HARRY POTTER

 

 

 

 

 

 

 

 

HARRY POTTER I KAMIEŃ FILOZOFICZNY

 

 

Recenzje do Gry
Harry Potter and the Sorcerer’s Stone

19 12 2001 | autor: Krzysztof "Hitman" Żołyński

Na pewno nikt nie będzie się ze mną sprzeczał, że uczniowie nigdy nie przestają marzyć o wakacjach. Już 1 września rozpoczynają się tęskne westchnienia do ostatniego dnia roku szkolnego. Jednak nie wszyscy. Może o tym nie wiecie, ale jest jeden chłopiec, który nie może doczekać się końca wakacji. Wszystko, dlatego że los i złe moce sprawiły, iż musi mieszkać w domu wuja, który szczerze nienawidzi swego podopiecznego i wszystkiego, co związane jest z jego nietypowymi uzdolnieniami – magią. Harry Potter, bo o nim przecież mowa, ma trudne życie. Bez dwóch zdań. Jako małe dziecko stracił rodziców, a teraz jest bezustannie prześladowany przez ich mordercę, Lorda Voldemorta. Na dodatek wuj Vernon i jego mugolska rodzina. Nawet w najkoszmarniejszych snach nie pojawiała się im wizja, że pod ich dachem zamieszka czarodziej z krwi i kości i zniesie do domu wszystkie niezbędne do nauki tego fachu, magiczne sprzęty. Na dodatek zdarza się, że jego koledzy czarodzieje chcą się z nim kontaktować. Całe wakacje trzeba ukrywać odmieńca w komórce pod schodami, ale sąsiedzi i tak pewnie się czegoś domyślają. W związku z tym Dursleyowie także są ludźmi, którzy z utęsknieniem wyczekują ostatniego dnia wakacji, kiedy na rok będą mogli pozbyć się Harrego. Teraz już tylko do ekspresu Londyn Hogwart i wszyscy są szczęśliwi.

Po co ja o tym wszystkim piszę? Ano, nadarzyła się niezła okazja, bo na fali sukcesów odnoszonych przez książki J. K. Rowling, powstała gra. Nawiązuje ona do pierwszego tomu książki Harry Potter i kamień filozoficzny. Nie jest całkowicie wierną adaptacją, a jedynie korzysta z pewnych wątków. Najwięcej podobieństw można doszukiwać się, wśród głównych postaci, bo pojawia się sam profesor Dumbledore, a także pozostali sprzymierzeńcy Harrego, czyli Hermiona Granger, Ron i reszta braci Weasley, no i oczywiście Hagrid. Nie mogło zabraknąć także czarnych charakterów ze świata stworzonego przez J. K. Rowling. Na naszej drodze staje Draco Malfoy i Harry zmuszony jest odbywać z nim pojedynki. Mi szczególnie przypadł do gustu pościg na miotłach. Kurcze mówię Wam, emocje jak w najlepszych filmach gangsterskich, gdzie umieszczono efektowne pościgi samochodowe. Nie ma jak to utrzeć nosa temu cwaniaczkowi. Od razu lżej się robi na duszy. Ha, ale to nie koniec. Są też inni, którzy nieraz mocno dadzą się Wam we znaki i zdrowo namieszają. Tu też często niezbędna jest walka i zręczność. Czasami zza węgła wyłoni się Krwawy Baron, który zazwyczaj zmierza w swoją stronę i jedynym problemem jest, aby się na niego nie wpaść. Sporo rozrywki zapewnia profesor Snape, który jak wiadomo nienawidzi Harrego. Dzięki temu, nieskrywanemu zresztą, uczuciu pojawia się jeden epizod w grze, kiedy to musimy nazbierać kilka magicznych roślin na zajęcia prowadzone przez tego miłego jegomościa.

No, ale wolniej i po kolei. Postaram się podejść do tematu możliwie spokojnie i bez zbędnych emocji (chociaż to wcale nie łatwe) i podzielić się z Wami odczuciami na temat tej gry.

Akcja gry toczy się nie tylko w budynku szkoły, czyli korytarze, sale lekcyjne i lochy, ale także poza nią. Osoby, które czytały książkę poczują się jak u siebie w domu, ale nie martwcie się, bo jeśli należycie do nie zakochanej w przygodach Harrego mniejszości również dacie radę. Wszystko za sprawą wielu podpowiedzi i wskazówek ułatwiających trafienie do celu wędrówki i wykonanie zadania.

Hogwart jest olbrzymi. Jednak, jako że jest to szkoła magii, sam budynek również nie jest zwyczajny. Często zdarza się, że pomieszczenia zmieniają swe położenie, a przez to szkoła nigdy nie jest taka sama. W jej murach oprócz uczniów żyje wiele magicznych stworzeń i duchów. Niektóre są nastawione przyjaźnie, jak choćby Prawie Bezgłowy Nick, który jest wielkim przyjacielem Harrego. Inne są mniej lub bardziej wredne. Filch uprzykrza życie swoim wścibskim charakterem, a poruszające się szybko gnomy często przyprawiają o zawrót głowy i pozbawiają kilku fasolek, które wypadają z kieszeni Harrego. Musicie wiedzieć, że fasolki są towarem deficytowym i można je wymieniać na karty z wizerunkami sławnych magów i czarownic. Posiadanie całej kolekcji to punkt honoru każdego szanującego się adepta magii i Wy także musicie się postarać, aby zebrać ich jak najwięcej.

Poza wędrówkami w Hogwarcie będziecie mieli sporo okazji, aby wyjść na świeże powietrze, czyli ogólnie mówiąc poza szkołę. Przecież trzeba pójść na lekcje w szklarni i zająć się magicznymi roślinami. Przy okazji, nie życzę nikomu takich roślin na domowych parapetach i raczej nie próbujcie hodowli w sposób amatorski. Jedne z nich są mięsożerne, a drugie mają tendencję do nadymania się i eksplodowania, a przy okazji wystrzeliwują wielkie i ostre kolce. Zwierzęta, jakie żyją w okolicy też nie należą do najmilszych. Spotkacie monstrualnej wielkości ważki, płonące ślimaki, a także żółwie, które najwidoczniej mają problemy z żołądkiem, bo co jakiś czas wydobywa się z nich struga ognia.

Na przyległym do szkoły boisku będziecie rozgrywać mecze Quidditcha. Jako, że Harry jest szukającym w drużynie Gryffindoru mecze są bardzo ważnym elementem gry, a przy okazji są naprawdę widowiskowe.

Nigdzie nie jest łatwo, ani w budynku szkoły, ani na zewnątrz. Wszędzie pełno rozmaitych przeszkód, ukrytych przejść, ruchomych chodników, zaczarowanych zamków blokujących drzwi, skalnych półek zmuszających do bezustannego skakania, wspinania się i używania poznanych czarów. Na dodatek na przeszkodzie stają opisane wyżej stworzenia i rośliny.

Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze chciałem spróbować lotu na miotle. Nawet nie chodzi o to, że jestem paskudny jak noc i mam krzywy nos jak Baba Jaga, ale zastanawiałem się czy rzeczywiście to jest taka frajda, na jaką wygląda. Powiem Wam jedno – jest. W Harry Potter i Kamień Filozoficzny możecie opanować tę umiejętność do perfekcji. Na początku, na specjalnych zajęciach, odbywacie loty treningowe. Później, kiedy okaże się, że jesteście dość dobrzy, zostaniecie zakwalifikowani do reprezentacji Gryffindoru. Oczywiście gracie na pozycji szukającego – najbardziej prestiżowej i jednocześnie najtrudniejszej i najniebezpieczniejszej pozycji. Zadanie grającego polega na schwytaniu znicza (niewielkiej złotej kulki ze skrzydełkami), który wcale nie chce być złapany i robi wszystko, aby do tego nie dopuścić. Niby proste, ale wymaga sporej precyzji, a przy okazji sprytu i doskonałego opanowania miotły. Na dokładkę w powietrzu latają tak zwane tłuczki, które mogą trafić Harrego i strącić go z miotły. Upadek kończy mecz porażką.

Nie ukrywam, że trening jest mocno wskazany. Autorzy gry chyba doszli do tego samego wniosku, bo mecze quidditcha, a także treningi wydzielili w menu gry do oddzielnej grupy. Dzięki temu w każdej chwili można polatać lub rozegrać mecz. Fajna opcja, zwłaszcza, że aby przejść dalej należy wygrywać mecze. Może to niedobrze dla młodych graczy, którzy mogą się zniechęcić. Niestety już tak jest , że w każdej grze istnieją pewne utrudnienia. Jednak naprawdę warto próbować, bo gra jest tego warta. Nie zniechęcajcie się zbyt łatwo.

