teraz jednym podaniem w uliczkę można wypracować znakomitą sytuację strzelecką. Wprowadzono miernik siły strzału. Teraz siła uderzenia zależy od tego jak długo przytrzymamy odpowiedni klawisz. Jeżeli w porę nie zabierzemy palca, i wskaźnik zrobi się czerwony, to nasz zawodnik pośle piłkę w trybuny. Muszę przyznać, że sporo sobie obiecywałem po tej innowacji. Myślałem, że wreszcie skuteczne staną się strzały z dystansu. Niestety, pomyliłem się. W tym względzie wszystko pozostało po staremu, i bramki zdobywane spoza pola karnego należą do rzadkości. Tak więc ta innowacja ma raczej charakter kosmetyczny. Obniżono trochę skuteczność gry głową. Za to przewrotki są chyba nawet skuteczniejsze niż kiedyś. Prowadzi to do kuriozalnej sytuacji, w której 60% bramek pada po strzałach z przewrotki. To trochę denerwuje. Warto jeszcze dodać, że bramkarz interweniuje bardzo efektownie, i szczególnie na początku robi to niezłe wrażenie. Sama rozgrywka wydaje się też mniej schematyczna niż w poprzednich Fifach. Dzięki temu, że na boisku jest więcej miejsca mamy większą możliwość improwizacji. Na koniec jeszcze słówko o kamerach. Ze standardowej Tele nie da się grać. Za to Tower rządzi. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ta kamera nadaje rozgrywce nowy wymiar.

Ocenienie nowej Fify to prawdziwie karkołomne zadanie. Jakąkolwiek opinie bym nie wydał, z całą pewnością natrafię na mnóstwo słów krytyki. Co najważniejsze – krytyki uzasadnionej. Sama gra zawiera bowiem kilka fenomenalnych rozwiązań, ale z drugiej strony nie jest wolna od wad. Kilku nawet dość poważnych. Z jednej strony EA Sports wydając nową Fifę odcina kupony od swojego wcześniejszego sukcesu, a z drugiej z kolei wprowadza kilka znakomitych innowacji. I bądź tu człowieku mądry. Polecić czy nie? To za chwilę. Teraz pora na małe podsumowanie.

FIFA 2001 to gra o wspaniałej oprawie audiowizualnej. Ją naprawdę warto chociażby zobaczyć. Podczas gry czuje się atmosferę meczu. Zawodnicy wreszcie przemówili. Brakuje mi tylko możliwości uciszenia widowni bramką. Mam tu na myśli fakt, iż po bramce strzelonej przez gości cały stadion się cieszy. Z czego do cholery? Przecież kibice chodzą na mecze, żeby oglądać zwycięstwa swoich faworytów. Czy to naprawdę tak ciężko zauważyć? Ogólnie gra się naprawdę przyjemnie. Co prawda gra jest wtórna, i wszystko to już kiedyś w mniejszym lub większym stopniu widzieliśmy, to jednak wprowadzone innowacje sprawiają, że ciężko jest oderwać się od komputera. Niestety opcja kariery jest tylko namiastką trybu menedżerskiego. Zawodników kupujemy tylko my, a komputer pozostaje bierny. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Jak już pisałem gra jest wtórna. Żadnej rewolucji tu nie uświadczysz. Do tego gole padające po przewrotkach robią się już niesmaczne. Poziom trudności też pozostawia sporo do życzenia. Komputer nawet na world class nie ma szans w meczu ze sprawnym graczem. Tylko, że to jest wada 99% gier sportowych. Za łatwo się wygrywa.

Jednak ja nową Fifę oceniam jak najbardziej pozytywnie. Chociażby dlatego, że jest to naprawdę znakomita gra. No i przede wszystkim jest to w chwili obecnej najlepszy symulator piłki nożnej na PC. Owszem ma wady, jednak i tak gra się w nią wspaniale. Bo przecież najważniejsza jest grywalność. A tej FIFA 2001 ma pod dostatkiem. Pora więc na ostateczny werdykt. Jeśli lubisz piłkę nożną, to najnowszą produkcję spod znaku FIFA po prostu musisz mieć. Bo w co niby będziesz grał przez najbliższy rok? Tak więc pora rozbić skarbonkę i ruszyć do sklepu po swój egzemplarz gry. A w drodze powrotnej do domu kup nową skarbonkę. Bowiem już za rok premiera kolejnej części...

 

 

FIFA2002

 

 

Recenzje do Gry
FIFA 2002

22 11 2001 | autor: Tomasz "Sznur" Pyzioł

Nad fenomenem całej serii FIFA, która od lat wychodzi ze stajni sportowego oddziału Electronic Arts, z pewnością nie trzeba się zbytnio rozwodzić. O grach z tego cyklu słyszał prawie każdy posiadacz komputera, niekoniecznie będąc zapalonym fanem piłki nożnej. Mimo iż od początku produkty EA Sports wiodły prym wśród gier sportowych, a z roku na rok następowała ich ewolucja, tylko niektóre edycje stawały się tymi najbardziej przełomowymi. Dotyczy to również powstającej od 1995 roku serii FIFA, której już pierwsza edycja (FIFA Soccer) biła na głowę inne gry typu „soccer”. Pierwszy poważny krok naprzód, przybliżający zręcznościową w gruncie rzeczy rozgrywkę do boiskowego realizmu wprowadziła FIFA 96. Kolejnym, nazwijmy to przełomem była gra FIFA 98: Road to World Cup oraz World Cup 98, gra wypuszczona z okazji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej we Francji. W przyszłości dało to podstawy do stworzenia kolejnej edycji (FIFA 99) przez większość graczy uznawanej za najlepszy dotychczas tytuł z tej serii. W następnych edycjach zmiany były jedynie kosmetyczne, polegając najczęściej na wprowadzeniu uaktualnień składów drużyn czy statystyk poszczególnych zawodników. Dzięki temu FIFA 99 zachowała palmę pierwszeństwa... aż do końcówki roku 2001, gdy ukazała się FIFA 2002.

Mimo iż jestem zagorzałym kibicem piłkarskim, nigdy szczególnie nie pociągał mnie zręcznościowy tryb rozgrywki w różnego typu symulacjach piłki nożnej (zaznaczam, że nie stronię od gier akcji). Zwykle bardziej skłaniałem się ku przeróżnym managerom piłkarskim, typu Championship Manager czy FA Premier League Manager, w którym miałem poczucie pełnej kontroli nad swoją drużyną. Nawet wielokrotne próby przełamania się za pomocą sławetnej FIFY 99 i jej następców nie były w stanie przykuć mnie do gry na dłużej niż na rozegranie jednego czy dwóch sezonów. Zupełnie inaczej stało się gdy w me ręce wpadła FIFA 2002. Realizm zbliżony do tego co oglądamy w relacjach telewizyjnych, dokładnie oddane animacje zawodników, łącznie z rysami twarzy oraz jej mimiką, jak również towarzyszący nam cały czas niesamowity aplauz publiczności wprowadza naprawdę gorącą atmosferę. Wszystkie spotkania relacjonuje na żywo dwóch legendarnych sprawozdawców angielskich: John Motson i Andy Bray, których to komentarz, mimo iż dotyczy aktualnych wydarzeń na boisku, jest urozmaicony.

Jednak to co w FIFA 2002 jest najbardziej rewolucyjne to całkowicie zmodyfikowany system podań, zapewniający dużą swobodę i różnorodność zagrań. Nareszcie możemy grać w piłkę nożną opartą na nowoczesnych zasadach, długimi podaniami z pominięciem drugiej linii. Stało się to możliwe dzięki wprowadzeniu prostopadłych podań czy też „wrzutek” na wolne pole zarówno po ziemi jak i górą (loby). Na dodatek możemy łatwo wyprowadzić rywali w pole podkręcając podania i strzały na bramkę. Szczególnie przydaje to się przy „dośrodkowaniach” na pole bramkowe, dzięki czemu bramkarz ma problemy z przechwyceniem piłki oraz przy bezpośrednich strzałach skierowanych na długi słupek. Nie dość tego, przy przeprowadzaniu ataku możemy podawać piłkę w tempo do wychodzącego na czystą pozycję zawodnika. Kierunek w którym powinniśmy skierować podanie zaznaczony jest wtedy na murawie linią przerywaną. Decydujemy również o sposobie oddania strzału na bramkę rywali, oraz w który obszar bramki powinno być skierowane uderzenie.

Oprócz standardowego strzału po ziemi możemy główkować z górnej piłki lub nawet spróbować przechytrzyć bramkarza i obrońców efektownym wolejem lub przewrotką. Przy ataku pozycyjnym większą ilością zawodników przydatna jest szybka wymiana piłek, zwiększająca szansę wymanewrowania obrony i wyjścia na dogodną pozycję strzelecką. Kolejną innowacją jest markowanie strzału, które przydaje się pod bramką przeciwnika w celu wymuszenia przedwczesnego wślizgu obrońcy. Wtedy przed nami zostaje tylko bramkarz...

Zmiany dotyczą nie tylko formacji ofensywnej, ale również zachowania w obronie i odbieraniu piłek. Wprowadzono nowy model blokowania piłki i wykonywania wślizgów, uzależniony od kąta i momentu ich wykonywania. Inaczej na zagrania defensywne również reaguje sędzia, który uzależnia swe decyzje od momentu i kierunku wykonania wślizgu. Trzeba oczywiście uważać z wykonywaniem ryzykownych wślizgów na własnym polu karnym, gdyż nieuchronnie kończy się to podyktowaniem rzutu karnego. Bramkarz może już wykonywać dalekie wyrzuty lub wybicia piłki, podając dokładnie do wysuniętych pomocników. Doskonale przemyślane są też stałe fragmenty gry (rzut wolny, rożny, wrzut z autu, podanie od bramkarza), w których podobnie jak w rzeczywistości, każdy zespół ma opracowane kilka określonych wariantów ustawień. Możemy wybrać któryś z nich, co zwykle daje większą szanse na stworzenie przewagi podbramkowej i skuteczne zakończenie akcji ofensywnej.

Jak zwykle w serii FIFA nie brakuje tutaj największych gwiazd piłki nożnej grających w znanych klubach. Mamy dostęp do szerokiej gamy zespołów z kilkunastu znaczących lig i to nie tylko europejskich ale również amerykańskiej MLS Soccer, chińskiej AFC czy koreańskiej K-League. Co prawda, raczej z oczywistych powodów, nie ma polskiej Extraklasy, ale wśród zespołów Reszty Świata znalazły się dwa najlepsze zespoły z sezonów 1999/2000 oraz 2000/2001: Wisła Kraków i Polonia Warszawa. Nie możemy więc pobawić się na rodzimym podwórku w rozgrywanie sezonu ligowego, ale mamy okazję wypróbować nasze drużyny w europejskich rozgrywkach pucharowych (co dotychczas wychodziło im raczej nieudolnie). Przy polskich drużynach szczególnie dobrze widać nakład pracy włożony przez autorów w grę. Twarze i postury zawodników oddane są z dużą pieczołowitością, dzięki czemu bez problemu możemy odróżnić kędzierzawego Tomasza Kulawika z charakterystycznym wąsikiem od krótkowłosego Szymkowiaka, czy drobnego Frankowskiego. Doskonale oddano też ulubiony pstrokato-złoty ubiór Artura Sarnata, chociaż trochę trudniej rozpoznać go po twarzy. Rzecz jasna podobieństwo jeszcze bardziej uderza u znanych gwiazd zagranicznych, gdzie bez problemu rozpoznamy charakterystyczne sylwetki Edgara Davidsa, Zinedine Zidana, Patricka Kluiverta czy Luise Figo.

Producent przygotował kilka trybów rozgrywki, poczynając od treningu oraz zwyczajnego meczu towarzyskiego, w którym mogą zmierzyć się dowolne dwie drużyny, przez sezon w wybranej lidze aż po turnieje, gdzie do wyboru mamy kilka najbardziej prestiżowych rozgrywek pucharowych. Dodatkową opcją jest runda kwalifikacyjna do Mistrzostw Świata 2002 w Japonii i Korei, w których rywalizuje aż 75 drużyn narodowych, w tym oczywiście reprezentacja Polski.

Dzięki opcji Creation Centre możemy tworzyć własne zespoły składające się z dowolnie wybranych zawodników, organizować nowe rozgrywki ligowe a nawet rozpisać harmonogram własnych zmagań pucharowych. Edytor pozwala także na modyfikację współczynników istniejących zawodników lub dodanie nowych piłkarzy. Oprócz prowadzenia gry na boisku, musimy również wykazać się umiejętnościami trenerskimi. Opcje zarządzania zespołem umożliwiają opracowanie odpowiedniej strategii przed każdym spotkaniem, wyznaczenie podstawowych i rezerwowych zawodników, ustawienie drużyny oraz przydzielenie każdemu konkretnych zadań (egzekutorzy rzutów wolnych, karnych oraz rożnych). W czasie meczu możemy wprowadzać zmienników za słabiej spisujących się piłkarzy oraz na bieżąco zmieniać strategię drużyny w zależności od wyniku.

FIFA 2002 zadowoli wszystkich wielbicieli piłki nożnej, zarówno tych nastawionych na czysto zręcznościową rozgrywkę, jak i tych którzy pragną bardziej kontrolować poczynania swoich piłkarzy dzięki ustalaniu szczegółowych strategii oraz systemowi transferów graczy umożliwiającemu rozwój drużyny w trakcie rozgrywek. Niezwykle sugestywnie wykonana grafika i animacja 3D z możliwością przełączania położenia prowadzącej kamery w dowolnym momencie dopełnia realizmu piłkarskich show, do którego przyzwyczaiły nas relacje telewizyjne. Mimo iż gra nie została spolonizowana, dołączona instrukcja oraz przewodnik instalacyjny w rodzimym języku wystarczająco pomagają w rozwiązaniu problemów, które może napotkać początkujący gracz w FIFA. Jednak także ci, którzy grali we wcześniejsze wersje powinni przeczytać instrukcję, głównie ze względu na kilka nowych klawiszy obsługujących np. podkręcanie piłki, sposób zarządzania drużyną oraz rozbudowane opcje edycyjne. FIFA 2002 z pewnością okazała się przełomową symulacją piłki nożnej, której jeszcze długo żadna inny „soccer” nie będzie w stanie zagrozić.

 

ocena psychologiczna

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt mocno stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową, w szczególności koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania, koordynację współdziałania obu rąk. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


 

FIFA2002 world cup

Recenzje do Gry
FIFA World Cup 2002

15 05 2002 | autor: Marcin "Fajek" Hajek

Zastanawiam się ile można… ile razy można ulepszać, modyfikować, poprawiać, udoskonalać produkt, który w zasadzie poziom bardzo zadowalający osiągnął już jakiś czas temu. Jednak bardziej prawdopodobne wydaje się to, że te wszystkie poprawki, zmiany i modyfikacje są tylko pretekstem do wyciągnięcia kolejnej porcji pieniędzy od rządnych nowości graczy. Mowa oczywiście o firmie EA Sports i jej grze spod znaku FIFA. Generalizowanie nie jest najlepszym sposobem oceny danego produktu wiec przejdźmy do konkretów i przyjrzyjmy się najnowszej „kopanej” produkcji EA Sports – FIFA World Cup 2002.

Nie od dziś wiadomo, że marketing to podstawa handlu i decyduje on w ogromnej mierze o powodzeniu produktu na rynku nawet, jeśli dany produkt na powodzenie nie zasługuje np. ze względu na marną jakość. Nie znaczy to, że chce powiedzieć, iż produkty spod znaku EA Sports takie jak FIFA, NBA, NHL, itd. są słabej jakości – nie, to po prostu polityka wydawnicza jest w pewnych momentach irytująca. Zmierzam do tego, że rokrocznie EA Sports wydaje kolejną grę np. z rodziny FIFA implementując w niej jedynie kilka kosmetycznych zmian, które czasem nawet wpływają negatywnie na całość, doprowadzając graczy do ogólnego niezadowolenia. Powód takiego postępowania wydaje się być oczywisty – chęć wyciągnięcia od graczy jak największej ilości pieniędzy. Ale zostawmy już te pobudki kierujące producentem gry, a skupmy się na tym, co ze sobą niesie FIFA World Cup 2002.

Zacznijmy od tego, iż gra sprzed 4 lat wydana właśnie z okazji ówczesnych Mistrzostw Świata – World Cup 98 – uznawana jest do dziś za jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) gier z tejże serii. Doskonała jak na ówczesne czasy oprawa graficzna, (choć przyznać trzeba, że do dziś wygląda bardzo dobrze) oraz znakomicie opracowane elementy samej gry (tzw. grywalność) sprawiły, iż World Cup 98 stał się wzorem dla kolejnych odsłon gier z serii FIFA. Szkoda tylko, że EA Sports, wprowadziło zmiany, które teoretycznie miały na celu zwiększenie atrakcyjności w rezultacie okazały się czymś przeciwnym. Przynajmniej tak twierdziła znacząca cześć graczy. Oczywiście każda kolejna edycja FIFY miała mnóstwo zwolenników, co uniemożliwiało jednoznaczne stwierdzenie, że np. FIFA 2001 była zupełnie chybionym produktem. Wróćmy jednak do FWC2K2, gdyż ta gra ma znamiona najlepszej tego typu, jaka kiedykolwiek powstała na komputery klasy PC.

Zanim FWC2K2 ujrzała światło dzienne, EA Sports zapowiadało znaczny postęp w porównaniu choćby z FIFĄ 2002. Jednak większość graczy podchodziło do tychże obietnic dość sceptycznie, pamiętając kolejne edycje piłek spod znaku EA. Na szczęście zapowiedzi okazały się prawdziwe i faktycznie otrzymaliśmy grę na miarę mistrzostw świata.

Jednym z ulepszeń miały być jeszcze bardziej dopracowane modele zawodników. I faktycznie, bez najmniejszych problemów możemy na boisku rozpoznać Owen’a, Figo czy Bartheza. Programiści z najwyższą dokładnością odwzorowali aż 75 gwiazd światowego futbolu, począwszy od twarzy poprzez całą sylwetkę postaci, a kończąc na takich szczegółach jak nos czy usta - każdy element został dopracowany w najmniejszych szczegółach. Również identyfikacja zawodników polskiej kadry nie sprawia najmniejszych problemów, gdyż graficy odpowiedzialni za stworzenie modeli doskonale wywiązali się ze swego zadania. Widać to szczególnie w momentach, gdy kamera zbliża się do jednej z postaci chcąc uchwycić jego reakcję, np. zaraz po niecelnym strzale lub zdobyciu gola. W zasadzie wszystkie „elementy” zawodnika są wykonane bardzo dobrze. Ubiór zachowuje się naturalnie, postać porusza się tak jak w rzeczywistości. Za doskonałe oddanie ruchów odpowiedzialny jest jak zwykle system motion-capture, dzięki czemu piłkarze ruszają się bardzo naturalnie. Znakomicie przedstawiono takie elementy jak: podania, przyjęcia, zwody czy faule – szczególnie te ostatnie zrealizowane zostały z dużym rozmachem. Gdy zawodnik zostaje np. podcięty wylatuje w powietrze niezwykle efektownie. Zdarzają się również momenty gdy piłkarze starają się wymusić rzut wolny, symulując faul.

Kolejną innowacją (choć nie do końca, gdyż element ten był już obecny w poprzednich edycjach) jest przedstawienie reakcji graczy na wydarzenia na boisku. Piłkarz po strzeleniu gola, zachowuje się tak jak to ma miejsce na prawdziwych boiskach: skacze, robi przewrotki, biega po boisku czy ściska się z kolegami z drużyny. To wszystko przedstawione jest w bardzo ekspresyjny sposób na dużych zbliżeniach kamery. Przerywnikom tym towarzyszy muzyka i okrzyki wiwatującego tłumu. Element ten nie ma bezpośredniego wpływu na samą grę, a jedynie służy do wykreowania odpowiedniego nastroju, co zresztą w sposób znakomity udaje się osiągnąć. Interesujący jest również fakt, że podczas rozgrywania kolejnych meczy, napięcie wśród piłkarzy jak i kibiców wzrasta w miarę jak drużyna zbliża się do finału. Na początku rozgrywek grupowych gole są witane okrzykami, podczas gdy bramki w rozgrywkach finałowych są witane szaleństwem na trybunach.

Sporym zarzutem dla poprzednich edycji FIFY było nie dość dobre oddanie samej gry w piłkę. Element ten został w znacznym stopniu ulepszony. Od nowa opracowano to, co w grze najważniejsze, czyli oddanie gry w piłkę nożną. Szczegóły takie, jak ciężar i ruch piłki w przestrzeni zostały znacznie udoskonalone. Pojawił się także nowy system "gry w powietrzu". Po raz pierwszy gracze mają kontrolę nad tym, jak piłka jest rozgrywana w powietrzu - dzięki temu mogą stosować swój indywidualny styl gry. Niestety nie pokuszono się o jakieś radykalne zmiany – np. siła każdego podania, strzału czy wybicia nadal jest ustalana na zasadzie „przytrzymania” odpowiedniego klawisza. Fakt ten wpływa niekorzystnie na dynamikę gry, oraz na sposób rozgrywania akcji. Wyobraźmy sobie sytuację, że mamy tylko bardzo niewiele czasu na oddanie strzału a „krótkie” naciśnięcie odpowiedniego klawisza zaowocuje niewystarczająco mocnym kopnięciem a co za tym idzie nie zdobyciem bramki.

Na słowa uznania zasługuje oprawa dźwiękowa a w szczególności muzyka towarzysząca nam w intrze, menu oraz przerywnikach w grze. Została ona specjalnie skomponowana na potrzeby gry przez Vancouver Symphony Orchestra.

FWC2K2 to jedyna oficjalna gra Mistrzostw Świata 2002 dlatego też zobaczymy w niej wszystko to, co z mistrzostwami jest związane. Znajdziemy w niej 20 znakomicie przygotowanych stadionów oddających klimat rozgrywek. Również takie elementy jak maskotki, stroje zostały odwzorowane zgodnie z tymi jakie zobaczymy na mundialu.

FIFA World Cup 2002 to najbardziej innowacyjna gra z tej serii od czasu World Cup 98. Znakomita oprawa audio-wizualna, świetnie oddany klimat mistrzostw, w znacznym stopniu poprawione elementy samej rozgrywki – to wszystko wpływa na ogólną ocenę gry, która niewątpliwie jest produkcją udaną. Owszem, EA Sports nie ustrzegło się kilku drobnych błędów jednak patrząc na produkt całościowo nie wpływają znacząco na grę. Niewątpliwym atutem dla polskich graczy jest fakt, iż możemy poprowadzić naszą krajową reprezentację do tytułu Mistrza Świata, co w rzeczywistości wydaje się być niewykonalne...

Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie „czy warto kupić FWC2K2?” odpowiedziałbym: TAK. EA Sports posłuchało sugestii graczy z całego świata i stworzyło „piłkę”, która powinna zadowolić większość fanów tego sportu.

 

ocena psycholgicana

 

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra całkowicie pozbawiona przemocy, i pod tym kątem bez zaleconego ograniczenia wiekowego. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, niekonwencjonalne rozwiązania, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Rozwija również w pewnym stopniu wiedzę ogólną w zakresie sportu piłki nożnej. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne oraz poszerzać swoją wiedzę.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma duży wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Wyrabia refleks i zręczność. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zdecydowanie zalecany dla osób, które mają trudności z koordynacją oko-ręka lub chcących rozwinąć refleks oraz ogólną zręczność.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


FIFA2003

    

 

Recenzje do Gry
FIFA Football 2003

13 11 2002 | autor: Krzysztof "Sukkub" Szulc

Prognozowanie rozwoju rynku gier komputerowych, nawet z wyprzedzeniem kilkuletnim, daje niewielkie szanse na powodzenie. Nasza branża jest jedną z najbardziej dynamicznych i tak naprawdę trudno przewidzieć jakiekolwiek zmiany. Owszem – wiemy jakie gry mają się ukazać, widzimy niesamowity rozwój rynku konsol, ale wystarczy chociażby wspomnieć mylne prognozy dotyczące rozwoju wirtualnej rzeczywistości. Co prawda mój kumpel zarzeka się, że kiedyś zagra w grę „Tomb Raider 37 – prawnuczka Lary: powrót zza grobu”, ale ja gdybym jednak miał pokusić się o jakiekolwiek gdybanie, postawiłbym najszybciej na to, że jeszcze przez wiele długich lat firma EA Sports, jak zawsze tuż przed gwiazdką, będzie zalewać nas kolejnymi produktami, wśród których seria „FIFA” należy do najbardziej znanych w naszym kraju.

Nie inaczej stało się w przypadku „FIFA 2003”. Jak nauczyło nas doświadczenie ostatnich lat, co roku recenzję gry można było tak naprawdę ograniczyć do zdania: „Jak zwykle niewiele różnic w stosunku do wersji zeszłorocznej: poprawiono grafikę, usunięto to, czego nie powinno się usuwać, część rzeczy dopracowano perfekcyjnie, a część zrobiono byle jak, ale i tak z braku konkurencji jest to najlepsza zręcznościowa gra piłkarska na rynku”. I tyle – więcej nie trzeba było. Czy to jedno zdanie jest w stanie w sposób skrótowy opisać „FIFA 2003”? Niestety – tak. Jeden rok to za mało żeby można było mówić o rewolucyjnych zmianach. Tym bardziej, że tak na dobrą sprawę to nie jest nawet rok. W ciągu ostatnich 12 miesięcy otrzymaliśmy trzy „fify”. Najpierw była to „FIFA 2002”, potem w związku z mistrzostwami świata w Japonii i Korei EA Sports „sprezentowało” nam grę „FIFA World Cup 2002”, a kilka dni temu światło dzienne ujrzała kolejna wersja o pełnej nazwie „FIFA Football 2003”. Zobaczmy zatem co zmieniło się na lepsze, a co na gorsze w najnowszej odsłonie gry.

Pierwsze co rzuca nam się w oczy, gdy weźmiemy do ręki pudełko z nową „fifą”, to że tym razem do promowania gry posłużono się nazwiskami aż trzech piłkarzy światowej klasy – Roberto Carlosa, Ryana Gigsa oraz po raz kolejny Edgara Davidsa. Najwyraźniej EA Sports chciało pokazać, że nawet po zakupie licencji ma jeszcze sporo pieniędzy do wydania. Wiem, że w tym momencie trochę niepotrzebnie ironizuję, gdyż mamy wymierny skutek wykorzystania tych trzech sław światowego footballu. Każdy z tych graczy reprezentuje odmienny styl gry, a wszyscy oni brali udział w pracach nad stworzeniem ruchów komputerowych zawodników.

Pierwsza tak naprawdę wyraźna zmiana dotyczy interfejsu. Biel i szarość dominującą w ostatnich edycjach gry zastąpiono kolorami pomarańczowym i grafitowym. Jednym może się to podobać, innym nie, ale dla zagorzałych fanów serii „FIFA” może się to okazać zabieg trochę nazbyt rewolucyjny. Tym bardziej, że na zmianie kolorystyki twórcy nie poprzestali. Przeobrażeniu uległ także sposób obsługi menu – niestety jest znacznie mniej intuicyjny i to nie tylko z perspektywy wieloletniego fana serii. Przyciski dające nam dostęp do kolejnych i poprzednich plansz z ustawieniami są po prostu mało widoczne, a czasami wręcz niewidoczne dopóki nie nakierujemy kursora myszy na odpowiednią opcję. Rozumiem panów z EA Sports, że już na wstępie chcieli nam pokazać jak to nowa „FIFA” różni się od swoich poprzedniczek, ale mam do nich pretensje – pogwałcili (nie pierwszy zresztą raz) odwieczną zasadę „nie zmieniać tego co dobre”.

Przy okazji poruszania się po opcjach gry zauważymy kolejne zmiany – niestety nie wszystkie na lepsze. Nie mamy na przykład możliwości zmiany pogody albo pory dnia. Co prawda rewelacyjnie odwzorowano deszcz padający na murawę w trakcie meczu, ale nie możemy niestety sami zadecydować, że dany mecz towarzyski będzie rozegrany w ulewny dzień. Co ciekawe – dołączono w końcu możliwość zmiany klawiszologii i bardzo dobrze, gdyż o dziwo „W” nie jest już domyślnym klawiszem sprintu. Natomiast jeżeli chodzi o opcję treningu, to jej po prostu nie ma. Przed premierą sporo mówiono o zmianach dotyczących wykonywania stałych elementów gry. Owszem – w trakcie rozgrywki jest to widoczne. Możemy określić kąt, wymierzyć dokładne miejsce uderzenia, przy okazji rzutów wolnych mamy określoną odległość od bramki przeciwnika, trochę inaczej wygląda wykonywanie rzutów karnych itd. Wszystko to fajne, ale dlaczego nie możemy stałych elementów gry na spokojnie przećwiczyć? W „FIFA 2001” mogliśmy trenować nawet wyrzucanie piłki z autu!