Gra czaruje efektowną i bajkową, nie bajeczną grafiką (niżej wyjaśnię, o co mi chodzi) Jak na grę o szkole magii przystało, grafika jest bardzo kolorowa. Wszędzie pełno ciekawych efektów świetlnych. Są tu płonące pochodnie, cienie, połyskujące wszystkimi barwami tęczy przedmioty, witraże w oknach, a rzucone czary rozpryskują efektownie. Tekstury wykonano przyzwoicie i w wysokich rozdzielczościach. Harry Potter, jak nakazuje obecna moda, został wykonany w całkowitym 3D. Obiekty trójwymiarowe również pokryto ładnymi teksturami, a wszystkie krawędzie są elegancko wygładzone. Postaci są przyzwoicie animowane, a ich twarze wyglądają realistycznie. W grze umieszczono sporo krótkich filmików stanowiących przerywniki, a wszystkie one znakomicie współgrają z fabułą gry.

Muzyka i efekty dźwiękowe nie są na pewno szczytem możliwości, ale zupełnie dobrze spełniają swe role i nie stanowią powodu do większych narzekań. Może troszkę za mało muzyki, bo utwór, stanowiący tło rozgrywki, może się szybko znudzić.

Nie wiem czemu tak jest, ale twórcy gier zazwyczaj zapominają, że istnieje grupa graczy, których przedstawiciele uwielbiają zaglądać pod każdy krzaczek i we wszystkie kąty. Wszystko to w poszukiwaniu niedociągnięć i niedoróbek. Jak wiele innych gier, także i Harry Potter nie uniknął wpadek. Nie ma ich wiele, ale należy oddać głos sprawiedliwości i wspomnieć o ich istnieniu. No cóż, zdarza się, że tekstury „włażą na siebie”, a kiedy staniemy w rogu i poruszamy kamerą widać, że postać przenika ścianę na wylot. Niekiedy sama praca kamery jest wadliwa. Gra została wykonana w konwencji TPP, więc postać musi być widoczna z kilku położeń kamery. Tymczasem, kiedy umieścimy Harrego za jakąś większą przeszkodą, zdarza się, że „znika” nam z oczu i trudno wtedy nim kierować. Drugoplanowa grafika nie zawsze jest wybitnie dokładna i np.: niektóre krzaki to zwyczajne krzyżyki. Wydaje mi się, że nie są to wielkie niedociągnięcia i zazwyczaj zauważają je tylko największe marudy. Reszta graczy jest tak oczarowana magiczną atmosferą, że gotowi są przymknąć na to oko, albo zwyczajnie niczego nie zauważają.

Pozwolę sobie na teorię, że niektóre niedociągnięcia można złożyć na karb prób czynionych przez twórców programu, a mających na celu uczynienie gry jak najlepiej strawnej dla komputerów o różnych, niekoniecznie najlepszych, parametrach. To oczywiście tylko moje zdanie i na pewno można było uniknąć niedoróbek, ale zadajcie sobie proste pytanie – czy istnieją gry idealne?

Największy żal mam do autorów polskiej wersji gry. Na pudełku widnieje dumny napis, że Harry Potter jest w pełni spolszczony. Prawda jest taka, że do dyspozycji mamy tylko polskie napisy. Wielka to szkoda, bo nie wszystkie maluchy są czytelniczymi sprinterami i zamiast grać i doskonale się bawić, całkowicie koncentrują się na płynących na dole ekranu napisach. Wydaje mi się, że to zupełnie niepotrzebna oszczędność. Gra już przed premierą zapowiadała się na absolutny hit i po wydaniu sprzedaje się doskonale. W związku z tym można było pomyśleć o nagraniu polskich sekwencji dla bohaterów gry. Niby dlaczego Harry i Hermiona nie mogą mówić w zrozumiałym dla każdego dużego i małego Polaka języku.

Opisywana gra jest jedną z niewielu, z której całkowicie wyeliminowano przemoc. Jest tak, bo podobno sama J. K. Rowling miała takie życzenie. Zresztą chyba nic w tym dziwnego, bo gra kierowana jest głównie do dzieci. W wyniku „wycięcia” scen brutalnych nie można zabijać przeciwników, a tylko na pewien czas usypiać ich odpowiednim czarem. Także Harry jest niemożliwy do zabicia, choćbyśmy niewiadomo jak bardzo tego chcieli. Na takie postawienia sprawy niewątpliwie wpłynęła chęć dalszej kontynuacji serii, a bez głównego bohatera raczej ciężko byłoby to uczynić.

Mogę z całkowicie czystym sumieniem napisać, że gra jest warta fatygi i swojej ceny. Jeśli zapomnimy o kilku, niezbyt zresztą istotnych niedociągnięciach, a zapatrzymy się w magiczny i czarujący klimat gry oraz ciekawe przygody głównego bohatera, to zabawa jest naprawdę wyśmienita. Po prostu grajcie i pozwólcie aby magia zawładnęła Wami na całego. Gra jest kierowana do dzieci od 8 do 12 roku życia, ale ja, mimo, że jestem nieznacznie starszy przeżywałem akcję z wypiekami na twarzy. Miałem okazję grać wspólnie z dzieckiem i po pewnym czasie przyłapałem się na tym, że zachowujemy się identycznie i bardzo podobnie reagujemy na rozwój wydarzeń. Nie ma co. Harry Potter i kamień filozoficzny to gra dla ludzi podatnych na magiczną aurę. Czy ją macie? Zagrajcie, bo to jedyna metoda, aby się przekonać. Poza tym powtórzę to, co już kiedyś napisałem. Jeśli nie zagracie to na pewno jesteście MUGOLAMI.

OCENA PSYCHOLOGICZNA

 

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o mniej niż średnim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest na poziomie który zdarza się dziecku spotkać w rzeczywistości, np. w szkole. Nie ma realizmu łączącego występującą przemoc z prawdziwym życiem. Ten produkt nawet ludzie wrażliwi mogą raczej spokojnie wziąć do ręki. Rodzice raczej nie powinni niepokoić się o swoje dzieci, gdy bawią się tą grą.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w pewnym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Rozwija wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, poszukiwanie nowych rozwiązań, kombinatoryka - w pewnym stopniu.

Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma niewielki wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Stymuluje zręczność i biegłość reakcji na nowe sytuacje. Gra wpływa na: rozwój zręczności, koordynację manualną. Tytuł dla osób z trudnościami w koncentracji a także dla osób chcących rozwinąć swoją koordynację oko-ręka.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację wzrokowo-ruchową, koordynację współdziałania obu rąk. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


 

HARRY POTER I KOMNATA TAJEMNIC

 

 

Recenzje do Gry
Harry Potter and the Chamber of Secrets

02 12 2002 | autor: Piotr "Ziuziek" Deja

Czy jest wśród was ktoś, kto nie wie, kim jest ten noszący okulary, brązowowłosy dzieciak z różdżką, który już od kilku lat robi furorę na rynku literatury dziecięcej? Sławny Harry Potter, uczeń Hogwartu z tajemniczą blizną w kształcie błyskawicy na środku czoła, bohater czterech książek, dwóch filmów i dwóch gier komputerowych – z czego recenzję do jednej właśnie czytacie... Mam nadzieję, że nie ma nikogo takiego – dzięki czemu bez zbędnych „opóźnień” mogę zająć się recenzowaniem samej gry. Poprzednia część – Harry Potter and The Sorceror’s Stone (Harry Potter i Kamień Filozoficzny) ukazała się wraz z filmem pełnometrażowym o tym samym tytule – na podstawie, co jest chyba oczywiste, pierwszego tomu o młodym czarodzieju. To nie wszystko jednak, bo wszelkie twarze, wygląd pomieszczeń oraz głosy wzięte były właśnie z filmu – autorzy gry nie mieli zbyt wielkiego pola do popisu. Gracze mający za sobą film, i odwrotnie – ci, którzy do kina poszli po skończeniu gry – nie zauważyli zbytniej różnorodności, z drugiej strony jednak nie warto zmieniać czegoś, co było dobre - choć film był bardzo dobry, a gra raczej średnia. Jak Harry Potter na ekranach monitorów wypadł tym razem?