Żadnych innowacji nie doświadczymy przy wyborze trybów rozgrywki. Standartowo mamy do dyspozycji: szybkie rozegranie meczu towarzyskiego, poprowadzenie teamu przez sezon ligowy, wzięcie udziału w pucharze, mistrzostwach świata lub też innych, wykreowanych przez nas. Jeżeli chodzi natomiast o wybór drużyn, to EA Sports zrobiło to co zawsze – coś przybyło, coś ubyło. Na szczęście więcej przybyło i teraz w sumie mamy do dyspozycji 16 lig, a w sumie 450 drużyn i prawie 10 tys. zawodników! Niestety nie ma lubianej przez wielu ligi holenderskiej – drużyny takie, jak Ajax Amsterdam, PSV Eindhoven, czy też Feyenoord znajdziemy w grupie „Rest of World”. Tam też natkniemy się na jedyną polską drużynę klubową – Wisłę Kraków.

Zanim przejdę do tego co najważniejsze, czyli samej rozgrywki, muszę wspomnieć o największym niestety mankamencie gry. Dotyczy on opcji konfiguracji drużyny, które zostały zredukowane do minimum. Kreowanie strategii i taktyki teamu woła o pomstę do nieba! Co więcej nie ma ŻADNYCH narzędzi edycyjnych. Jeżeli ktoś lubił bawić się w zmienianie fryzur zawodnikom, tworzyć własnych graczy, czy też własne drużyny, kupując grę może o tym zapomnieć. Co prawda twórcy „fify” poszli po rozum do głowy i przygotowali patch „FIFA Football 2003 Creation Center” (dostępny także na naszej stronie), ale jest to ewidentny dowód na to, że EA Sports tworzy gry w pośpiechu, nastawione jest na zysk, a tych dzięki którym egzystuje – czyli graczy – po prostu nie szanuje. Można więc powiedzieć, że płacimy za niekompletną grę, a ściągnięcie 30 MB dla posiadaczy modemów nie jest rzeczą ani łatwą, ani tanią.

Zajmijmy się jednak samym rozgrywaniem meczy. Kiedy wreszcie przebrniemy przez wszystkie „menusy” i rozpoczniemy właściwą grę, dostrzeżemy naprawdę widoczne zmiany – zmiany graficzne. Jest to jedyny element, do którego panowie EA Sports przywiązują naprawdę dużą wagę. Co tu dużo mówić – od strony wizualnej gra jest po prostu piękna. Pierwsza rzecz – stadiony. Jest ich przeszło 20 i każdy wygląda po prostu rewelacyjnie. Co więcej – na każdym gra się inaczej. Odmiennie wygląda mecz na Highbury (Arsenal), który jest stosunkowo niewielki (mieści 38.500 osób), a inaczej na ponad stutysięcznym Camp Nou (FC Barcelona). Dotyczy to wszystkich stadionów, a do dyspozycji oddano nam najsłynniejsze z nich: San Siro, Old Trafford, Santiago Bernabeu, Stadio Delle Alpi, Olimpico, Anfiled, na którym występuje Jerzy Dudek itd. Ulepszono bandy, otoczenie wokół stadionu oraz niebo. Pewnym zabiegom kosmetycznym poddano także publiczność chociaż wciąż lepiej nie zwracać na nią uwagi.

Poprawiono cienie i to zarówno te rzucane przez zawodników, jak i te na stadionie. Oczywiście część murawy osłonięta przed słońcem jest znacznie ciemniejsza od tej, na którą padają promienie słoneczne. Publiczność zachowuje się bardzo entuzjastycznie – wymachuje flagami, dopinguje zawodników. Kiedy wygrywamy 4:0, kibice skandują „cztery – zero”; gdy bramkę strzeli drużyna przeciwnika milkną, gdy sukcesy odnosi ich drużyna – nie kryją radości. Całą atmosferę jak zwykle potęguje profesjonalne zachowanie komentatorów. Kiedy grają przeciwko sobie największe drużyny, można nawet czasem usłyszeć wypowiedzi dotyczące słynnych meczy rozegranych przez obie strony w rzeczywistości. Podobało mi się też, jak Andy Grey stwierdził, że moja próba strzelenia bramki Barthezowi z połowy boiska była wyjątkowo optymistyczna.

Bardzo głośno przed premierą mówiono o niesamowitym podobieństwie komputerowych zawodników do ich odpowiedników w realnym świecie. W tej kwestii EA Sports postąpiło w typowy dla siebie sposób. Część piłkarzy – tych największych – dopracowanych jest perfekcyjnie: Overmars, Beckham, Davids, Zidane, Kluivert, nawet Dudek – jak żywi. Co prawda niektórzy piłkarze mają dziwnie przerośnięte oczy i wyglądają jak kosmici z Archiwum-X, ale i tak ogólnie rzecz biorąc zawodnicy są rzeczywiście dopracowani. Dotyczy to także ich sposobu poruszania się. W pierwszej chwili naprawdę można odnieść wrażenie, że ogląda się powtórkę Ligi Mistrzów. Widać nawet różnice w stylu gry poszczególnych zawodników. W końcu inaczej wygląda prowadzenie piłki przez Owena, a inaczej gra Thierry Henry.

Bardzo duże postępy widać w kwestii realizmu. Piłka nie jest już magicznie przyklejona do nogi zawodnika. Podania są mniej celne, w każdej chwili możemy stracić kontrolę nad piłką – jak w życiu. Niestety wysokiemu realizmowi nie wtóruje wysokie AI komputerowego gracza. Wszystkie drużyny grają tak samo i dość szybko można nauczyć się schematu dochodzenia do bramki przeciwnika, gdyż nawet jeżeli czterokrotnie miniemy obronę w ten sam sposób i w ten sam sposób strzelimy bramkę, to i tak komputer nie zmieni ustawienia graczy. Co najwyżej w trakcie meczu – co jest nowością – zaproponuje nam zwiększenie poziomu trudności. Oczywiście kiepskie AI rekompensuje możliwość grania z żywym przeciwnikiem. Wtedy sytuacja wygląd zupełnie inaczej, chociaż to też zależy od tego z kim gramy. Kumpel w końcu także może ciągle dawać się złapać na te same zagrania :-).

Ocenienie „FIFA Football 2003” nie jest bynajmniej sprawą prostą. Gra – owszem – cechuje się naprawdę dużą grywalnością, ale krew mnie zalewa kiedy pomyślę sobie ile można by jeszcze zrobić. Wszystko przez ten upór – gra musi wychodzić na światło dzienne co roku przed gwiazdką. „FIFA Football 2003” to wciąż nie jest gra, w której zakochałem się w 1994 roku. Wciąż nie jest to moja ukochana „FIFA 97”, w której można było zagrać zarówno na murawie, jak i w hali; w której można było faktycznie stworzyć własną drużynę od podstaw i przeglądać zestawione statystyki wszystkich graczy na świecie. Na przestrzeni lat EA Sports zaprezentowało naprawdę parę fajnych pomysłów. Wystarczy wspomnieć możliwość grania drużynami tzw. klasycznymi, z czego najbardziej nie mogę odżałować Barcelony 1989-1992. Dlaczego twórcy „fify” nie mogą wreszcie w jednej grze zebrać wszystkich najlepszych elementów z poprzednich edycji? Zawsze jest tak, że coś przybywa, coś ubywa. Niestety w „FIFA 2003” to co przybyło, to jedynie rewelacyjna grafika i zwiększony realizm. Miodność jest wysoka – i to jest najważniejsze – ale całość nie robi większego wrażenia. Gra najogólniej rzecz ujmując sprawia wrażenie ubogiej. Owszem - nie ma lepszej piłki nożnej na rynku PC, ale to właśnie jest największym minusem całej serii. Dopóki nie pojawi się konkurent, który naruszy monopolistyczną pozycję EA Sports, co roku historia będzie się powtarzać.

 

 

FIFA2004

   

 

Recenzje do Gry
FIFA Football 2004

02 12 2003 | autor: Włodarczak "Speed" Adam

Wiele złych słów można powiedzieć o twórcach FIFY. Rokrocznie wydawane, przy czym dość mocno odgrzewane, produkcje z tej serii z pewnością mogą zniecierpliwić nawet najtwardszego i najcierpliwszego z graczy. Ileż razy można płacić za to samo? Kiedy w końcu dostaniemy coś nowego? – te pytania pozostawały zazwyczaj bez odpowiedzi. Wraz z zapowiedziami wydania wersji 2004 pojawiła się kolejna iskierka nadziei – może wreszcie coś się zmieni...? Świetnie brzmiących zwiastunów jak zwykle nie brakowało. Czy jednak wszystkie okazały się prawdziwe?

FIFA jest grą, którą albo się kocha, albo nienawidzi. Skąd takie skrajne oceny, trudno powiedzieć. Faktem jednak jest, że gry oznaczone logiem FIFA tworzą jedną z najsłynniejszych serii na świecie, znaną każdemu kibicowi piłki nożnej. Wszak od wielu lat kolejne edycje nieustannie królują na wszelakich listach przebojów gier komputerowych. Czy zatem w obliczu premiery (na pececie, rzecz jasna) legendarnego (w środowisku konsolowym) Pro Evolution Soccer 3 nowa FIFA ma jakiekolwiek szanse na utrzymanie pozycji lidera? Czytajcie dalej!

Intuicjo, ach, gdzieżeś poszła...

Przyznam szczerze, że z dużym zainteresowaniem rozpakowałem paczuszkę z nową FIFĄ. Ciekawość i nadzieja na coś naprawdę wartościowego... Jak najbardziej pozytywne nastawienie... Cóż więc pozostaje? Instalacja i granie do późnych godzin nocnych! Rzeczywistość bywa jednak okrutna...

Pierwszy kontakt z grą zapamiętałem, mniej więcej, jak wizytę u niezbyt czułego dentysty. Mówiąc prościej, moim oczom ukazało się cholernie nieczytelne menu, które z intuicją ma tyle wspólnego, co polscy politycy z moralnością (oczywiście nic nie ujmując naszym kochanym posłom). Ponieważ jednak zdążyłem się już wcześniej przyzwyczaić do tego stanu rzeczy (ach, te wspaniałe interfejsy w poprzedniczkach! ech, dzięki Ci EA Sports!), tak więc zbytnio nie dramatyzując wziąłem się do gry.

To w co gramy?

Jedno trzeba panom producentom oddać – w sprawach licencji sprawują się świetnie. Prawdziwe nazwiska, prawdziwe nazwy klubów, prawdziwe stadiony i w końcu prawdziwe rozgrywki ligowe – to jest to! Łącznie wykupiono 500 atestów, dzięki którym w bazie danych zgromadzono 18 najlepszych lig świata, 350 drużyn oraz – uwaga – 10 tysięcy zawodników. Ta krótka wyliczanka pokazuje, że co jak co, ale jest gdzie, kim i o co grać. A propos lig, to muszę powiedzieć, że jestem pozytywnie zaskoczony. Co prawda, naszej polskiej skopanej standardowo nie znajdziemy, ale za to można pograć, przykładowo, w czwartej lidze angielskiej. Oczywiście, poza futbolem w wykonaniu klubowym, dostajemy także możliwość gry reprezentacjami. Niestety, ten element gry nie jest już jednak tak idealny, jakby to się mogło wydawać. Gdzie się podziały Mistrzostwa Świata, tudzież Europy, wiedzą zapewne tylko i wyłącznie twórcy gry...

Wypada wreszcie powiedzieć parę słów o aktualności tejże, całkiem sporej mimo wszystko, bazy danych. Nie jest źle, jest dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze. Zdarzają się tu i ówdzie drobne (a czasem nieco większe) pomyłki, ale mimo wszystko gra się przyjemnie.

Od zera do bohatera

Najciekawszym trybem oferowanym pojedynczemu graczowi jest naturalnie „Kariera”. Dzięki stosunkowo dużej ilości drużyn mamy szansę objąć ster nawet malutkiego klubiku z niewielkiej mieściny, by poprowadzić go na same szczyty futbolowej piramidy. Powiedzonko, „od zera do bohatera”, sprawdza się tutaj bardzo dobrze. Fajnie jest przejść taką metamorfozę, daje to naprawdę dużą frajdę. Oczywiście, nic nie przyjdzie samo. Musimy starać się o nowych „napakowanych” kopaczy, dbać o taktykę, poszczególne ustawienia, nie zapominając przy tym o klubowej kasie. Można, rzecz jasna, grać także największymi klubami. Zdruzgotani fani Realu lub Manchesteru: otrzyjcie łzy – będzie dobrze! Wasze ukochane kluby są w pełnej gotowości...

Takie tryby, jak „Mecz towarzyski”, czy „Trening” (notabene całkiem nieźle zrealizowany), są w grach z tej serii rzeczą naturalną, toteż nie będę się zbytnio rozpisywał na ten temat. Po prostu standardowe rozwiązania, doskonale znane z poprzednich wydań...

KICK OFF!

W końcu dotarliśmy do najważniejszego, powiedziałbym wręcz kulminacyjnego, elementu gry i jednocześnie recenzji, czyli samego meczu!

Grubo przed premierą, panie i panowie z EA Sports zapewniali nas o nowej sztucznej inteligencji, poprawionym AI, świetnym modelu gry rozróżniającym kilka(naście) typów taktyk, że już o indywidualnym zachowaniu konkretnych zawodników nie wspomnę. Zobaczmy więc, jak jest w rzeczywistości...

Z lotu ptaka

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego, naszym spragnionym oczętom ukazuje się fajna „wstawka”. Widzimy wiwatującą publiczność, wbiegających na murawę piłkarzy, tajemnicze zbliżenie na sędziego, po czym za chwilę... czujemy się niczym ptak, lecący, hen, gdzieś wysoko... Podstawowa kamera, którą proponują nam programiści, jest co najmniej dziwna. Wszystko obserwujemy z góry, piłkarze wyglądają na bardzo malutkich, odróżnić jednego od drugiego to nie lada sztuka. Na szczęście, szybko można ten stan rzeczy zmienić, poprzez zmianę ustawień kamery. Konfigurujemy więc kamerkę na nieco „atrakcyjniejszą” i... gramy dalej.

Aut autem poganiany

O ile w poprzednich wersjach FIFY można było narzekać na „klejenie” się piłki do nóg piłkarzy, to w obecnej obserwujemy zupełnie odwrotną tendencję. Teraz piłka nie wędruje jak „po sznureczku”, ale zdarza się jej też opuścić boisko. Mnie osobiście to nie przeszkadza (a wręcz przeciwnie), ale słychać opinie, że niektórych graczy irytują te ciągłe auty, niecelne podania, itp. Dla mnie jest to jednak dobre rozwiązanie, gdyż jak wiadomo w życiu piłkarza nie zawsze wszystko wychodzi idealnie.

Trzy rogi! Karny!

Zgodnie z zapowiedziami, stałe fragmenty gry (dla niewtajemniczonych: rzuty rożne, wolne i inne „bajery”:)) zrealizowano na wysokim poziomie. Można wybrać kilka wariantów ich rozegrania, ale najciekawszym rozwiązaniem jest możliwość „przepychania” się z rywalem! Brzmi dość zagadkowo, ale zapewniam, że jest to naprawdę smakowity kąsek...

Sędzia kalosz

Na boisku, poza 22 zawodnikami obu drużyn, znajduje się oczywiście również trójka sędziowska. Bardzo dobrze, że sędzia główny stara się być widoczny i nieustannie gania za piłką. Mimo wszystko można jednak przyczepić się do jego pracy. Czasem zdarza się delikwentowi nie zagwizdać ewidentnego faulu, czy też „puścić” grę (stosując tzw. przywilej korzyści), pomimo brutalnego ataku na nogi zawodnika. Tę drugą sytuację zrozumiałbym jeszcze, gdyby po skończonej akcji sędzia podbiegł do faulującego brutala i ukarał go kartką, ale niestety, nic takiego nie ma tu miejsca. Swoją drogą, to tych „przywilejów” nie przeżyłem zbyt wielu...

Z innej beczki... Próbowałem „wbiec” z piłką na pana sędziego i muszę się pochwalić, że raz niemal mi się to udało. :) Arbiter czasami zwyczajnie pląta się pod nogami...

„AI, Jezus Maria!”

Zdobywanie bramek nie należy do zbyt trudnych czynności. Po kilkunastu rozegranych partyjkach bez trudu pakuje się piłkę do siatki. Wystarczy podejść w okolice pola karnego i huknąć, a futbolówka zatrzepocze w bramce rywala. Cała sprawa jest dość schematyczna, nie ma elementu improwizacji, porywających akcji, nieoczekiwanych bramek, goli „nie z tej ziemi”, itp. itd. Wielka szkoda, bo z czasem zdobywanie kolejnych „siatek” staje się najzwyczajniej w świecie... nudne.

Ciekawe są natomiast powtórki, a także scenki prezentowane np. po zdobyciu bramki czy faulu. Bardzo ładnie dopracowano postacie, animacje są bez zarzutu – co tu dużo mówić: wygląda to wszystko smakowicie. Poznanie największych piłkarskich wirtuozów „z bliska” nie stanowi większego problemu. Gorzej jest już z mniej znanymi kopaczami. Ci są „narysowani” zupełnie przypadkowo...

Inteligencjo, ach, znowu uciekłaś...

Grałem, grałem, szukałem i szukałem i z przykrością stwierdzam, że komputerowy rywal inteligencją nie grzeszy. Zapowiedzi twórców, o rzekomo wymagającym i nieprzewidywalnym przeciwniku, niestety (znowu) nie sprawdziły się. Z początku faktycznie jest nienajgorzej – nie znamy ruchów naszego konkurenta, czasem potrafi nas zaskoczyć. Grając jednak kolejne mecze wszystko staje się oczywiste, wiemy dokładnie co zrobi zawodnik X, a co zawodnik Y.

Zachwalano też pod niebiosa „indywidualne predyspozycje zawodników”. W praktyce wygląda to tak, że kilkunastu najlepszych piłkarzy w bazie (pokroju „Zizu” czy Ronaldo) posiada parę indywidualnych ruchów czy też trików. Większych różnic pomiędzy wszystkimi innymi kopaczami, niestety, nie zauważyłem.

Graficznie na cztery +

Oprawa wizualna z jednej strony jest bardzo przekonywująca (wspominane powtórki i scenki), z drugiej jednak nie powala na kolana (gra przez 90 minut). Szczerze mówiąc, spodziewałem się czegoś znacznie lepszego. Co z tego, że ci wszyscy zawodnicy posiadają swoje „własne” twarze, stroje zaprojektowano niezwykle realistycznie (po spotkaniu z zabłoconą murawą stają się po prostu brudne), skoro i tak tego wszystkiego nie zauważamy podczas normalnego grania? Oczywiście, wszystko pozostaje na dość wysokim, charakteryzującym EA Sports, poziomie, ale jednak pozostawia w graczu spore uczucie niedosytu...

Schematyczna miodność

FIFA 2004 z pewnością posiada swój specyficzny klimat. Niejeden grający w nią użytkownik chce grać i grać i jeszcze raz grać, nie zważając na otaczającą go rzeczywistość (przykład z życia wzięty: jeden z moich przyjaciół)... Jednak jest jedno małe „ale” – z czasem cała ta „miodność” odchodzi w zapomnienie. Gdy rozgryzłem tę gierkę nieco dokładniej, każdy kolejny mecz stawał się dla mnie coraz nudniejszy. Doszło nawet do tego, że zmuszałem się niekiedy do dalszej „zabawy”. Jaki był tego efekt końcowy? Znużenie, niechęć i w końcu odstawienie FIFY na półkę...

Nadzieja w multiplayerze

Gra z żywym przeciwnikiem zawsze jest ciekawsza od „pykania” z komputerem. Nie inaczej jest z nową FIFĄ. Zdradzę Wam w tajemnicy, że spędziłem wiele godzin tocząc razem z bratem zacięte boje na światowych, a ściślej rzecz biorąc europejskich, boiskach. Przeciwnik „człowiek” różni się od „pecetowego” rywala głównie tym, że szablonowe zagrania, powtarzające się bramki, przewidywalne ruchy, itp. zdarzają się znacznie rzadziej. W mojej ocenie właśnie multiplayer stanowi o sile tej produkcji.

Umarł król, niech żyje król

We wstępie nawiązałem do PES3, jako tytułu mogącego zmienić FIFĘ na pozycji lidera. Miałem styczność z obiema tymi produkcjami i z ręką na sercu stwierdzam, że dzieło firmy Konami, zwłaszcza pod względem grywalności, znacznie przebija produkt EA Sports. FIFA Football 2004 posiada wiele zalet, ale też i wad. Spodoba się mniej wymagającym graczom, którzy cenią sobie przede wszystkim aktualne składy z prawdziwymi nazwiskami i nie szukają czegoś bardziej skomplikowanego. Miła i przyjemna zręcznościówka, to dobre określenie dla tej gry. Pragnącym „głębszych” doznań radzę sięgnąć po PES3. Decyzja jak zwykle należy do Was.

Miłego kopania!

ocena psychologiczna

 

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra całkowicie pozbawiona przemocy, i pod tym kątem bez zaleconego ograniczenia wiekowego. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, niekonwencjonalne rozwiązania, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Rozwija również w pewnym stopniu wiedzę ogólną w zakresie sportu piłki nożnej. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne oraz poszerzać swoją wiedzę.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


FIFA2005

 

 

 

Recenzje do Gry
FIFA Football 2005

22 11 2004 | autor: Artur "Roland" Dąbrowski

„Najlepsza FIFA od lat!”, „Prawdziwy konkurent dla Pro Evolution Soccer!”. Tego typu nagłówki można było wyczytać w polskiej prasie w ostatnich dniach. Dotyczyły one oczywiście najnowszej odsłony serii piłkarskiej FIFA autorstwa studia EA Sports. „Kurczę, czyżby faktycznie udało im się stworzyć dobrą symulację piłki nożnej?” – pomyślałem. Aby sprawdzić, czy tak jest w rzeczywistości, na grę w FIFĘ 2005 poświęciłem szmat czasu, bardzo skrupulatnie testując poszczególne jej elementy. Poniżej przedstawiam owoc moich testów. Zapraszam do lektury.

FIFA 2005 wita nas całkiem ładnym menu. W tle wyświetlają się obrazy ze spotkań piłkarskich oraz herby zawartych w grze lig. Wygląda to efektownie, ale szkoda, że poruszanie się po kolejnych ekranach utrudnia bardzo powolna animacja poszczególnych ruchomych elementów. Pomijając gąszcz opcji i ustawień, od razu zdecydowałem się na danie główne, czyli na Karierę. Co prawda podobny tryb znalazł się już w edycji 2004, ale dopiero teraz jest on w bardzo dużym stopniu zadowalający i kompletny.

Trenerskie życie

Na samym początku wpisujemy swoją godność i wybieramy jedno z kilkunastu zdjęć dla naszego wirtualnego ja. Następnie udajemy się w poszukiwaniu pracy. Wszystkie ligi usytuowano w pięciu grupach. Wybieramy tę, która najbardziej nam odpowiada, po czym przeglądamy listę klubów zainteresowanych naszymi usługami. Muszę zmartwić tych, którzy pragną od razu zawalczyć o największe laury w Lidze Mistrzów czy Pucharze UEFA. Otóż, zaczynamy jako zupełnie nieznany trener bez nazwiska, więc chcą nas zatrudnić jedynie kluby o niskiej renomie (choć dziwi wśród nich obecność Celtika Glasgow i Glasgow Rangers). W Holandii czy Brazylii możemy zacząć od słabszych klubów pierwszych lig, ale już we Włoszech, Hiszpanii, Niemczech czy Francji (te kraje posiadają w FIFIE 2005 dwie ligi) z otwartymi rękami czekają na nas tylko prezesi drugoligowców, a w Anglii – zespołów czwartoligowych! Jest to pierwsza FIFA, w której dane nam jest grać w niższych ligach.

Tak więc marzenia o sukcesach na najwyższych szczeblach rozgrywkowych odkładamy na co najmniej drugi sezon i zabieramy się za grupę przeciętnych kopaczy z wybranego klubu o niskiej klasie sportowej. Po podjęciu ostatecznej decyzji, pojawia się ekran z ośmioma paskami, reprezentującymi ośmiu ludzi odpowiedzialnych za poszczególne aspekty klubowego działania. Mamy tutaj trenera napastników, pomocników, obrońców, bramkarzy, kondycyjnego, dyrektora do spraw finansów, klubowego lekarza oraz wyszukiwacza talentów. Każdy z tych elementów ma dziesięć poziomów wtajemniczenia. Kiedy na ich rozwój przeznaczymy sto oczek, automatycznie zatrudniony zostaje lepszy specjalista. Punkty zarabiamy za wygrane mecze i za zwycięstwa w pucharach – czy to europejskich, czy krajowych. Muszę przyznać, że pomysł bardzo mi się spodobał, tym bardziej że za zaniedbywanie finansów możemy zostać ukarani przez narodową federację utratą części pieniędzy z klubowej kasy itp. itd.

Zdobyte punkty zwiększają naszą renomę, więc opłaca się wygrywać mecze, nawet te mało ważne dla układu tabeli. O posadzie w światowej klasy klubach możemy marzyć dopiero wtedy, gdy wypełnimy chociaż trzy z pięciu gwiazdek odzwierciedlających naszą popularność. Nieznanym trenerom ciężko jest także ściągnąć do drużyny ponadprzeciętnych kopaczy, gdyż większość z nich odmówi im współpracy ze względu na niską reputację. Wartym odnotowania jest to, że przenosimy za sobą do nowych klubów zdobyte przez cały okres gry punkty, co jest pomysłem doprawdy bardzo dobrym. Brawo!

Kolejnym novum jest miernik zadowolenia zarządu z naszej pracy. Po podpisaniu kontraktu szefostwo wytycza nam jasne cele na zbliżający się sezon i im bliżej jesteśmy ich wykonania, tym większe zadowolenie prezesów. Rozpoczynamy z niewielkim kredytem zaufania, ale wystarczą dwa-trzy zwycięstwa, a zarząd będzie o wiele szczęśliwszy. No i wiadomo, że jeśli stan szczęśliwości szefów przekracza 80%, trudniej jest ich czymś zaskoczyć i kolejne procenty przybywają tym samym wolniej.

Do łask powróciła opcja symulacji meczów. Jednak nie występuje ona teraz jako możliwość natychmiastowego poznania wyniku spotkania, lecz jako tryb, który z grubsza przypomina menedżery piłkarskie. Co prawda dużo mu brakuje do chociażby „słynnej” Ligi Polskiej Manager, ale zawsze coś. Mamy komentarz tekstowy, procentowe przedstawienie posiadania piłki przez obie drużyny oraz spis strzelców bramek, a także zawodników kontuzjowanych i ukaranych kartkami.

Nie samą Karierą człowiek żyje

Oprócz trybu Kariery znalazło się w FIFIE 2005 jeszcze kilka innych opcji rozgrywki, ale nie ma wśród nich żadnych rewolucji. Tradycyjnie mamy mecz towarzyski, turniej i trening. Zapomniano o dołączeniu Mistrzostw Świata i Europy, ale radzimy sobie z tym dzięki kreatorowi turniejów. Mizernie prezentuje się trening – nie można w nim zagrać powiedzmy dwóch na dwóch albo potrenować rzutów wolnych z dowolnej pozycji, a o karnych to już w ogóle zapomniano.

Spory plus gry stanowi opcja multiplayer. Instalujemy specjalny program przeznaczony do rozgrywki wieloosobowej, zasysamy odpowiednie uaktualnienie i stajemy przed możliwością rozgrywania meczów z graczami z całego globu. Cały czas mamy wgląd w statystyki nasze i innych graczy i walczymy o jak najwyższą pozycję w rankingu. Zabawa jest naprawdę przednia.

Jak zwykle gramy na jednym z czterech poziomów trudności. Najniższy z nich można w ogóle pominąć, bo został on stworzony dla kompletnych nowicjuszy, którzy w FIFĘ grają po raz pierwszy w życiu. Wraz ze zmianą pułapu trudności rywal gra bardziej agresywnie, a bramkarz drużyny przeciwnej broni coraz trudniejsze strzały. Na World Class robi się gorąco i rozgrywka staje się prawdziwym wyzwaniem. Chociaż programiści nieco przegięli z tym, co wyprawiają bramkarze podczas gry na tym poziomie.

Dobrze, wiemy już, że tryb Kariery okazał się w FIFIE 2005 opcją bardzo trafioną, ale...

... jak się w tę FIFĘ gra?

No i tutaj największe zaskoczenie. Rozgrywka w FIFIE 2005 – w odróżnieniu od poprzedniczek – dostarcza istotnie przyjemnych doświadczeń! Wreszcie czujemy kontrolowanych przez nas zawodników i robimy to, co chcemy zrobić, a nie to, czego zażyczy sobie akurat komputer. Przede wszystkim gracze są mniej przywiązani do piłki – czujemy, że są to dwa różne ciała, futbolówka nie klei się piłkarzom do butów.