Klikamy na ikonkę – i widzimy pierwszą zmianę – w menu. Teraz przypomina ono bardziej menu z CD otwarte w Windowsie, a nie magiczny panel, mający zachęcić nas do gry. Może się czepiam, ale nie lubię mieć ikonek z Windowsa (bo Linuxa używać nie potrafię) w tle. Ale już po ustawieniu opcji i klawiszy (i tu, i tu nie za zbyt wielkiego wyboru) i włączeniu samej gry jest znacznie lepiej. Gra sprawia całkiem dobre wrażenie wizualne – chodzimy sobie po przystrojonym Hogwarcie rozmawiając z uczniami, nauczycielami lub bardziej podejrzanymi osobnikami. Lokacje wypełnione są w dwójnasób – albo jest to miłe ciepło „domowego ogniska” z biegającymi tu i ówdzie kolegami i koleżankami z czarodziejskiej szkoły, albo podejrzane podziemia, pełne przepaści, zapadni czy różnych potworków, pokryte glonami lochy lub ponure drzewa z Zakazanego Lasu. Modele wszelkich przeciwników – strzelających ogniem z odwłoku żuków, błękitnych, małych wróżek czy prześmiesznych gnomów – są wykonane bardzo przyzwoicie, pokryte kolorową i szczegółową „teksturową” skórką. To samo tyczy się modeli bossów – pająk Aragog czy końcowy przeciwnik, bazyliszek, nie pozostawiają nic do życzenia, wyglądają tak jak powinny – strasznie i niebezpiecznie, a zarazem bardzo intrygująco. Niestety, oprawa wizualna ma też drugą stronę medalu.

Tytułowy bohater jest zrobiony dość szczegółowo – autorzy zadbali o takie elementy jak czuprynka i okularki, szkoda tylko, że Harry nie posiada powiek – jak i każdy inna ludzka postać z Hogwartu. I jeśli młody czarodziej prezentuje się jeszcze dobrze, to nie mogę napisać (wystukać?) żadnych dobrych słów o pozostałych modelach. Ron, Hermiona, profesorzy Lockhart czy Snape, a także szef „magicznej budy” – Dumbledore – są po prostu brzydcy. Na szczęście ruszają ustami i zamykają im się oczy, lecz do ostatniego też można mieć zastrzeżenia – ponieważ zamykają im się oczy. A nie powieki, których także nie posiadają. Poza tym są kanciaści, ich dłonie wyglądają jak klocki, a tekstur pokrywających choćby twarz – nawet w najwyższej rozdzielczości – ładnymi nazwać się nie da. Jedyne pocieszenie to fakt, że są bardzo podobne do postaci z filmu, kto go widział, ten może sobie „dowyobrazić” ich wygląd - lecz wydawało mi się, że ta metoda wraz z rozwojem technologii przeminęła. Można przypuszczać, że gra adresowana jest do tych, którzy nazywają się maniakami Harrego Pottera, a nie maniakami gier komputerowych – tacy złego słowa o grafice nie powiedzą, gdyż po prostu nie mają porównania... Drugi zarzut to wygląd tła w niektórych lokacjach, szczególnie nieba lub tekstur prezentujących krajobraz na otwartym terenie. Przyzwyczajeni jesteśmy do przesuwającego się nieba, z refleksami świetlnymi lub innymi tego typu bajerami, a tu czeka nas przykry zawód... Ohydnie wręcz wygląda to na meczu Quidditcha. Plusem jest natomiast kolorowy i efektowny wygląd zaklęć oraz wystrój podziemnej części Hogwartu - lochów czy kanałów.

Podobnie, jak w książce, tak i tutaj fabuła rozpoczyna się od tego, iż Ron ratuje Harrego z jego przymusowego, domowego więzienia u Dursley’ów za pomocą latającego samochodu, a potem - lecąc wśród przestworzy - docierają do Hogwartu, aby rozbić się o Wierzbę Bijącą. Po uratowaniu Rona ze splotów wierzby przychodzi czas na ceremonię otwarcia szkoły, potem lekcje magii, pierwszy trening w Quidditchu... Wszystko jest spokojne i cukierkowe do czasu, aż całym Hogwartem wstrząsa zamach – kotka woźnego, Ms. Norris, zostaje spetryfikowana (czyli zamieniona w kamień), a główni bohaterowie – Harry, Hermiona i Ron – jak zwykle, rozpoczynają śledztwo. Trzeba przyznać, że autorom gry bardzo dobrze udało się wpleść w intrygę książki elementy gry komputerowej. Głównym miejscem, które będziemy odwiedzać, to hall w Hogwarcie - stamtąd prowadzą drogi do wszystkich innych lokacji. Kolejne poziomy są przerywane zrobionymi na engine gry animacjami – cieszą oko i ucho takie elementy, jak latający samochód, wierzba bijąca, wychodzący z kanałów łeb bazyliszka, miecz zrzucany przez płonącego feniksa albo zabarwiony na czerwono ekran, wraz z akompaniamentem wydobywającego się zza ścian głosu: „Rozerwę cię... Rozerwę cię na strzępy...”.

Sama gra jest niczym innym, jak platformówką TPP. Możemy biegać, skakać i wspinać się – pozostałe czynności dostępne dla innych bohaterów tego typu gier tu są zastępowane przez zaklęcia. Jest ich kilka. Flipendo to pewnego rodzaju kinetyczny pocisk, do przesuwania przedmiotów i naciskania zamieszczonych w niedostępnych miejscach przycisków. Rictusempra ogłusza wrogów, Alahamora służy do otwierania drzwi i skrzyń – także ukrytych, Difindo przecina liny, pajęczyny i pnącza, Spongify pozwala skakać w niektórych miejscach bardzo wysoko, dalej – Skurge służy do pozbywania się kałuż pozostawionej przez duchy substancji – ektoplazmy, jak i pozbywania się samych duchów, a Lumos do oświetlania ciemnych zakamarków, jak i odkrywania iluzorycznych ścian i podłóg. Jest jeszcze kilka dodatkowych zaklęć w pojedynkach magów. Wszystkich czarów – oprócz tych, które znaliśmy z pierwszej części – musimy się nauczyć. I tak, np. Rictusempry i Spongify uczymy się u profesora Lockharta (odpowiedzialny za nauczanie zaklęć obronnych), Difindo u profesor Sprout („sorka” od wszelkiego zielstwa)... Nauka zaklęcia składa się z dwóch etapów. Najpierw musimy w odpowiednim momencie powciskać strzałki w czasie, gdy różdżka obchodzić będzie symbol czaru (składa się to z trzech części, każde trudniejsze, lecz wyżej punktowane – a punkty przydają się dla domu, do którego uczeń należy – Harry na przykład jest Gryfonem). Potem należy przejść przez poziom specjalnie przeznaczony do „ćwiczenia” zaklęcia... Ładny mi poziom, gdzie można zostać zabitym przez jakieś potworki czy wpaść do sadzawki wypełnionej ektoplazmą albo bezdenną otchłań przepaści... Poziomy te – jak i inne (np. lochy, czy Zakazany Las) – musimy oczywiście przejść. Sprowadza się to do skakania z różnych miejsc w inne, rozwiązywania prostych zagadek logicznych, unieszkodliwiania „bestii” oraz używania zaklęć. Ale żeby gra nie była za trudna, autorzy w pewnych miejscach zostawili książki – jeśli na taką wejdziemy, to zapiszemy grę. Poza tym automatyczny zapis jest robiony na początku każdego levelu. Oprócz wymienionych czynności autorzy zamieścili w grze dodatkowe atrakcje – po pierwsze, możemy rozgrywać mecze Quidditcha, a po drugie – w każdej chwili zmierzyć się z innym uczniem w sali pojedynków na czary.

I wszystko było by piękne, gdyby nie jeden fakt – gra jest banalnie prosta. Trudne momenty (w których dwa, trzy razy musiałem wgrywać grę) mogę policzyć na palcach jednej ręki. Wrogowie – sklątki tylnowybuchowe (takie niby-ślimaki pozostawiające gorącą maź), żuko-żółwie strzelające ogniem z odwłoku, impy, wróżki, gnomy, roślinki czy pająki – nie są żadną przeszkodą dla w miarę doświadczonego gracza, wystarczy wycelować i kliknąć – raz lub dwa razy, a Harry sam wybierze odpowiednie zaklęcie. Z bossami jest trudniej, co nie znaczy, że trudno. Wszystkich pokonywałem za pierwszym razem – zbyt szybko gracz znajduje na nich taktyki (a raczej podawane są one na talerzu). Właściwie najgroźniejszymi przeciwnikami są... przepaście. Najłatwiej zabić się po nieodpowiednim wykonaniu jakiegoś skoku, a są miejsca, gdzie o to nietrudno. Podsumowując, grę można ukończyć w dwa, góra trzy wieczory. Choć z drugiej strony – poznanie od podszewki naszpikowanych sekretnymi miejscami poziomów, zebranie wszystkich przedstawiających sławnych czarodziei kart (dzięki czemu dostaniemy się do tajemnej komnaty ze złotymi kartami) lub fasolek wszystkich smaków Berttiego Botta zajmie znacznie więcej czasu. Aha, byłbym zapomniał – w drugiej części można tworzyć eliksiry, a raczej eliksir – płyn przywracający zdrowie. W tym celu musimy zebrać odpowiednie składniki, a samego procesu uczy nas nie kto inny, a profesor Snape. Spotkamy też czasami Irytka Poltergeista, doskonale znaną postać, która będzie musiała zostać potraktowana zaklęciem Skurge.