Dzięki temu autorzy mogli wprowadzić nowy system kontroli piłki, którego naczelnym elementem jest usprawnione przyjmowanie jej przez graczy. Piłkarze potrafią precyzyjnie i efektownie odgrywać futbolówkę do kolegów z drużyny czy wypuszczać ją sobie w dowolnym kierunku. W praktyce wypada to naprawdę dobrze – gracze szybko „klepią” gałę, efektownie strzelają z główek, przewrotek, wolei. Nie myślcie jednak, że przez to gra stała się typową zręcznościówką. Oddając strzały, stawiamy albo na precyzję, albo na efektowność. Możemy wpierw przyjąć piłkę, aby później oddać celny strzał lub kropnąć bez namysłu „z kopyta” i modlić się, by futbolówka nie wylądowała na jednym z zabramkowych sektorów. Wiadomo też, że takie uderzenia dużo lepiej wychodzą gwiazdorom niż przeciętniakom. Tak samo, jak techniczne sztuczki i podania z pierwszej piłki.

Podwyższono również szanse powodzenia dryblingów, które teraz są skuteczną metodą przedostawania się przez defensywne zasieki drużyny przeciwnika. Do naszej dyspozycji oddano spory wachlarz różnorodnych kiwek, których najbardziej efektowna część została zarezerwowana dla gwiazd światowej piłki. Jednak niekonieczne jest stosowanie bajecznej techniki, aby móc przejść rywala w pojedynku jeden na jeden. Nawet prosta zmiana kierunku biegu potrafi zmylić przeciwnika i stworzyć okazję do udanego dryblingu. Nieciekawie rozwiązano jedynie kwestię szybkości piłkarzy – obrońcom ciężko jest dogonić rozpędzonych niczym Struś Pędziwiatr skrzydłowych i odebranie im piłki graniczy z cudem.

Bardzo zadowoliła mnie poprawa realizmu gry bramkarzy. Przede wszystkim znacznie poszerzono repertuar interwencji w ich wykonaniu. Niejednokrotnie dokonują oni wspaniałych interwencji i wielce efektownych robinsonad, a podczas rzutów karnych przestępują z nogi na nogę w oczekiwaniu na strzał.

Niestety, bramkarzom zdarzają się też błędy. Najbardziej denerwuje mnie to, że zawsze, kiedy złapie on piłkę po rzucie rożnym, wykopuje ją jak najdalej przed siebie. Zamiast spokojnie odczekać, poszukać dobrze ustawionych partnerów i do nich posłać piłkę, to niczym małe dzieci, bramkarze kopią ją byle gdzie. W przeciwieństwie do dzieci mają jednak trochę więcej siły i zazwyczaj po takim wybiciu piłka ląduje u jednego z naszych stoperów (chyba że mamy jednego). Zawodnicy z innych formacji także nie grzeszą zbyt dużą inteligencją. Obrońcy stoją jak osłupiali na swoich miejscach, nie kryjąc wbiegających w pole karne zawodników, a napastnicy po zakończeniu akcji nie wracają z pozycji spalonej i często zdarza się, że posłane do nich długie podanie kończy się odgwizdaniem właśnie ofsajdu.

Rozgrywanie stałych fragmentów nie zmieniło się praktycznie od czasów FIFY 2004. Rzuty wolne wykonuje się łatwo i od razu wiadomo, co i jak. To samo tyczy się rożnych i karnych. Zmieniono tylko sposób wyrzucania piłki z autów. Teraz nie robimy tego z pozycji wyrzucającego futbolówkę gracza, lecz przejmujemy kontrolę nad jednym z trzech pobliskich kolegów i toczymy z rywalami pojedynek o pozycję. Już od dawna czekałem na takie rozwiązanie – jednak wiadomo – lepiej późno niż wcale. Najgorzej z wypadają chyba rzuty rożne. Ich przebieg niewiele ma wspólnego z prawdziwą piłką, a gwoździem do trumny jest dla nich schematyczność. Bramki z nich zdobywa się dość łatwo, wystarczy trochę praktyki, refleks i wyczucie.

Dotychczas najwięcej zastrzeżeń dotyczących FIFY 2005 kierowano do gry w obronie. Niestety, większość z wytkniętych błędów muszę potwierdzić. Obrona naszej drużyny nie jest na szczęście tragiczna. Linia defensywna nieraz zaskakiwała mnie zgraniem, kiedy to łapała napastników drużyny przeciwnej w pułapkę ofsajdową. Jednak dużo gorzej spisują się obrońcy rywala. Trzymają się sztywno wyznaczonych pozycji, nie kryjąc szczelnie naszych napastników, przez co szybko znajdujemy skuteczny sposób na strzelenie bramki. Wystarczy udać się pomocnikiem w rajd przez środek boiska, wydać napastnikowi polecenie wyjścia na pozycję i zagrać mu prostopadłą piłkę, aby stanąć przed samym bramkarzem. Wtedy wykańczamy akcję technicznym strzałem w długi róg i świętujemy wraz z panami na monitorze zdobycie bramki.

Teraz wielu z Was zada sobie zapewne pytanie, czy te wszystkie zagrania da się dobrze opanować. Gwarantuję Wam, że tak. Sterowanie jest – jak zwykle w grach z tej serii – intuicyjne i nie minie nawet godzina, gdy opanujecie wszystkie niezbędne do gry zagrywki. Trochę więcej czasu zajmuje nauka i wprowadzenie w życie bardziej wyrafinowanych technik, jak wspomniane mijanie bramkarzy czy stosowanie efektownych kiwek, ale nie trzeba się ich uczyć, aby móc sobie w FIFIE radzić. Aha, zapomniałbym napisać... Grajcie w FIFĘ tylko przy użyciu gamepada (najlepiej takiego z dwoma „grzybkami”)! Gra na klawiaturze może niejednego z Was doprowadzić do frustracji, bo cztery przyciski kierunkowe to zdecydowanie za mało. Wielokrotnie można przez to zmarnować doskonałą sytuację podbramkową. Jak przestrzelicie w końcówce finału Ligi Mistrzów sytuację sam na sam z bramkarzem przy stanie 0-1 dla drużyny przeciwnej, to pamiętajcie, że ja ostrzegałem.

Taktyczny niedosyt

Kiedy zagrałem po raz pierwszy w grę z serii Pro Evolution Soccer (a była to trzecia jej część), zaimponowała mi liczba taktycznych ustawień, w jakich mogliśmy się „babrać” jako trener. W FIFIE natomiast od zawsze brakowało takiego pola manewru. Taktyczne możliwości ograniczały się do wyboru formacji, nastawienia i stylu gry w defensywie. Niestety, FIFA 2005 w tej kwestii niczego nie zmieniła. Szkoda, bo myślałem, że presja, jaką wywarło na EA Sports pojawienie się pecetowego PES-a, spowoduje, że w kolejnej edycji serii znajdziemy dużo bardziej rozbudowane menu taktyczne. Jednak czuję w kościach, że autorzy zostawili sobie ten aspekt do poprawienia na edycję 2006.

Audiowizualia

Wiadomo, że od zawsze mocną stroną FIFY była szata graficzna oraz ścieżka dźwiękowa. Nie inaczej jest teraz, wszak FIFA 2005 jest naprawdę ładna i działa pozytywnie na zmysł wzroku. Już na pierwszy rzut oka widać ulepszoną animację zawodników. Teraz poruszają się oni tak naturalnie, że mamy wrażenie oglądania telewizyjnej transmisji. Na dodatek repertuar zachowań jest bardzo duży i gracze elastycznie dopasowują się do sytuacji. Potrafią „zgasić” górną piłkę, przyjąć ją na klatkę piersiową, odegrać futbolówkę z „klepki”, a także wkopać ją do bramki z pozycji leżącej czy przerzucić w powietrzu szmacianą za głowę! Wszystkie te ruchy są bardzo, ale to bardzo realistyczne i posiadają kilka wariantów zachowań!

Wygląd graczy to również najwyższa światowa klasa. Najlepsi piłkarze mają perfekcyjnie odwzorowane twarze – nie sposób nie odróżnić od tłumu Beckham’a, Zidane’a czy Ronaldinho. Nie poznają ich tylko ci, którzy wtorkowe i środowe transmisje Ligi Mistrzów omijają szerokim łukiem. Szkoda tylko, że zawodnicy nie posiadający „zapożyczonych” twarzy tworzą armię klonów. Co trzeci gracz wygląda bardzo podobnie, a różnice polegają głównie na odmiennych fryzurach. Przecież wystarczyło stworzyć jeszcze kilka-kilkanaście twarzy dla przeciętniaków, a już wszystko byłoby OK

Tło dla piłkarskich zmagań prezentuje się nieco lepiej niż w FIFIE 2004. Przede wszystkim poprawiono kontrast, dzięki czemu murawa jest prawdziwie zielona, a kibice nie rażą nas jaskrawymi kolorami. Przywrócono zmienne warunki atmosferyczne, wreszcie możemy zagrać mecz w rzęsistym deszczu! Wtedy przed zapalonymi reflektorami pojawia się lekka mgiełka, a zawodnicy i piłka rozpryskują kałuże. Tego typu efekty prezentują się bardzo efektownie, ale i jednocześnie realistycznie. Stadiony nie zmieniły się znacznie, ale wciąż zachwycają szczegółowością i wiernym odwzorowaniem w stosunku do prawdziwych obiektów.

Na ścieżkę muzyczną składa się kilkadziesiąt piosenek bardziej i mniej popularnych wykonawców z wielu krajów świata. Znajdziemy tutaj prawdziwy miszmasz muzyczny. W FIFIE 2005 pomieszano utwory z gatunku pop, rock czy house. Brakuje chyba tylko metalu. Można tu usłyszeć takie sławy, jak Faithless (No Roots), Ferry Corsten (Rock Your Body, Rock) czy Paul Oakenfold (oficjalny utwór). Większość muzyków trzyma poziom, pozwalając nam na chwilę relaksu pomiędzy rozgrywaniem kolejnych meczów.

Polskie akcenty

Oczywiście wśród zawartych w grze lig próżno szukać polskiej ekstraklasy, ale chyba wszyscy gracze zdołali się do takiego widoku przyzwyczaić. Pamiętam, jak jakiś czas temu EA Sports obiecywało, że w FIFIE 2005 pojawią się ligi wschodnioeuropejskie, w tym polska. Obiecanki cacanki! Znów na pocieszenie zostały nam tylko trzy rodzime drużyny. I o ile obecność wśród nich Wisły Kraków i Legii Warszawa (aktualnego mistrza i vice-mistrza Polski) nie budzi zaskoczenia, to na widok Polonii Warszawa można przybrać grymas zdziwienia. Szkoda, że nie można zagrać przykładowo Groclinem Grodzisk Wielkopolski lub Amiką Wronki, która to ratuje honor polskiej piłki w Pucharze UEFA (choć wyniki przez nią osiągane już ciężko nazwać zadowalającymi). No i oczywiście mamy narodową reprezentację z w miarę aktualnym składem, choć brakuje w niej aktualnego bożyszcza polskich kibiców – czyli Tomka Frankowskiego. Smutna to wiadomość... Wśród polskich reprezentantów zauważamy dwóch z „własnymi” twarzami. Tymi szczęśliwcami zostali – podobnie jak w EURO 2004 – Jurek Dudek oraz Mirek Szymkowiak. Jest jeszcze Olisadebe, ale o nim, podobnie jak polscy kibice i trener-selekcjoner, EA Sports zapomniało i nie umieściło go w S-kadrze.

Polski oddział Electronic Arts wydał FIFĘ 2005 w naszym ojczystym języku, ale niestety ponownie lokalizacja ogranicza się do tłumaczenia tekstu pisanego. Komentatora polskiego jak nie było, tak nie ma. No nic, czekamy dalej. Wciąż musimy słuchać nudnych już Johna Motsona i Ally’ego McCoista. Natomiast menu przetłumaczono poprawnie, można na siłę wytknąć kilka błędów interpunkcyjnych, ale mało kto zwróci na nie uwagę.

Bonus

EA Sports umieściło w FIFIE 2005 kilka drobnych niespodzianek, o których bądź co bądź warto napomknąć. Edytora w niej nie ma (ukazać się ma w grudniu jako osobny dodatek), ale jego brak wynagradza nam opcja stworzenia gracza i wprowadzenia go do jednej z drużyn. Ustawiamy mnóstwo elementów – zaczynając od imienia i nazwiska, koloru oczu czy karnacji; poprzez wszystkie dostępne charakterystyki piłkarskie; a na opaskach i innego rodzaju ozdobnikach skończywszy. Wybieramy nawet wiek! Tak, tak – wreszcie można dowiedzieć się, ile dany zawodnik ma lat. Co ciekawsze, wraz z biegiem lat twarze zawodników pokrywają zmarszczki! Nie mogę uwierzyć, że EA Sports zaczęło dbać o takie szczegóły w serii FIFA.

Bardzo miłą niespodzianką jest sklepik, w którym możemy zakupić bardzo ciekawe nagrody. Znajdujemy tutaj dodatkowe stroje dla większości z drużyn, nowe piłki, a nawet ukryte piosenki czy sędziego Collinę! Zastanawia mnie jedynie konieczność kupowania możliwości rozgrywania meczów w porze wieczornej. Przecież aktualnie w futbolu większość spotkań rozgrywa się przy świetle reflektorów, a tutaj musimy wydawać dość sporą liczbę punktów, aby wykupić grę przy reflektorach dla poszczególnych stadionów. A owe punkty, za które możemy kupować w sklepie dodatki, zarabiamy za dokonanie przełomowych czynów – za rozpoczęcie gry w trybie Kariery, za pierwsze zwycięstwo drużyny reprezentacyjnej, za zdobycie tytułu mistrzowskiego czy za pokonanie najlepszej drużyny w kraju.

Czy warto?

Z pewnością tak. FIFA 2005 jest dużo lepsza od poprzedniczek, za które EA Sports było ganione. Ba, zaryzykuję stwierdzenie, że jest to najlepsza FIFA, jaka kiedykolwiek powstała! Raz, że zawiera świetny i kompletny tryb Kariery, po drugie – gra się w nią naprawdę przyjemnie, a po trzecie – ma świetną oprawę audiowizualną. Może to nie wystarczy na Pro Evolution Soccer 4, który otrzymuje w prasie konsolowej i w serwisach internetowych rewelacyjne noty, ale FIFA 2005 będzie jak znalazł podczas oczekiwania na pecetową wersję japońskiej symulacji. Zwłaszcza że zima zbliża się wielkimi krokami i w piłkę będzie można pograć tylko przed monitorem komputera. Wszystkich tych, którzy jeszcze nie utracili nadziei, że EA Sports potrafi robić gry piłkarskie, zapraszam do kupna tego tytułu.