Teraz trochę o oprawie dźwiękowej. Do niej, w przeciwieństwie do grafiki, nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystkie głosy postaci są wzięte z filmu i bardzo dobrze dobrane, także piski i skrzeki potworków są zrobione świetnie (przede wszystkim dźwięki wydawane przez gnomy :)), jak również odgłosy otaczającego nas świata. Podobnie jest z muzyką – różna w różnych lokacjach, ale zawsze oddająca klimat magicznej, z przymrużeniem oka potraktowanej szkoły. Plusem produktu jest zupełna „bezkrwistość”. Dla miłośników hardcore’owych rozrywek jest to oczywista wada, lecz nie sposób nie docenić tego, iż – jak widać – można stworzyć dobrą grę komputerową bez przemocy, bryzgającej krwi czy wyrywanych flaków. Tu jednak podziękowania należą się nie autorom gry, lecz autorce Harrego Pottera, J.K. Rowling.

Szczerze mówiąc, mam do gry mieszane uczucia. Jest ona adresowana przede wszystkim do fanów młodego czarodzieja – ci, grając pół godzinki lub godzinę na dzień, będą bawili się produktem przez tygodnie, może nawet dłużej – gdyż wątpię, by wielu z nich było jednocześnie zapalonymi graczami, siedzącymi przez monitorem nie mniej, niż kilka godzin dziennie. Na grę mogą się skusić także maniakalni fani platformówek 3D, miłośnicy skakania po platformach i przesuwania dźwigni. Jeśli jednak Harrego Pottera nie lubisz, jeśli postać ta irytuje cię lub zupełnie nie rusza, to grając w Harry Potter and The Chamber of Secret i tak nie przekonasz się do magicznego świata. Dlatego też gry nie da się obiektywnie ocenić, a końcowa ocena jest średnią z dwóch innych– tej wystawionej dla fanów Pottera, jak i też oceny dla tych, którzy postaci Harrego zupełnie nie trawią.

PS. A zamiast grać w grę radzę każdemu, kto jeszcze tego nie zrobił, sięgnąć po książkę – najlepiej powtarzając sobie, że nie wszystko co czytamy, oglądamy lub w co gramy musi koniecznie być hardcore’owe. Ja takie założenie przyjąłem... i bawiłem się świetnie.

OCENA PSYCHOLOGICZNA

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Produkt stymuluje rozwój pozytywnych wzorców zachowań i promuje przestrzeganie właściwych norm społecznych. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w dużym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Pobudza wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, poszukiwanie nowych rozwiązań, kombinatoryka, niekonwencjonalne rozwiązania - w pewnym stopniu.
Gra dla osób lubiących brać aktywny udział w świecie gry, mających potrzebę swobodnego decydowania o sposobie prowadzenia rozgrywki i kolejności podejmowania działań.

Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł i poznawać proste interakcje społeczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także pewien wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, koncentrację na materiale wzrokowym, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks, umiejętność pracy w warunkach trudnych (odporność na destraktory). Tytuł zalecany dla osób, które mają trudności z koncentracją oraz chcących popracować nad własną cierpliwością a także dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, koordynację wzrokowo-ruchową, koordynację współdziałania obu rąk. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


 

 

HARRY POTTER QUIDDITH WORLD CUP

 

Recenzje do Gry
Harry Potter Quidditch World Cup

24 12 2003 | autor: Krzysztof "Kokosz" Marcinkiewicz

Do tej pory gry spod znaku Harry’ego Pottera nie szczyciły się dobrą opinią. Jednak zgodnie z prawami rynku – nieważne, jaka jest gra, ważne, że jest markowana jednym z największych idoli dzieci ostatniej dekady. Gry były kiepskie, ale nie przeszkodziło to im sprzedać się w rewelacyjnych (także w Polsce) ilościach. O ile dzieci nie mogą narzekać, bo produkty spełniają ich oczekiwania, o tyle ze starszymi graczami sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Można było grać w Raymana, Kangurek Kao również cieszył młodzież i dorosłych, ale gry oparte na książkach „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” i „Harry Potter i Komnata Tajemnic” to tytuły kompletnie dla nich niegrywalne. W polityce wydawniczej Electronic Arts coś się jednak zmieniło i o ile w połowie przyszłego roku na rynek wejdzie kolejna spłycona zręcznościówka dla najmłodszych: „Harry Potter i Więzień Azkabanu” (premiera filmu i gry przed wakacjami 2004), to już teraz na rynek wkroczyła Harry Potter: Quidditch World Cup.

Wróćmy do kwestii zmian w polityce wydawniczej Electronic Arts. Chodzi o to, że gry oparte stricte na licencji książek i zsynchronizowane z premierami kolejnych filmów o przygodach młodocianego czarodzieja, są skierowane dla dzieci. Sytuacja zmienia się, jeśli EA wykorzysta temat Pottera w grach niezwiązanych w samymi filmami. W ten sposób powstał omawiany dzisiaj tytuł. Jest to nic innego jak popularny wśród czarodziejów Hogwartu sport, który od początku do końca wymyśliła autorka Harry’ego J.K.Rowling. Żeby móc zacząć omawianie gry, niezbędna jest elementarna wiedza na temat Quidditcha. W przypadku gier opartych na mugolskich sportach, nikt nie zaprząta sobie głowy wyjaśnianiem reguł, gdyż są one powszechnie znane. Z Quidditchem jest nieco inaczej - tak naprawdę mało kto poza czytelnikami zna i rozumie reguły tej gry. Jestem też pewien, że nawet wśród fanów książek Rowling nie wszyscy zaprzątali sobie głowę wiedzą na temat Quidditcha. Stąd prosty wniosek, że owa gra skierowana jest przede wszystkim do hardcore’owych fanów Pottera. Reszta będzie musiała nauczyć się reguł, inaczej nici z wygranej.

A zasady wcale nie są tak proste, jak mogłoby się wydawać. Drużyny Quidditcha składają się tylko z siedmiu zawodników: trzech ścigających, dwóch pałkarzy, jednego obrońcy oraz jednego szukającego. Każdy z nich odgrywa w zespole bardzo ważną rolę, ale kluczowa należy właśnie do tego ostatniego. Oczywiście wszyscy latają na miotłach i wykonują mnóstwo akrobacji powietrznych, często ryzykownych i kończących się upadkami. Zadaniem ścigających jest przerzucenie kafla (czerwona kula wielkości piłki futbolowej) przez bramkę przeciwnej drużyny. Bramki umieszczone są na słupach o wysokości piętnastu metrów. Zdobycie gola gwarantuje drużynie 10 punktów. Przeciwko trzem ścigającym drużyna wystawia tylko jednego obrońcę. Aby nie było zbyt łatwo, po boisku fruwają czarne kule, których celem jest trafienie zawodnika i strącenie go z miotły, co jest równoznaczne z wykluczeniem go z meczu. Ochroną ścigających przed tymi kulami zajmuje się dwóch pałkarzy. Wreszcie szukający (to właśnie tę funkcję pełni w drużynie Griffindoru Harry Potter) – jego zadaniem jest złapanie złotego znicza, czyli niewielkiej piłeczki ze skrzydełkami, która fruwa jak szalona po całym boisku. Złapanie złotej piłeczki jest równoznaczne z wygraną meczu. Podczas gdy pozostała szóstka zawodników bierze udział w wyczerpującym pojedynku na boisku, szukający musi złapać piłkę nim zrobi to jego odpowiednik z przeciwnej drużyny. Złapanie znicza jest równoznaczne ze zdobyciem 150 punktów, a właśnie tyle jest potrzebne, aby wygrać mecz.

Zanim rozpoczniemy mistrzostwa w Quidditchu, bardzo zalecane jest ukończenie samouczka. Rozkłada on reguły tego sportu na czynniki pierwsze i w przystępny sposób umożliwia opanowanie mechaniki gry. To właśnie dzięki temu trybowi przestaje ona być skierowana głównie do hardcore’owych graczy. Nauczymy się więc posługiwać kaflem i to zarówno jeśli chodzi o podania do któregoś z dwóch pozostałych ścigających, jak i zdobywanie goli. Nauczymy się też, jak być dobrym szukającym. Samouczek, w przeciwieństwie do wielu innych tytułów, odgrywa w Quidditch World Cup bardzo ważną rolę. Bez jego ukończenia nie poznamy do końca reguł tego sportu, a co ważniejsze, nie będziemy wiedzieć, co nam wolno, a czego pod żadnym pozorem nie możemy zrobić. Kiedy już będziemy mieć za sobą takie szkolenie, to z czystym sumieniem przystępujemy do kolejnego etapu gry. Musimy zdecydować, który z domów znanych z książek i filmów chcemy poprowadzić do mistrzostwa świata. Do wyboru mamy więc wszystkie cztery drużyny Hogwartu, w tym Griffindor (w którym wcielić się możemy w samego Pottera) i Slytherin (gdzie funkcję szukającego pełni Draco Malfoy). Ale nie samym Hogwartem Quidditch żyje. Jak podtytuł gry wskazuje, chodzi w niej o mistrzostwa świata, więc nic dziwnego, że będziemy mogli poprowadzić reprezentacje wielu krajów w ich chęci zdobycia złotego medalu w tym sporcie. Do rywalizacji stanęły drużyny ze Stanów Zjednoczonych, Anglii, Francji, Niemiec, Japonii, Hiszpania, Australii, Bułgarii oraz drużyna nordycka. W zależności od tego, który z krajów widzielibyśmy w roli mistrza świata w Quidditchu możemy spróbować osiągnąć ten cel, prowadząc jego reprezentacje do boju.

Co prawda gra sygnowana jest marką Electronic Arts, ale nie ma zbyt wiele wspólnego z zaawansowanymi seriami sportowymi EA Sports. Nie spodziewajcie się więc rozbudowanych opcji, realizmu rozgrywki oraz wyczerpujących i taktycznych meczy. Nic z tych rzeczy. Quidditch World Cup od początku do końca stawia na akcję, adrenalinę i efekciarstwo. Trzeba też dodać, że gra została stworzona przede wszystkim z myślą o konsolach nowej generacji, zaś wersje pecetowa jest jedynie konwersją niezbędną do zabrania komputerowcom trochę pieniędzy z ich portfeli. Dlaczego o tym wspominam? Gry konsolowe, szczególnie te zręcznościowe, są dosyć specyficzne. Ten tytuł z serii Harry’ego Pottera wcale nie odbiega od schematu. Grę zaczynamy z podstawowymi możliwościami zawodników i z zablokowaną w ponad 90% merytoryką (o co tu chodzi? Nie ma takiego slowa, a nie wiem czym je zastapic) gry. Większość aren i specjalnych zagrań (o tym za chwilę) jest niedostępna, także większość bajerów i efektów specjalnych jest z początku gry zablokowana. Zdobywanie punktów i wygrywanie meczy gwarantuje nam odblokowanie kolejnych elementów gry. I tutaj pierwsza niespodzianka – w opisie reguł Quidditcha wspomniałem, że aby wygrać mecz trzeba zdobyć 150 punktów (tyle dostaje się za złapanie znicza). Jest możliwe (o ile jesteśmy dobrymi szukającymi), aby już w pierwszych dwóch minutach meczu zdobyć znicz i w ten sposób wygrać mecz. Jednak w ten sposób otrzymamy wymagane minimum punktów do wygranej. A co z drużynami, które rozgrywają mecze równolegle z nami? Jeśli one najpierw zdobędą trochę punktów strzelając bramki, a dopiero później złapią znicz, wówczas okaże się, że my zdobyliśmy 150 punktów, zaś oponenci np. 240.

W Quidditchu nie samo zwycięstwo się liczy, tu chodzi przede wszystkim o punkty. Kto ma ich najwięcej, ten jest prawdziwym mistrzem i przed nim otwierają się dodatkowe elementy gry. Zresztą na samym początku zabawy nie mamy nawet dostępu do kontroli dowolnego z zawodników z naszej drużyny. Musimy sobie na to zapracować. Z początku możemy kierować wyłącznie ścigającymi członkami zespołu, dopiero później wcielać się w kolejnych.

Jak na grę zręcznościową przystało, liczy się w niej akcja. Na początku zabawy nie możemy powiedzieć, że nasi zawodnicy dysponują specjalnie efektownymi umiejętnościami, a ich możliwości są raczej ubogie - oczywiście w porównaniu z tymi, jakimi gracz dysponuje pod koniec gry, kiedy uzyska dostęp do zablokowanych elementów Quidditch World Cup. Odblokowują się nie tylko nowe stadiony czy oponenci, ale także specjalne akcje, jakie możemy wykonywać naszymi zawodnikami podczas meczu. Już na początku gry nasi sportowcy są bardzo zwinni i silni. Umiejętna obsługa klawiatury i myszki sprawi, że będą oni wykonywać efektowne, często karkołomne akrobacje powietrzne. Szybkie podania i silne strzały (przytrzymanie przycisku spowoduje natężenie siły rzutu) to tylko niektóre z możliwości, jakie stoją przed nami otworem. Kombinacje klawiszy – które będziemy poznawać wraz z rozwojem mistrzostw i naszych osiągnięć – pozwolą na wykonywanie combosów, które jeszcze bardziej urozmaicą nam mecze. Do tego wszystkiego dodać trzeba, że kamera inteligentnie podąża za naszym zawodnikiem, dając nam zawsze dobrą perspektywę na to, co dzieje się naprzeciwko niego. W przeciwieństwie do znanych nam, mugolom, sportów w Quidditchu, wszystko rozgrywa się na trzech płaszczyznach – ścigający, pałkarze i szukający. Na boisku znajduje się czternastu zawodników, a każdy z nich podczas całego meczu ma ręce pełne roboty. Kiedy my sterujemy jednym z członków drużyny, reszta bierze udział w rozgrywce korzystając z algorytmów Sztucznej Inteligencji. Widok tego całego chaosu, jaki czasami ma miejsce na stadionie, robi wielkie wrażenie i nadaje rozgrywce dodatkowych rumieńców. Problem w tym, że czasami bardzo ciężko jest się w tym wszystkim odnaleźć i poprzez wizualne fajerwerki, których celem jest wprawienie gracza w zachwyt, możemy stracić kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku. To zaś może nas kosztować parę punktów, jeśli nie przegraną całego meczu. Wiemy więc już, że mecze są bardzo chaotyczne i ferwor rywalizacji często sięga zenitu. Jeśli myślicie, że wszystko to rozgrywa się w tempie podobnym do Fify czy NBA Live, to jesteście w bardzo grubym błędzie. O ile w tamtych produkcjach na boisku nie dzieje się zbyt wiele i mecze częściej przypominają taktyczne pojedynki, to w Quidditch World Cup mamy do czynienia z dynamiką, z którą nie każdy może od razu dać sobie radę. Tutaj wszystko dzieje się błyskawicznie, nie ma miejsca na żółwie akcje. Szybkie podania, jeszcze szybsze zwody i przechwycenia, a wszystko to w połączeniu z unikami przed czarnymi kulami, które mają nas strącić. Doprawdy na stadionie dzieje się tyle rzeczy jednocześnie, że nie ma miejsca na odpoczynek czy planowanie jakichś bardziej skomplikowanych strategii. Tutaj liczy się pomysł oraz jego szybka realizacja. Adrenalina, zręczność, dynamika... po prostu Quidditch!