 

 

PLUSY:

  • tryb Kariery;
  • wreszcie jest grywalnie!
  • animacja zawodników.

 

MINUSY:

  • luki w sztucznej inteligencji;
  • brak rozbudowanego menu taktycznego;
  • John Motson i Ally McCoist...

ocena psychologiczna

 

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Nie występuje widok krwi. Agresja odnosi się w szczególności wprost do dokładnie odwzorowanych postaci ludzkich. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w pewnym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Rozwija wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, kombinatoryka wieloelementowa, niekonwencjonalne rozwiązania, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma duży wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także pewien wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, koncentrację na materiale wzrokowym, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Wyrabia refleks i zręczność. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks, umiejętność pracy w warunkach trudnych (odporność na destraktory). Tytuł zdecydowanie zalecany dla osób, które mają trudności z koordynacją oko-ręka lub chcących rozwinąć refleks oraz ogólną zręczność a także dla osób, które mają trudności z koncentracją oraz chcących popracować nad własną cierpliwością.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, koordynację wzrokowo-ruchową. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


FIFA2006

 

    

 

 

 

Recenzje do Gry
FIFA 06

13 10 2005 | autor: Artur "Roland" Dąbrowski

Każda końcówka roku wiąże się z premierą kolejnej FIFY i tym samym z okazją dla Electronic Arts do wyrwania z naszych kieszeni paru szeleszczących banknotów. Na szczęście FIFA 06 oferuje poza drobnymi poprawkami dwie rzeczy, na które czekaliśmy od bardzo dawna – polski komentarz i rodzimą ekstraklasę. Czy nowy zakup się opłaca?

Pierwszym zaskoczeniem jest to, że gra została wydana na płycie DVD i zajmuje na niej dwa i pół gigabajta (podczas gdy bliźniacze NHL 06 mieści się na 2 CD, a NBA Live 06 – na 3 CD). W konsekwencji na wstępie oglądamy bardzo dobrej jakości intro, które należy pochwalić także za rewelacyjne wykonanie, pasujące raczej do kontynuacji Gladiatora aniżeli do gry piłkarskiej. W każdym bądź razie ogląda się je z zapartym tchem.

Szpaku & Włodi

Polski komentarz to największa niespodzianka w nowej FIFIE. Kopę lat słuchaliśmy dwójki brytyjskich komentatorów, którzy co roku powtarzali swoje sztandarowe teksty i mieli problemy z wymową polskich nazwisk. W sumie można się było obawiać, że usłyszymy coś na wzór komentarza Mateusza Borka do Polska Gola, ale już pierwsze minuty właściwej zabawy dowodzą, że Szpakowski i Szaranowicz wykonali kawał dobrej roboty. Nie wierzyłem własnym uszom, gdy „Szpaku” poprawnie i w miarę efektownie opisał przeprowadzoną przeze mnie akcję. Natomiast po zdobyciu bramki słuchamy częstokroć całych monologów opiewających strzelca. Szaranowicz też czasem coś wtrąci, ale nie da się ukryć, że wypadł znacznie gorzej od swojego kolegi. Jego wypowiedzi porównałbym raczej do recytacji bajek, a nie komentarza meczu piłkarskiego. Niestety, komentatorom zdarzają się również błędy, choć na usprawiedliwienie trzeba dodać, że popełniają je także koledzy z innych krajów.

Jednakże jak dobry – a jest niezły – komentarz by nie był, po pewnym czasie zaczyna się powtarzać i przestaje się nań zwracać uwagę. W każdym razie znacznie lepiej słuchać kogoś, kto potrafi wypowiedzieć bezbłędnie nazwisko Maćka Żurawskiego.

Polskie klimaty

Wśród 26 lig – wliczając niższe dywizje – znalazła się w FIFIE 06 oczekiwana od lat Idea Ekstraklasa (niestety nie Orange Ekstraklasa). Jest to o tyle ciekawe, że w repertuarze lig nie zmieściły się takie kraje jak: Czechy, Grecja, Turcja czy Argentyna. Wiadomo, naszą ligę potraktowano z lekkim przymrużeniem oka, ale i tak jest nieźle, bo przygotowano na przykład transparenty poszczególnych klubów (serce rośnie!). Przede wszystkim większość składów jest poprawna (choć brakuje niektórych piłkarzy, a inni mają błędne charakterystyki), ale i znaczna część stadionów przypomina oryginały. Niestety, cztery kluby nie zgodziły się na warunki proponowane przez Electronic Arts i nie znalazły się oficjalnie w grze. Chodzi tu o Cracovię, Groclin, Kolportera i Bełchatów. Komputer z monitorem temu, kto wytłumaczy, jak można odrzucić taką okazję promocji...

Większe ligi odwzorowano bezbłędnie, ale można mieć pretensje, że nie odwzorowano twarzy żadnego z Polaków grających w dużych europejskich klubach – choćby Żurawskiego, Krzynówka czy Smolarka. Składy czołowych teamów są aktualne, uwzględniono wszystkie transfery przeprowadzone do 24 sierpnia. Ponadto zawarto aż 29 pieczołowicie odwzorowanych stadionów (w tym 9 nowych). Pojawili się także wymieniani z nazwiska sędziowie – Kim Milton Nielsen czy Urs Meier.

Bądź trenerem

FIFA 06 zawiera kilka podstawowych trybów – takich jak sparing, turniej czy trening – ale daniem głównym jest, podobnie jak rok temu, opcja menedżerska. W najnowszej edycji znacznie ją jednak poszerzono. Na początku tworzymy wirtualnego trenera, po czym podpisujemy kontrakt z jednym z klubów z lig podzielonych na sześć grup. Nie mamy co liczyć na drużyny pokroju Chelsea Londyn czy Realu Madryt – musimy się zadowolić drugoligowcami albo... którymś z polskich klubów. Następnie wybieramy sponsora z listy propozycji. Co ciekawe, spotykamy tu prawdziwe marki, jak Kicker, RTL, a nawet GameStar.

Po rozpoczęciu sezonu zauważamy kolejne nowości. Ważniejszą rolę odgrywają pieniądze, które przeznaczamy także na ulepszanie sztabu szkoleniowo-organizacyjnego (poprzednio robiliśmy to za punkty trenerskie). Kasę zarabiamy nie tylko na umowach ze sponsorami, ale również na sprzedaży biletów, których ceny ustalamy przed każdym meczem domowym. Zwracamy uwagę na kontrakty piłkarzy, by nie przekroczyły naszych możliwości finansowych. Oferujemy kopaczom rozsądne gaże i wyrzucamy tych nieprzydatnych. Pieniądze potrzebne są nam do przeprowadzania transferów na początku i w środku sezonu. Jeśli potrzebujemy zawodnika, albo przeglądamy listę transferową, albo wysyłamy na poszukiwania skauta. Wybieramy rejon, długość poszukiwań, pozycję szukanego gracza i czekamy na raport. W ten sposób ściągamy bardzo dobrych zawodników za średnie pieniądze. Da się również wypożyczać zawodników – i z klubu, i do klubu.

Od tej pory zwracamy większą uwagę na kondycję, formę i predyspozycje poszczególnych piłkarzy. Pojawił się bowiem czynnik o nazwie „zgranie zespołu”. Aby nasz team prezentował wysoką formę przez cały sezon, śledzimy stan fizyczny podopiecznych i dajemy odpocząć tym, którzy nie czują się na siłach do gry. Kopacze zgrywają się z czasem – już po sezonie wspólnej gry pary napastników widać, że lepiej ze sobą współpracują. Wprowadzono specjalne predyspozycje piłkarzy do gry na danych pozycjach, reprezentowane przez specjalne znaczki w ich profilach (w trzech kolorach – brązowym, srebrnym bądź złotym). Jeśli zauważamy u zawodnika symbol rozgrywającego, warto ustawić go w środku pola do podawania piłek kolegom etc. On będzie się na tej pozycji lepiej czuł, a my będziemy mieli z niego więcej pożytku.

Bądź piłkarzem

Po rozegraniu pierwszego meczu spostrzegamy kilka zmian na plus. Pojawiło się na przykład spowalnianie tempa gry. Przyciskając klawisz C, zatrzymujemy się, kładziemy stopę na piłce i wykonujemy strzałkami ruchy w wybranych kierunkach. Wprawdzie trudno w ten sposób okiwać rywala, ale można za to w bezpieczniejszy sposób zaczekać na kolegów z drużyny, jeśli nie mamy komu podać. Autorzy zwiększyli rolę tężyzny fizycznej zawodników, wprowadzając przy tym podział na trzy postury: szczupłą, średnią i muskularną. Różnice zauważamy głównie w czasie pojedynków bark w bark, kiedy to piłkarze wyraźnie się przepychają w pogoni za piłką. Wiadomo, że w siłowej konfrontacji Owen czy Cafu nie będą mieli większych szans z takim Kollerem. Boiskowi stratedzy docenią, że od teraz mogą wydawać, za pomocą klawiatury numerycznej, taktyczne polecenia. Obok wyniku spotkania widać trzy kolorowe kropki. Jest to tzw. wskaźnik wydajności, odzwierciedlający poziom gry zespołu. Im lepiej nam idzie, tym więcej kropek się pojawia i tym łatwiej się nam rozgrywa piłkę.

Kwestię trudności rozgrywki trzeba omówić osobno. Otóż mam nieodparte wrażenie, iż FIFA 06 jest po prostu łatwa. Zbyt łatwa. Nie chodzi mi tu tylko o uproszczenie systemu transferowego i organizacyjnego, ale głównie o właściwą zabawę. Zanim doszedłem w FIFIE 2005 do poziomu „world class”, minął przynajmniej miesiąc – tutaj zacząłem na nim grać już po trzech dniach. W pierwszym sezonie zdobyłem Wisłą mistrzostwo Idea Ekstraklasy, aby na następny sezon trafić do Borussii Dortmund, wygrać Bundesligę i dostać się do Ligi Mistrzów. A niemalże od początku grałem właśnie na najwyższym poziomie trudności. Wiąże się to chyba ze schematycznością, która jest zmorą całej serii. W FIFIE 06 bardzo szybko wyrabiamy sobie schematy skutecznych akcji. Zasadniczo wystarczy dobrze opanować rajdy skrzydłami, dośrodkowania i prostopadłe podania (te ostatnie są naprawdę zabójcze). Na szczęście zdarzają się też koronkowe akcje rozgrywane z klepki i nieszablonowe bramki.

Zmieniono sposób wykonywania wszystkich stałych fragmentów poza wrzutami zza linii bocznej, ale większość przeróbek uznałbym osobiście za mało udane. Przy rzucie wolnym nie da się bardzo często dośrodkować, gdy jest po temu okazja, tylko komputer zmusza nas do bezpośredniego strzału (notabene ciężko się zorientować, w które miejsce bramki celujemy). Dodatkowym bajerem jest opcja przywołania przy wykonywaniu stałego fragmentu kolegi do pomocy. Chyba niepotrzebnie uproszczono bicie rzutów rożnych, które przecież tak sensownie rozwiązano w UEFA Champions League 2004-2005. Z rzutami autowymi i karnymi jest już wszystko w porządku. Te drugie wykonuje się bardziej realistycznie niż dotąd – możemy strzelać wewnętrzną i zewnętrzną częścią stopy, technicznie bądź na siłę, bądź podcinać piłkę...

Bądź kibicem

A jest co oglądać, bo FIFA – jak to FIFA – jest ładna i tyle. Może nie dużo ładniejsza niż poprzedniczka, ale kosmetyka i tak robi swoje. Lepiej prezentują się przerywniki filmowe, zauważamy na nich usprawnioną mimikę twarzy zawodników (krzyczą, mrugają powiekami, marszczą brwi) i ustawienia kamer jak w telewizji. Piłkarze poruszają się nieco sprawniej, zgrabniej wychodzą im dryblingi, z większą gracją strzelają na bramkę (ładnie to widać podczas karniaków). Pojawiły się nowe piłki oraz siatki w bramkach, które po golach zachowują się nader realistycznie. Niby taki szczegół, a cieszy oko. Szczególnie przyjemnie rozgrywa się mecze w nocy i deszczu, choć nie rozumiem, dlaczego przy reflektorach gra się jedynie spotkania pucharowe.

W tym miejscu warto napomknąć o umieszczonym w FIFIE 06 dziale „retro”, dzięki któremu możemy przypomnieć sobie sylwetki najsłynniejszych piłkarzy wszech czasów i obejrzeć ich najpiękniejsze gole. Tutaj również nie brakuje polskich akcentów, bo wśród gwiazd światowej piłki nożnej znalazł się Zbigniew Boniek. Mało tego, pierwszy mecz w grze to spotkanie między drużyną wybraną przez nas jako ulubioną a historyczną jedenastką, w której gra właśnie pan Boniek. Na dodatek wygląda podobnie do tego z prawdziwego mundialu.

Bądź... melomanem

Lista utworów w FIFIE 06 jest imponująca. Co prawda nie wszystkie kawałki pochodzą ze znanych wytwórni, jednak słuchamy też takich wykonawców, jak chociażby Jamiroquai. Jeszcze przyjemniejsze są odgłosy stadionowe. Aż by człowiek podskoczył, słysząc ryk tłumu po strzeleniu ważnej bramki. Chyba także przyśpiewek jest więcej i są częściej odtwarzane, dzięki czemu czujemy się jak prawdziwi piłkarze (żeby jeszcze tak zarabiać). Ciekawy jest przeskok z polskich stadionów, gdzie często słyszy się rozmowy pojedynczych fanów i gruchanie gołębi, na światowe obiekty, na których panuje zagrzewająca do boju atmosfera.

Końcowy gwizdek

FIFA 06 to w tej chwili najbardziej kompletna gra piłkarska na rynku. Zamieszczenie polskiego komentarza i rodzimej ekstraklasy to doskonałe kroki w zdobyciu kolejnych klientów na naszym rynku. Co by nie było, choćby dla tych dwóch elementów warto po grę sięgnąć. Wielbiciele Pro Evolution Soccer będą mówić, że FIFA 06 to kawał odgrzewanego kotleta, ale fani serii powinni być więcej niż zadowoleni.

PLUSY:

  • Szpakowski i Szaranowicz;
  • Idea Ekstraklasa;
  • poszerzony tryb menedżerski;
  • kilka nowych opcji i bajerów;
  • poprawki w rozgrywce i silniku;
  • dodatkowe materiały o futbolu.

 

MINUSY:

  • pewne błędy w komentarzu;
  • łatwizna...
  • schematyczność akcji;
  • zmian w rozgrywce mogłoby być więcej.

 

ocena psychologiczna

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w pewnym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Rozwija wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, poszukiwanie nowych rozwiązań, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, kombinatoryka wieloelementowa, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt mocno stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową, w szczególności koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


 

FIFA2006 world cup

 

 

Recenzje do Gry
2006 FIFA World Cup

31 05 2006 | autor: Maciej "Sandro" Jałowiec

Można rzec, że EA Sports przyzwyczaiła nas do serii gier, których poszczególne części niemal niczym się między sobą nie różnią. Pojawia się nowe menu, zmienia się ścieżka dźwiękowa (a wyskakujące okienka z nazwami utworów pozostały...) i nazwiska sportowców, cała reszta jest natomiast taka sama. Z przykrością muszę oznajmić, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. Co by jednak nie mówić o serii FIFA, ile psów by się na niej nie powiesiło, to prawie zawsze są to tytuły wykonane solidnie, przy których można się dobrze bawić przez jakiś czas. Tak właśnie jest z najnowszą częścią cyklu. Piłkarski fach czas podjąć...

Po uruchomieniu FIFY wita nas wyjątkowo sztampowe intro. Kilka akcji na murawie w rytm „stadionowej muzyki” to za mało, by wzbudzić u gracza większe zainteresowanie grą. Uśmiech na twarzy pojawia się dopiero po uruchomieniu głównego menu. Jest ono wykonane bardzo estetycznie, a jego przejrzystość ułatwia wyszukiwanie konkretnych opcji. Ten obraz dopełnia naprawdę niezłe zestawienie piosenek z Big City Life grupy Mattafix przede wszystkim. Jedyną wadą wszelkich spisów opcji i ustawień gry jest to, że do szybkiego i swobodnego poruszania się po nich potrzeba i klawiatury, i myszki. To potrafi być denerwujące, kiedy po kilku minutach używania strzałek i entera, nagle jesteśmy zmuszeni tylko na chwilę sięgnąć po gryzonia.

Nowa FIFA oferuje nam, oczywiście, walkę o mistrzostwo w piłce nożnej. Możemy tutaj dosyć swobodnie manipulować opcjami gry – sami decydujemy, czy początkowe grupy mają być takie jak w rzeczywistości, czy też może lepiej losować je ponownie. Poza tym, gracz pełni w grze nie tylko rolę anioła stróża piłkarzy, który podpowiada im co i jak mają robić, ale jest zwyczajnym selekcjonerem kadry – wyznacza, kto ma brać udział w grze i zgodnie z jaką taktyką grać. Dokładnie takie same zasady obowiązują przy rozgrywaniu obecnego w grze trybu kwalifikacji do mistrzostw świata.

Same mecze nieco odbiegają od tych, jakie toczyliśmy w FIFIE 06. Jedną z najważniejszych zmian jest to, że teraz dośrodkowania nie są niemal pewnym sposobem na zdobycie gola. O wiele lepiej grać środkiem boiska i korzystać z podań. Muszę przyznać, że ten zabieg wyszedł grze na dobre. Mecze przestały być nudne, opierać się na jednym schemacie i kolejności naciskania klawiszy. Poza tym, gra skrzydłami jest dodatkowo utrudniona poprzez skłonności piłki do wychodzenia na aut przy podaniach tuż przy linii bocznej. Nawet odnoszę dziwne wrażenie, że twórcy chcieli uczynić grę bardziej widowiskową. Przerzucenie akcji do środka boiska prowadzi do większej liczby sytuacji sam na sam z bramkarzem. Mało tego! Teraz piłkarze pokazują, że naprawdę się starają o zwycięstwo, dobijając piłkę do bramki efektownym wślizgiem lub „szczupakiem”. Zwiększyła się również częstotliwość trafień w słupki i poprzeczkę. Ktoś powie, że to już było w poprzednich odsłonach, ale teraz takich emocjonujących akcji jest całe zatrzęsienie. Rozwiązania opisane powyżej uczyniły rozgrywkę nieco trudniejszą, ale i o wiele ciekawszą i momentami zapierającą dech w piersiach. Zresztą, tą trudnością też nie należy się przejmować, gdyż z jej poziomem można zawsze zejść o poziom niżej. Jeśli chodzi o wykonywanie stałych fragmentów gry, podań lub strzałów na bramkę, to absolutnie nic się nie zmieniło. I dobrze.

Zdobywanie goli i wygrywanie spotkań na murawie jest przyjemne i satysfakcjonujące, ale tylko z początku. Później gracz przyzwyczaja się do swoich podopiecznych, jednej formacji i wybranego sposobu prowadzenia gry. Zaczyna się męczyć widząc cały czas jedne i te same animacje, ciągle wykonując podobne do siebie akcje na boisku. Dokładnie to samo było w poprzedniej części serii, z tą tylko różnicą, że tam można było się jeszcze zabawić w menedżera klubu rozwijając stadion, szukając piłkarzy do kupienia i wybierając sponsora. W MŚ takie elementy nie wchodzą w grę, przez co rozgrywka stała się jeszcze nudniejsza. Powiedziałbym wręcz, że w ten sposób twórcy strzelili sobie bramkę samobójczą. Na zmęczenie piłkarzy podczas spotkań praktycznie się nie zwraca uwagi, ono zanikło. Nowe gadżety do odblokowania za punkty również nie ratują gry. Dobrze chociaż, że system zdobywania owych punktów jest teraz dużo ciekawszy. Teraz dostajemy je za każdy ładny (czyli bez fauli, spalonych itd.) mecz. Ułatwia to, co prawda, zdobywanie dostępu do nowych koszulek, korków i sylwetek piłkarzy, ale z drugiej strony zmusza gracza do ostrożnego prowadzenia gry.

Dodatkowym, choć niezbyt wielkim minusem jest to, że grając na klawiaturze trudno jest używać większości kombinacji i opcji. Zapamiętanie ich i wykorzystywanie w praktyce wydaje się być nieosiągalne. Mógłbym się założyć, że nikomu łatwo by nie przyszedł bieg sprintem połączony z kryciem rywala i jednoczesnym wydawaniem poleceń taktycznych klawiaturą numeryczną. Wykonanie strzału lobowanego będąc w polu karnym, gdzie gra toczy się szalenie szybko, graniczy z cudem. W praktyce sprawa sterowania na klawiaturze wygląda tak, że gracz używa tylko i wyłącznie kilku podstawowych przycisków do najbanalniejszych zagrań. Mówiąc krótko, wykorzystywanie wszystkich opcji jest niemal niemożliwe.

Zastrzeżenia mam również do systemu profilów i zapisu gry, mianowicie te dwa elementy są od siebie niezależne. Co to oznacza w praktyce? Jeżeli na profilu A wygramy kilka meczów, zdobędziemy za nie kilka tysięcy punktów, zapiszemy grę i uruchomimy profil B, to bez wczytywania osobnego pliku zapisu dalej będziemy toczyć rozgrywki zapoczątkowane na profilu A. Zmusza to do zbędnego grzebania w opcjach, a w przypadku kiedy przy jednym komputerze bawi się kilka osób, zwiększa się ryzyko zupełnie nieświadomego przechodzenia kolejnych meczów na nie swoim profilu.

Jedną z naprawdę udanych innowacji w grze jest zbiór ciekawostek wyświetlanych w trakcie wczytywania meczu. Dotyczą one zawsze państw tych drużyn, które mają się spotkać na boisku. Przykładowo, grę polskiej reprezentacji poprzedzają informacje o naszym papieżu, rzekomych lądowaniach UFO czy sukcesach kadry w ubiegłym stuleciu. Temu, kto to wymyślił, należą się naprawdę duże brawa. Ciekawostki są bardzo interesujące i, jak widać to na przedstawionym przykładzie, nie odnoszą się tylko do piłki nożnej.

Otoczka gry, a więc muzyka i grafika, to chyba najlepiej wykonany element programu. Świetne utwory na ścieżce dźwiękowej, o której już pisałem, są dopełniane przez wyjątkowo dobrze brzmiące okrzyki ze stadionów. Dobre przejęcia i ładne gole nagradzane są brawami i krzykiem rozentuzjazmowanych kibiców. Tak samo się dzieje, gdy żadna z drużyn nie jest w stanie utrzymać posiadania piłki na dłużej. Ponadto, po meczu można posłuchać hymnu zwycięskiego kraju. Dodam jeszcze, że komentatorami są dalej Clive Tyldesley i Andy Gray, którzy wciąż świetnie wywiązują się ze swego obowiązku... choć być może to dlatego, że część ich kwestii została po prostu skopiowana z FIFY 06.

Wyjątkowo ładnie wykonana oprawa graficzna – na spółkę z muzyką – jeszcze lepiej pozwala wczuć się w klimat mistrzostw i tej rywalizacji, która towarzyszy grze w piłkę. Piękne stadiony, flagi na trybunach, serpentyny leżące pod reklamami i dopracowane modele piłkarzy zasługują na poklask. Nowe animacje (m. in. okazywanie radości po zdobyciu bramki) zostały przygotowane z pietyzmem. Wyglądają bardzo realistycznie, a w połączeniu z ciekawym ujęciem kamery dają niezwykły efekt ruchu, który trzeba samemu zobaczyć. Tak jak w FIFIE 06, najbardziej popularni piłkarze zostali „wyposażeni” w większą liczbę animacji. Ciekawą rzeczą jest również to, że boisko na screenach z gry na ogół wygląda tak, jakby kamera była nań skierowana prostopadle. W rzeczywistości jest ustawiona pod pewnym kątem, ale dopiero obejrzenie stadionu i piłkarzy w ruchu eliminuje pierwsze wrażenie.

Twórcy starali się – bardzo słusznie, zresztą – upodobnić grę do transmisji w telewizji. Teraz, w trakcie meczu, pokazuje się tabelka przedstawiająca wynik zupełnie innego spotkania toczonego równolegle w czasie. Poza tym, zlikwidowano wyciemnienie ekranu przy przełączaniu się z jednej kamery na drugą – w to miejsce wstawiono logo mistrzostw. Są to bardzo małe usprawnienia, ale naprawdę cieszą oko i są warte wzmianki.

Pora na klika słów podsumowania. Jak zaznaczyłem we wstępie, EA dalej prowadzi swą nieprzychylną hardcore’owym graczom politykę i dzięki temu FIFA World Cup 2006 jest niemalże kopią swojej poprzedniczki. Z drugiej jednak strony, jest to tytuł wykonany na przyzwoitym poziomie i z dbałością o szczegóły. Nie da się ukryć, że nie zmieni on nic w wojnie między seriami FIFA i PES, ale fani tej pierwszej powinni przynajmniej spróbować ‘jak się je’ najnowszą odsłonę. Jest to prawdopodobne, że przypadnie im ona do gustu.

 

PLUSY:

  • gra jest dynamiczna i dość wymagająca;
  • świetna oprawa audio-wideo;
  • ciekawostki przed meczem i elementy transmisji telewizyjnej.

 

MINUSY:

  • wtórność w stosunku do FIFA 06;
  • szybko zaczyna nudzić;
  • wadliwy system profilów i zapisu gry.

ocena psychologiczna

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Nie występuje widok krwi. Agresja nie odnosi się nigdy wprost do postaci ludzkich - jest kierowana do obiektów nieożywionych. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• poszukiwanie nowych rozwiązań, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, niekonwencjonalne rozwiązania - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, ocenę odległości, koordynację wzrokowo-ruchową, koordynację współdziałania obu rąk. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


FIFA2007

 

 

 

Recenzje do Gry
FIFA 07

09 10 2006 | autor: Maciej "Sandro" Jałowiec

Za każdym razem, kiedy pojawia się kolejna cześć serii FIFA, recenzent zastanawia się, jak napisać o grze, w taki sposób by tekst recenzji różnił się od tych, które pisane były przy okazji poprzednich odsłon. Niestety, piłka kopana od Electronic Arts ma w sobie tak mało świeżości i innowacji, że praktycznie niemożliwym jest pisanie inaczej niż kiedyś. Ponadto, twórcy serii odbierają autorowi recenzji tę niewątpliwą radość, jaka udziela mu się przy pisaniu o grze w samych superlatywach i wymienianiu ciekawych zmian, jakie zdecydowano się wprowadzić.

A najgorsze jest to, że historia lubi się powtarzać. Odpowiedź na pytanie: „czy mamy do czynienia z przełomem?” brzmi: „nie, nie tym razem”. Nie znaczy to jednak, że FIFA 07 jest tragiczna, o nie.

Nowa gra czy tylko patch?

Uruchamiając grę, miałem nadzieję ujrzeć coś innowacyjnego, nieobecnego w poprzednich odsłonach. Życzyłem sobie w duchu zerwania ze zbytnią schematycznością i powtarzalnością niektórych zachowań podczas meczy. Wykonane od nowa animacje piłkarzy i poprawienie kilku irytujących niedoróbek wyszłoby grze na dobre. Nagranie wypowiedzi komentatorów po raz drugi specjalnie na potrzeby nowej FIFY zlikwidowałoby nieprzyjemne uczucie déja vu.

Skłamałbym mówiąc, że EA Sports nawet nie spróbowało dokonać zmian, o jakich dumałem oglądając intro gry (od razu napiszę, że w FIFIE 06 było ono lepsze). Animacje piłkarzy co prawda nadal są drętwe, widać delikatne szarpnięcia. Ponadto, zachowanie graczy na boisku w sytuacji, gdy posiadacz piłki zrobi, na przykład, zwrot o sto osiemdziesiąt stopni, jest zawsze takie samo lub przynajmniej bardzo podobne. Tego typu urywki, które powtarzają się niemal w każdym spotkaniu, skutecznie zmniejszają radość płynącą z zabawy.

Niemniej jednak FIFA 07 różni się od poprzedniczki zdecydowanie większą nieprzewidywalnością. W poprzedniej odsłonie gracz doskonale wiedział, między innymi, kiedy i przy jakim ustawieniu piłkarzy kopnąć piłkę, by ta odbiła się od nogi rywala i poleciała na róg. Podobnie z bramkami – strzelenie kilku tak samo wyglądających goli w jednym meczu graniczy z cudem, widać to w akcjach jeden na jeden. Dawniej, każda tego typu okazja kończyła się identycznie: piłka wtaczała się do siatki obok słupka, a bramkarz zawsze spóźniał się z obroną. W nowej odsłonie serii już tak nie jest.