Czy trzeba czegoś więcej? Może gdyby nie udziecinnienie gry i odczucie, że to właśnie przede wszystkim dla nich tytuł ten został stworzony, starsi miłośnicy Pottera czuliby się bardziej usatysfakcjonowani. Problem z Quidditch World Cup polega na tym, że z jednej strony jest to gra wymagająca wielkiej spostrzegawczości i jeszcze większej zręczności, jakimi mało które dziecko może dysponować, z drugiej zaś uproszczenia mechaniki gry sprawiają, że tytuł staje się zbyt dziecinny dla młodzieży czy starszych graczy. Jeśli przymknąć oko na te rzeczy, to przy QWC można spędzić parę godzin dobrej zabawy. Pod warunkiem oczywiście, że lubi się efekciarstwo, na co postawił zespół Electronic Arts tworząc tę grę. Dużo zamieszania na stadionie, połączone z combosami (kłaniają się kombinacje klawiszy rodem z gier konsolowych), a także mnóstwem fajerwerków wizualnych, które potrafią szybko przeskoczyć od zachwytu do irytacji. Mocną stroną gry są jej niskie wymagania sprzętowe. QWC praktycznie funkcjonuje bez zarzutu już na procesorach P3 500, co w dzisiejszych czasach jest rzadko spotykane. Najmocniejszym atutem tytułu jest jednak osadzenie go w realiach świata J.K.Rowling i nadanie mu przedrostka w tytule – Harry Potter. Te dwa magiczne słowa sprawiły, że gra już dzisiaj jest hitem rynkowym i sprzeda się wyśmienicie. Z całą pewnością lepiej od najnowszych edycji Fify i Nba razem wziętych. Całe szczęście, że chociaż ta jedna pozycja z serii Harry Potter jest grywalna nie tylko dla dzieci i dostarcza młodzieży oraz dorosłym godzin przyjemnej rozrywki. Trzeba mieć nadzieję, że kolejne odsłony serii będą wykonane na podobnym poziomie. Fanom młodocianego czarodzieja tej gry nie trzeba polecać, bo i tak ją kupią. Odradzanie również jest bezcelowe, bo potteromania zakłada posiadanie w swojej kolekcji wszystkiego, co ma związek z tą postacią. Cóż więc mogę napisać na koniec tej recenzji? Słowa kieruję do wszystkich tych, którzy Pottera nie lubią, albo nie mieli jeszcze z nim do czynienia z różnych powodów. W przeciwieństwie do gier osadzonych stricte w realiach poszczególnych książek o przygodach Harry’ego, w Quidditch World Cup warto zagrać. Kto wie, może spodoba się na tyle, że będziecie grać w niego godzinami? A jak gra zacznie się nudzić, zawsze można spróbować swoich sił z kumplem w trybie wieloosobowym (a konkretnie w dwuosobowym), który dostarcza dodatkowych wrażeń i sporej porcji świetnej zabawy. Może nie jest ona ambitna, ale zawsze... dobra. Pod warunkiem oczywiście, że uda się przedrzeć przez reguły Quidditcha, które nie każdemu muszą odpowiadać.

 

OCENA PSYCHOLOGICZNA

 

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra w bardzo dużym stopniu rozwija umiejętność planowania przestrzennego i wyobraźnię przestrzenną. Pozwala wyrobić sobie myślenie przestrzenne związane np. z geometrią. Produkt mocno stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową, w szczególności koordynację kierunku z szybkością poruszania. Dzięki tej grze wyrabia się: planowanie w przestrzeni trójwymiarowej, planowanie w przestrzeni dwuwymiarowej, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra dla osób, które chcą rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację. Warto także polecić ten produkt osobom z trudnościami w geometrii, zarówno z figurami płaskimi jak i przestrzennymi.


 

 

HARRY POTTER I WIĘZIEŃ AZKABANU

 

Recenzje do Gry
Harry Potter and the Prisoner of Azkaban

15 06 2004 | autor: Maciej "Elrond" Myrcha

Na początku była książka

Zanim przejdę do meritum, czyli recenzji gry, kilka słów wstępu na temat fenomenu znanego pod imieniem Harry Potter. Na pewno niejednokrotnie zastanawialiście się, jak to się stało, iż taki niepozorny chłopiec, o niesfornej czuprynie wiecznie opadającej na czoło naznaczone blizną w kształcie błyskawicy, stał się w krótkim czasie idolem milionów ludzi na całym świecie? Co sprawiło, że wśród, no powiedzmy, dziesiątek tysięcy stworzonych w umysłach pisarzy fantastycznych światów, postaci, zjawisk, stworzeń, właśnie ten chłopiec przyćmił swą sławą całą resztę? To pytanie nurtuje mnie praktycznie od pierwszego zetknięcia z Harrym Potterem i zapewne będzie nurtować jeszcze czas jakiś, ponieważ nie znalazłem na nie odpowiedzi. Nie ulega jednak wątpliwości, iż chłopiec ten fenomenem jest i przynosi krociowe zyski swojej "mamie", pani J.K. Rowling. A tam, gdzie są zyski, od razu pojawia się przemysł filmowy, wietrząc okazję do nabicia sobie kabzy. I tak też się stało w przypadku Harry'ego Pottera, którego przygody z Kamieniem Filozoficznym oraz Komnatą Tajemnic mogliśmy oglądać na ekranach kin jakiś czas temu, a wydarzenia związane z Więźniem Azkabanu, czyli trzecią częścią cyklu, święcą obecnie tryumfy kinowe. Przemysł gier komputerowych postanowił również uszczknąć co nieco dla siebie z tego rogu obfitości i pod szyldem firmy Electronic Arts, która kupiła prawa do produkcji gier opartych na filmowych adaptacjach książek o młodym czarodzieju, tworzy kolejne ich elektroniczne odpowiedniki. Tak więc po pierwszych dwóch częściach, przyszła kolej na Harry'ego Pottera i Więźnia Azkabanu.

Co w Hogwarcie piszczy?

Przyznam się, że z napisaniem recenzji trochę zwlekałem, czekając na pojawienie się filmu w kinach, gdyż chciałem porównać wszystkie 3 wersje tej części - książkową, filmową, no i "grową" oczywiście. Nie będę Was zanudzał długimi wywodami na temat tego, co mi się podoba a co nie, dodam tylko, iż wersje te "doceniam" w przedstawionej przed chwilą kolejności. Ponieważ gra oparta została na fabule filmu, spodziewałem się, iż większość, jeśli nie wszystkie, wydarzenia z filmu zostaną przeniesione na grunt elektroniczny. Nic bardziej mylnego, grę Harry Potter i Więzień Azkabanu można określić jako luźne wariacje na temat filmu pod tym samym tytułem. Co prawda, pierwszy poziom rozgrywki zakończony spotkaniem Harry'ego z Dementorem, czy też lekcja opieki nad magicznymi stworzeniami, umiejscowione są blisko swoich ekranowych pierwowzorów, ale na przykład taka lekcja poskramiania bogina została zamieniona w dziwne, zręcznościowe przemierzanie komnat zamku Hogwart. Zresztą cała konwencja gry została utrzymana w podobnym klimacie - oś rozgrywki niby toczy się wokół akcji z filmu, mamy i Syriusza Blacka i uwolnienie Hardodzioba (aczkolwiek zupełnie inne niż w kinie), jednak wszystko to jest tylko tłem do zręcznościowo - platformowych przygód trójki naszych bohaterów. Tak, trójki bohaterów, ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich dwóch gier "potterowych", tutaj sterować możemy jednocześnie Ronem, Hermioną i Harrym. Co prawda sterowanie w tym przypadku ogranicza się do jednej, głównej w danym momencie osoby, podczas gdy pozostała dwójka nas wspiera na przykład zbierając fasolki czy użyczając pomocy przy rzucaniu czarów, jednak już samo przedstawienie 3 osób na jednym ekranie jest pewnym novum dla fanów Pottera.

Niestety, główna postać jest automatycznie wybierana przez komputer, tak więc nie mamy wpływu na to kim w danym momencie sterujemy, co było podkreślane jako jeden z głównych atutów rozgrywki w zapowiedziach gry. Cel naszych poczynań jest dość prosty - musimy ukończyć trzeci rok nauki w szkole magii. W tym celu przechodzimy kolejne poziomy wtajemniczenia w rzucaniu czarów, zakończone swego rodzaju egzaminami, oraz rozgrywamy mini gry. Przechadzając się po zamku i innych pomieszczeniach zbieramy fasolki wszystkich smaków, ciasta dyniowe oraz "kociołkowe", za które możemy nabyć różne dobra w sklepie Reda i George'a Weasleyów, czekoladowe żaby przywracające nam zdrowie oraz oczywiście karty kolekcjonerskie.

A com widział i com słyszał...