Nieprzewidywalność i brak schematów widać również w tym, że często nie sposób odgadnąć, jak poleci łaciata i co zrobić w następnej kolejności, by przenieść grę na pole karne przeciwnika. Idealnym przykładem na potwierdzenie tych słów są dośrodkowania. W FIFIE 06 był to niemalże pewny sposób na gola. Teraz nie jest już tak różowo. Ośmielę się powiedzieć, iż rozsądniej jest teraz iść środkiem pola i zdobywać punkty akcjami dwójkowymi, sam na sam, a nawet strzałami z daleka.

Co ciekawe, zmieniła się również sama trajektoria lotu piłki. EA Sports postanowiła wywrócić pod tym względem całą grę do góry nogami – dośrodkowania lecą nisko, natomiast przy podaniach górą piłka leci wysoko i na krótki dystans. Na szczęście, nie przegięto z tym zabiegiem w drugą stronę, dzięki czemu nie będziemy rozszerzać oczu ze zdziwienia na widok dziwnie lecącej piłki. Jednocześnie, przy całym tym bogactwie zmian, zachowany został nieco efekciarski charakter rozgrywki – często widzimy trafienia w słupki, poprzeczki, efektowne parady itd.

Apropos parad, warto dodać, że bramkarze w FIFIE 07 stracili swoją pewność siebie. Co to znaczy? Otóż, w poprzednich częściach serii, goalkeeperzy doskonale orientowali się, czy łaciata wpadnie do bramki czy też nie, nawet jak leciała pod ostrym kątem. Kiedy istniała szansa na wpadnięcie piłki do bramki, rzucali się do obrony. W przeciwnym wypadku, natychmiast orientowali się, że gola i tak nie będzie, więc nie zadawali sobie żadnego trudu. Teraz jest nieco inaczej – bramkarze dość często nie wiedzą, jak poleci piłka, toteż na wszelki wypadek postanawiają się rzucić. Mała rzecz, a cieszy. Podobnie jak to, że komputerowy przeciwnik nareszcie dokonuje zmian w składzie w trakcie meczu.

Twórcy postanowili dokonać również malutkiego liftingu poprzez zastosowanie nowych dźwięków z trybun oraz... innego gwizdka! Zdobędę się nawet na odważne stwierdzenie, iż w połączeniu z domyślną kamerą ustawioną pod większym kątem niż wcześniej oraz wymienionymi powyżej zmianami, FIFA 07 troszeczkę upodobniła się do serii Pro Evolution Soccer. Wspólne cechy tych gier to tylko kwestia raczej kosmetyczna, niemniej jednak takie posunięcie ze strony EA bardzo, ale to bardzo przypadło mi do gustu. Zresztą, dodatkowym ukłonem w stronę tej serii jest fakt, iż EA postanowiła dodatkowo umieścić możliwość zmiany klawiszologii na tę znaną właśnie z produktów Konami. Ponadto, umieszczono w nowej FIFIE kwadracik oznaczający miejsce uderzenia piłki o murawę.

O spisach treści słów kilka

Odchodząc już od samych meczów, warto wspomnieć o menu znajdujących się w grze. Każdy, kto zdecyduje się na zabawę w trybie menedżerskim, będzie musiał spędzić właśnie w opcjach mnóstwo czasu, więc mówienie o nich wcale nie wydaje jest takie zbędne. Największym plusem jest to, iż teraz wszystkie okienka, spisy treści i pola do wypełnienia uruchamiają się szybciej, dzięki czemu można zaoszczędzić nieco czasu i uratować nerwy przed zszarganiem przez powolność menu, która w poprzednich odsłonach była po prostu zamierzona.

Nie poprawiono jednak tego, co doskwierało serii już wcześniej, mianowicie konieczności używania dwóch kontrolerów do obsługi menu. EA naprawdę zapunktowałoby, gdyby opracowany został sposób poruszania się po opcjach jedynie za pośrednictwem klawiatury. Niestety, dalej jesteśmy zmuszani do sięgania po myszkę co kilka sekund...

Być albo nie być (menadżerem)

Zasady trybu Manager Mode nie uległy żadnym poważniejszym zmianom. Tak jak w FIFIE 06, tak i teraz wybieramy drużynę, sponsora, a następnie prowadzimy nasz klub do zwycięstwa nie tylko poprzez umiejętne poruszanie się po boisku, ale i inteligentne wymienianie i handlowanie piłkarzami. Wymagane jest również przemyślane inwestowanie w klub – na co wydać pieniądze najpierw? Na trybunę czy nowych sanitariuszy?

Niestety, podobnie jak kiedyś, tryb menedżerski mogę polecić tylko zatwardziałym maniakom futbolu, którzy lubią ustalać, kto z kim ma się zmieniać, jakiej formacji wymaga dany przeciwnik, w jaki sposób podnieść klasę swoich podopiecznych i całej drużyny oraz kogo sprzedać, a kogo tylko wypożyczyć. Ci, co lubią sobie tylko pobiegać po boisku i pokopać piłkę odkładając na bok finanse i poważne decyzje podejmowane wewnątrz klubu, nie znajdą w tym trybie nic ciekawego.

Dla wielbicieli sportu i tryb menedżerskiego zarazem, przygotowano trzy duże udogodnienia. Po pierwsze, dodano wykresy pokazujące wzrost oceny umiejętności piłkarzy w kolejnych sezonach i latach gry. Po drugie, każdy klub, nawet najmniejszy, ma teraz własną szkółkę dla młodych graczy, chcących zawodowo kopać piłkę w przyszłości. Trzeba przyznać, że jest to całkiem niezłe źródło młodych talentów. No i po trzecie, ilość pieniędzy w grze nareszcie wygląda sensownie. Dawniej, taki na przykład Ronaldo, kosztował dwanaście tysięcy, a jego wypłata za jeden mecz wynosiła dwieście dwadzieścia. Nie trzeba być znawcą piłki nożnej, by zauważyć, że wartości są mocno zaniżone w stosunku do rzeczywistości. No, i nie ma waluty. Naprawiono to niedociągnięcie – od teraz płacimy dolarami, funtami lub euro. Ceny piłkarzy liczy się w milionach, a ich wypłatę w tysiącach. I to są właśnie te trzy duże udogodnienia. Jak niektórzy zapewne zauważą, owa wielkość jest w tym przypadku baaaardzo względnym pojęciem...

Konkretniejsze utyskiwania

Z powyższych słów wynika, że panowie z EA Sports chcieli dobrze, tylko że zakres zmian w FIFIE 07 był zbyt mały, by mówić o zadowalającej ewolucji serii. Typowych błędów wynikających z niedbalstwa również nie uniknięto. Nie jest ich wiele, niemniej jednak wydałoby i o nich powiedzieć.

Najbardziej irytującym babolem jest niemożność włączenia ekranu opcji Team Management podczas meczu. Próbując uruchomić ów ekran, pojawia się informacja mówiąca, iż aktualnie nie kontroluję żadnej z drużyn, toteż nie mogę dokonać żadnych zmian wśród piłkarzy! Wymienienie zawodników pozycjami tudzież wprowadzenie świeżych graczy jest w takim wypadku niemożliwe! Na szczęście, na ogół wystarczy pograć kilka sekund, by opcje Team Management nagle cudownym sposobem na nowo stały się dostępne. Na domiar złego, kiedy już w końcu będziemy mogli zmienić piłkarzy, przyciski odpowiedzialne za zaznaczenie podopiecznych do wymiany nie zawsze chcą działać od razu, toteż trzeba się, niestety, troszeczkę naklikać.

Innym problem gry jest wciąż widoczne „rozstrzelanie się”. Nie jest to tak powszechne jak w FIFIE 06, ale nadal da się zauważyć, że po sprawiającym trudności zdobyciu pierwszego gola, kolejne przychodzą niezmiernie łatwo. Wygląda to tak, jakby w jednej sekundzie całkowicie zmieniało się morale obu drużyn, nawet pomimo tego, że wskaźniki morale zespołów często nie wykazują większych zmian.

Oglądamy, słuchamy i strzelamy gole

I tu po raz kolejny zmuszony jestem oskarżyć EA o brak zmian w swojej nowej grze. FIFA 07 graficznie niewiele różni się od swoich poprzedników. Menu oraz okienka, w których wyświetlana jest aktualna liczba bramek w meczu utrzymane są oczywiście, w innej kolorystyce, natomiast stadiony i piłkarze niemal niczym się nie różnią. Z twarzami graczy jest podobnie – nie są wykonane starannie, nie licząc oblicz najsłynniejszych futbolistów. Na dodatek, wszelkie animacje naszych podopiecznych (uaktywniane, na przykład, po zdobyciu bramki) są takie same, jak w FIFIE 06. No, może pojawiły się ze dwie lub trzy nowe.

Z komentarzem jest, niestety, tak samo. Oczywiście nie przeszkadza to, że z głośników lecą głosy Clive’a Tyldesleya i Andy’ego Graya. Problem tkwi w tym, że praktycznie to samo słyszeliśmy zarówno w FIFIE 06, jak i FIFIE World Cup Germany 2006! Około 90% wypowiedzi pozostawione w zero-siódemce bez zmian.

Inną parą kaloszy jest natomiast ścieżka dźwiękowa i odgłosy lecące z trybun. Te elementy nadal stoją na naprawdę wysokim poziomie. Kilkadziesiąt utworów umieszczonych w grze naprawdę może się podobać i łatwo wpada w ucho. Przeplatanie muzyki ze wspomnianymi głosami kibiców stanowi dodatkowe urozmaicenie warstwy dźwiękowej menu. W trakcie meczów nie brakuje wykrzykiwania nazw ulubionych klubów przez fanów przyglądających się widowisku na murawie. Wzburzenie na widok zdobytego gola oraz szmer towarzyszący utracie bramki nadal pięknie brzmią, nawet pomimo tego, że w zasadzie to samo słyszy się w każdej grze z serii.

Gwizdek końcowy

Kosmetyka, kosmetyka i jeszcze raz kosmetyka. Tak można streścić listę nowości w FIFA 07. Mógłbym jeszcze długo pisać o zmianach, tylko po co? Czy przejrzystsze przedstawienie spalonego tak naprawdę coś zmieni? Albo inna animacja rozpoczynająca mecz? Według mnie nie. Wprowadzono istne multum tak mało istotnych poprawek, że zwykła modyfikacja utworzona przez fanów do poprzedniej FIFY mogłaby prezentować wyższy poziom.

Jak bumerang wraca do nas sprawa pojedynku dwóch przeciwników: FIFA kontra Pro Evolution Soccer. Wydaje mi się, że raczej nie muszę pisać, kto jest górą. Gra stworzona pod skrzydłami Electronic Arts zapożycza sporo elementów od swojego głównego konkurenta, opracowanego przez Konami. W sumie, wypadałoby to pochwalić, bo w końcu nie ma nic złego w naśladowaniu lepszych, jednakże owe zapożyczenia dokonywane są z pewną nieśmiałością – nie dość, że FIFA czerpie mało, to jeszcze nie skupia się na najważniejszych aspektach komputerowego futbolu. EA Sports brakuje konsekwencji, by przebudować swoją serię i naprowadzić ją na ten sam (lub przynajmniej podobny) tor, którym podąża PES. Wielu graczy z pewnością by sobie tego życzyło, tylko czy producent w końcu przyjmie, że nie samymi licencjami piłka nożna stoi?

 

PLUSY:

  • oprawa dźwiękowa;
  • większa nieprzewidywalność;
  • sporo drobnych poprawek.

 

MINUSY:

  • tylko drobne poprawki, brak poważniejszych zmian;
  • grafika pozostała bez zmian.

 

ocena psychologiczna

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Nie występuje widok krwi. Agresja nie odnosi się nigdy wprost do postaci ludzkich - jest kierowana do obiektów nieożywionych. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w pewnym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Rozwija wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, poszukiwanie nowych rozwiązań, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, niekonwencjonalne rozwiązania, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma duży wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Wyrabia refleks i zręczność. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zdecydowanie zalecany dla osób, które mają trudności z koordynacją oko-ręka lub chcących rozwinąć refleks oraz ogólną zręczność a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, ocenę odległości, koordynację wzrokowo-ruchową, koordynację współdziałania obu rąk. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


FIFA STREET

 

 

Druga odsłona efektownie wykonanej, zręcznościowej symulacji gry w piłkę nożną na ulicach miast całego świata. W FIFA Street 2 gracze nie znajdą olbrzymich stadionów z wielotysięczną widownią czy standardowych meczy „jedenastu na jedenastu”. Wirtualne zmagania przenoszą miłośników piłki kopanej w bardziej „podwórkowe” realia - na zaśmiecone podwórka, osiedlowe boiska do koszykówki, czy piaszczyste plaże.

Kolejne spotkania rozgrywają tutaj dwa czteroosobowe zespoły (dostępnych jest ponad 20 reprezentacji narodowych), które kompletujemy spośród ponad 320 czołowych, profesjonalnych piłkarzy (z łatwością można rozpoznać gwiazdy w stylu Ronaldinho czy Zidane’a, chociaż wśród zawodników znajdziemy także młode, dopiero wschodzące talenty).

Podczas rywalizacji, podobnie jak miało to miejsce w pierwszej części gry, liczą się głównie różnorodne, kuglarskie sztuczki. Za pomocą rozmaitych zwodów czy innych zagrań staramy się upokorzyć swoich rywali i zdobyć jak najwięcej bramek. W czasie meczu należy jednak mieć się na baczności - oponenci dokładnie w taki sam sposób chcą wyprowadzić graczy w przysłowiowe pole. Raz na jakiś czas dochodzi do pojedynków „jeden na jednego” (Beat Battle), w których dwaj nawzajem kryjący się zawodnicy starają się wykonać jak najwięcej upokarzających przeciwnika tricków.

Odnoszone zwycięstwa pozwalają oczywiście na odblokowanie ukrytych początkowo zawodników czy nowych lokacji, w których możemy później rozgrywać kolejne mecze (trafiamy m.in. do słynnego Westway Leisure Centre w Londynie, czy na piękne wybrzeże słonecznej Brazylii). Twórcy FIFA Street 2 przygotowali również mnóstwo nowych zagrań specjalnych, tzw. Gamebreakerów, jakich w żaden sposób nie mogą zatrzymać rywale (wykonujemy je po napełnieniu odpowiedniego paska).

Pozytywnego wizerunku FIFA Street 2 dopełniają ulepszone w porównaniu do „jedynki”: oprawa graficzna (udoskonalone modele postaci czy animacje ich poruszania, bardziej dopracowane lokacje, etc.), a także dynamiczna ścieżka dźwiękowa, skutecznie budująca „uliczny” klimat zmagań. Warto także dodać, że w grze dostępne są rozbudowane edytory wirtualnych zawodników oraz boisk, na których prowadzimy zmagania.