W kwestii oprawy graficznej firma Electronic Arts musiała sporo się nasłuchać narzekań od fanów, ponieważ grafika została dość znacznie poprawiona w stosunku do poprzednich części gry. Niestety, wygląda na to, że graficy stracili po pewnym czasie zapał, bo jeśli główne postaci, czyli Harry, Ron, Hermiona, a nawet profesorowie Lupin czy Dumbledore, są przedstawione dość szczegółowo, to już nie można tego powiedzieć o pozostałych. Zostali oni potraktowani bardziej niż po macoszemu i mijanie ich z bliskiej odległości do najprzyjemniejszych wrażeń estetycznych nie należy. To samo można powiedzieć o lokacjach, szczególnie zewnętrznych, gdzie aż się prosi, żeby dorzucić jeszcze kilka poligonów, no i by zrobić coś z zachodzącymi na siebie do czasu do czasu teksturami. Ogólnie jednak grafika prezentuje się na dość przyzwoitym poziomie (chociaż do doskonałości brakuje jeszcze duuużo) i rozgrywka toczy się w przyjemnym otoczeniu. Na znacznie wyższym poziomie stoi natomiast oprawa dźwiękowa - tutaj należą się brawa dla kompozytorów - muzyka jest stonowana i dopasowana do sytuacji, dźwięki otoczenia nie są zbyt natarczywe, a głosy aktorów dobrano bardzo starannie. Jest to chyba jeden z nielicznych przykładów gier, w których nie byłem zmuszony wyłączyć głośników po pewnym czasie. Zwiększono także interaktywność rozgrywki, o ile można to tak nazwać – przechodząc obok innych uczniów szkoły magii, możemy dostać jakieś wskazówki odnośnie dalszej rozgrywki, czy też kupić karty kolekcjonerskie.

Łyżka dziegciu w garncu miodu

Ci, którzy czekali na głos niezadowolenia, doczekali się - teraz będę wylewał swoje żale. Nie należę do zatwardziałych zwolenników małego czarodzieja, aczkolwiek przeczytałem wszystkie wydane książki z tej serii, byłem na wszystkich dostępnych w chwili obecnej filmach i przeszedłem wszystkie gry z Harrym Potterem w tytule. W związku z tym przypisuję sobie prawo do krytyki dotyczącej Więźnia Azkabanu. Po pierwsze, ja rozumiem, iż dostaliśmy oddzielny produkt jakim jest Quidditch World Cup, a i w filmie mecz przedstawiony został dość pobieżnie, ale całkowite zrezygnowanie z niego w grze, jest według mnie karygodne. Po drugie – Mapa Huncwotów. Czytając książkę często zastanawiałem się jak to coś wygląda, oglądając film byłem zaskoczony pomysłowością i sposobem jej przedstawienia, grając w grę czułem jedynie zażenowanie, że tak dobry pomysł można było kompletnie zaprzepaścić. Mapa obecna w grze zupełnie do niczego się nie przydaje – pokazuje tylko rozmieszczenie komnat i miejsce, w którym się znajdujemy – przyznacie więc, że z pierwowzorem ma niewiele wspólnego.

Kolejny minus na mojej liście – wielkość i ilość lokacji. O ile nie mogę przyczepić się do komnat napotykanych na ćwiczeniach zaklęć czy też podczas egzaminów, o tyle do wyglądu samego Hogwartu i jego otoczenia mam bardzo dużo zastrzeżeń. Już podczas oglądania filmu zaświtała mi w głowie myśl, iż ten mój wyobrażony Hogwart, a to co widzę na ekranie, to zupełnie dwie różne rzeczy. Wcielając się w grze w Harry'ego byłem już pewien, że moje wyobrażenia zostały wystawione na ciężką próbę. Co z tego, że szkoła ma 7 pięter (i podziemia), jeśli większość z nich, to dosłownie dwa pomieszczenia na krzyż? Wielki dziedziniec przed szkołą, to mały plac zabaw z rachityczną fontanną, a chata Hagrida, to jakiś dziwny domek z przyczepionym do niego polem z kilkoma dyniami. Wiem, że leżącego się nie kopie, ale muszę wetknąć jeszcze jedną szpilę. Harry Potter z definicji przeznaczony jest dla osób “małoletnich”, nie dziwi więc fakt, iż gry również zostały uproszczone do maksimum. Ale to, co autorzy zrobili z Więźniem Azkabanu, sięga już szczytu infantylności. Nadal nie można zginąć (przynajmniej mnie się nie udało), ani nikogo zabić (z wyjątkiem pozbywania się Impów i Złośliwych Wróżek, czy też ognistych salamander). Nie rozumiem jednak, dlaczego twórcy gry zrezygnowali choć z częściowej ingerencji w rzucanie czarów – wystarczy tylko wycelować różdżkę i wcisnąć “spust” - prowadzona przez nas osoba sama wybierze odpowiedni czar i odpali go do celu (chociaż czasami trzeba to zrobić dwa razy, lub przy pomocy pozostałej dwójki przyjaciół). Chwilę ekscytacji może wzbudzić jedynie zaklęcie Patronusa, które wymaga wyczucia momentu wypuszczenia czaru. Dodatkowo, przeważnie wszystko na co można rzucić czar, oznaczone jest symbolem danego zaklęcia (oprócz sekretnych miejsc), tak więc gracz nie powinien mieć najmniejszych problemów z kontynuowaniem rozgrywki (nawet skoki w odpowiednich miejscach automatycznie przenoszą nas do celu). Ogólnie mówiąc gra jest zbyt prosta (chociaż niektórzy mogą to poczytać za jej plus), a jej ukończenie, nawet ze znalezieniem wszystkich sekretów i kart kolekcjonerskich, nie powinno zająć więcej niż 5-6 godzin (jedyne przy czym siedziałem dłużej, to ostatni etap lotów na hipogryfie – ale to pewnie dlatego, że myszka mi się zabrudziła). I byłoby to może coś na in plus, gdyby nie fakt, że po przejściu całej gry, nie ma się ochoty do niej powracać.

Kończ Waść, Pottera oszczędź

Oj, przeczytałem kilka ostatnich zdań i widzę, że Harry'emu mocno się ode mnie oberwało. Tak więc spróbuję nieco załagodzić nastrój. Wszystkie opisane przeze mnie minusy (no, może poza niezgodnością z filmem czy zgrzytami z grafiką), zamieniają się paradoksalnie w plusy, gdy zasiądzie przy niej nasz milusiński. Przecież to chyba z myślą o najmłodszych pani Rowling napisała książkę i w podobnym tonie została stworzona gra. Nie doświadczymy tu przemocy wylewającej się z ekranów, dostaniemy za to bajecznie kolorowy świat magii oraz oczywiście ulubieńca 99% procent dzieci – Harry'ego Pottera i jego przyjaciół. Starsi gracze mogą potraktować przygodę z Więźniem Azkabanu jako trening nadgarstka i wprawki do bardziej wymagających platformówek, oraz oczywiście pooglądać jacy to arcyciekawi czarodzieje i czarodziejki użyczyli swoich twarzy i życiorysów do kolekcji kart magicznych. Podsumowując, Harry Potter i więzień Azkabanu, to pozycja skierowana do najmłodszych, stanowiąca kolejny krok w ewoluowaniu tej serii, chociaż do doskonałości jeszcze sporo jej brakuje. Ale pograć można.

 

OCENA PSYVHOLOGICZNA

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o mniej niż średnim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest na poziomie który zdarza się dziecku spotkać w rzeczywistości, np. w szkole. Nie ma realizmu łączącego występującą przemoc z prawdziwym życiem. Nie występuje widok krwi. Agresja nie odnosi się nigdy wprost do postaci ludzkich - jest kierowana do baśniowych stworów. Ten produkt nawet ludzie wrażliwi mogą raczej spokojnie wziąć do ręki. Rodzice raczej nie powinni niepokoić się o swoje dzieci, gdy bawią się tą grą.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w dużym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Pobudza wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• kombinatoryka - w istotnym stopniu.
• relacje społeczne, poszukiwanie nowych rozwiązań, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, niekonwencjonalne rozwiązania - w pewnym stopniu.
Gra dla osób lubiących brać aktywny udział w świecie gry, mających potrzebę swobodnego decydowania o sposobie prowadzenia rozgrywki i kolejności podejmowania działań.

Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł i poznawać proste interakcje społeczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma duży wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także pewien wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, koncentrację na materiale wzrokowym, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Wyrabia refleks i zręczność. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks, umiejętność pracy w warunkach trudnych (odporność na destraktory). Tytuł zdecydowanie zalecany dla osób, które mają trudności z koordynacją oko-ręka lub chcących rozwinąć refleks oraz ogólną zręczność a także dla osób, które mają trudności z koncentracją oraz chcących popracować nad własną cierpliwością.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację wzrokowo-ruchową, koordynację współdziałania obu rąk. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


 

 

HARRY POTTER I CZARA OGNIA

 

 

Recenzje do Gry
Harry Potter and the Goblet of Fire

30 11 2005 | autor: Karolina "Krooliq" Talaga

Harry Potter to od kilku lat niewyczerpana żyła złota, która przynosi ogromne zyski nie tylko pani J.K. Rowling, autorce książek opowiadających o przygodach małoletniego czarodzieja, ale również nabija kabzę całemu przemysłowi rozrywkowemu, który co jakiś czas raczy nas produktami z Harrym w roli głównej. Koncern Electronic Arts, który zakupił prawa do produkcji gier opartych na filmowych adaptacjach powieści o wspomnianym bohaterze, należy także do tego grona, któremu „chłopiec, który przeżył” regularnie zasila portfel. I właśnie po trzech częściach sagi, przyszła kolej na elektroniczny odpowiednik Harry’ego Pottera i Czary ognia.

Treści czwartej części cyklu potteromaniakom zapewne przypominać nie muszę, jednak niewtajemniczonym mugolom przyda się chociaż krótkie streszczenie. W czwartym roku nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Harry musi wziąć udział w Turnieju Trójmagicznym, czyli rywalizacji reprezentantów trzech szkół magii. A nie jest to łatwe zadanie, gdyż turniej jest skrajnie niebezpieczny: trzeba pokonać smoka i wykraść mu jajo, uratować przyjaciół z głębin jeziora oraz poradzić sobie w rozległym labiryncie.

Fabuła gry nie jest wzorowana na samej książce, lecz na jej filmowej adaptacji. Jednak w porównaniu do obrazu kinowego, growa fabuła została mocno okrojona, cutsceny są krótkie i ubogie w treść, całość jest tak skonstruowana, że osoby nie znające książki bądź filmu mogą mieć problem ze zrozumieniem postępowania głównych bohaterów. Taka konstrukcja zapewne wynika z przekonania twórców o powszechnej, doskonałej znajomości losów uczniów Hogwartu. Uważam jednak, że zamiast tworzenia luźnych wariacji na temat kinowej wersji Czary Ognia, rozsądniejsze byłoby wzbogacenie gry o dokładne przedstawienie historii wykreowanej przez panią Rowling. Wówczas gra mogłaby zainteresować i dotrzeć nie tylko do fanów Pottera, ale również do kilku mugoli.

W Czarze Ognia Harry, Hermiona i Ron mają po czternaście lat, trochę wydorośleli, a wraz z nimi gra, w której elementy zręcznościowe czy rozwiązywanie zagadek zostały wyparte przez akcję. Cała zabawa sprowadza się tym razem do mozolnego zdobywania tarcz Turnieju Trójmagicznego, które odblokowują dostęp do kolejnych poziomów rozgrywki, w tym do turniejowych rywalizacji i finałowego starcia z Lordem Voldemortem.

Podobnie jak w grze Harry Potter i Więzień Azkabanu, możemy kierować naprzemiennie trójką bohaterów, Harrym i jego przyjaciółmi – Hermioną Granger oraz Ronem Weasleyem. Ponownie również na danym poziomie sterowanie w trybie singleplayer ogranicza się do jednej, głównej postaci, podczas gdy pozostała dwójka pomaga nam na przykład unicestwiając atakujące nas stworzenia czy wspierając nas w podnoszeniu ciężkiego, kamiennego bloku. Natomiast w przeciwieństwie do poprzedniej części sagi, w której główna postać była automatycznie wybierana przez komputer, w Czarze Ognia mamy wpływ na to, kim w danym momencie rozgrywki kierujemy.

Kolejną nowością jest tryb cooperative, dzięki któremu do zabawy możemy zaprosić inne osoby i wspólnie, w trójkę spróbować zmierzyć się z czekającymi na nas zadaniami. W przypadku trybu co-op odpowiedzialność za poczynania bohaterów spada wyłącznie na trzech graczy, natomiast w trybie singleplayer, po wybraniu głównej postaci, nad pozostałymi dwiema kontrolę przejmuje komputer. I w tym miejscu muszę stwierdzić, że AI momentami po prostu odmóżdża pozostałą dwójkę. Oczywiście bohaterowie posiadający dobrą sztuczną inteligencję powinni, oprócz mądrych zachowań, wykazywać się chwilami roztrzepaniem i głupotą. W Czarze Ognia niektóre poczynania postaci mogą bawić, na przykład gdy nadziewają się na kolczaste krzewy, trujące rośliny i grzyby czy gdy sami na siebie spuszczają głazy. Jednak czasami AI może denerwować – kiedy konieczne jest współdziałanie ze sobą całej trójki przyjaciół, niejednokrotnie zdarza się, że sterowana przez komputer dwójka w ogóle nie reaguje, nie pomaga nam lub działa bardzo opieszale. Niestety podczas rozgrywki mogą spotkać nas sytuacje, w których pozostałe dwie postaci będą nam przeszkadzać – na przykład z uporem maniaka będą narażać się na atak smoka ziejącego ogniem. Można jeszcze przeboleć utrudnianie nam zadania lub ociąganie się z pomocą, gdy jest ona niezbędna. Jednak gdy bohaterowie giną przez komputerową głupotę (ilość żyć naszych postaci jest ograniczona), przez co dany etap trzeba rozpocząć od nowa, może po prostu trafić szlag.

Zmianom uległ również cały system zaklęć. Do naszej dyspozycji został oddany bogaty arsenał czarów oraz uroków unicestwiających przeciwników i zmieniających ich między innymi w niegroźne kury czy króliki. Wzmocnieniu uległ czar Wingardium Leviosa – teraz służy on nie tylko do podnoszenia ciężkich przedmiotów, ale również do unoszenia atakujących nas stworzeń. Ponadto dodany został czasowy dopalacz wszelkich zaklęć o nazwie Magicus Extremus, którego czas trwania możemy wydłużyć na kolejnych poziomach rozgrywki. W odróżnieniu od poprzednich części sagi, czarów nie uczymy się tym razem na kolejnych lekcjach, lecz bezpośrednio w praktyce lub poprzez czytanie księgi zaklęć. System rzucania czarów został nieco zmieniony w stosunku do wcześniejszych części cyklu, niestety został również uproszczony. Wszystkie dostępne czary znajdują się domyślnie pod klawiszem C, uroki pod X i tylko zaklęciu Accio, przywołującemu do nas różne przedmioty, twórcy postanowili przydzielić osobny klawisz (Z).

Przez to uproszczenie nie mamy żadnego wpływu na dobór zaklęcia do danej sytuacji. W trakcie rozgrywki odpowiednie czary są automatycznie dostosowywane do danego momentu w grze. Natomiast uroki rzucane są losowo i takie rozwiązanie, oprócz oczywiście zupełnego braku swobody w doborze zaklęcia, potrafi przysporzyć również problemów. Podczas jednego z zadań zleconych przez nauczyciela obrony przed czarną magią, profesora Moody’ego, mamy za pomocą jednego uroku zabić dziesięć błotoryjów w jak najkrótszym czasie. W tym momencie, przez losowe rzucanie uroków, jesteśmy skazani na łut szczęścia lub wielokrotne próby zaliczenia wspomnianego etapu. Oczywiście, omawiane uproszczenie może wynikać po części z faktu, że gra jest przeznaczona dla młodszych graczy. Ale taki zupełny brak wpływu na rzucane zaklęcia myślę, że może zdenerwować nawet naszych milusińskich. Trochę wolności w wyborze czaru czy uroku, bez wątpienia uprzyjemniłoby rozgrywkę. W tym miejscu nasuwa się kolejny minus Czary Ognia, mianowicie niedopracowany ruch kamer. W niektórych miejscach kamera skutecznie uniemożliwia nam zobaczenie atakujących nas przeciwników. Wówczas przeprowadzenie sprawnej obrony jest utrudnione, rzucanie czarów w odpowiednią stronę staje się problematyczne, walkę musimy prowadzić na ślepo, a nasi bohaterowie, nie z naszej winy, są narażeni na utratę cennych punktów życia.

Oprócz powiększenia arsenału dostępnych zaklęć, rozbudowaniu uległ również system kart. W trakcie rozgrywki zbieramy lub po udanym starciu z przeciwnikami zdobywamy fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta, które później możemy wykorzystać do zakupienia specjalnych kart. Owe karty między innymi zwiększają siłę rzucanych uroków (np. podwójne, potrójne czy rykoszetujące), podnoszą poziom energii życiowej czy przedłużają czas trwania zaklęcia dopalającego Magicus Extremus. Przed rozpoczęciem poziomu gry najpierw wybieramy, którym z bohaterów będziemy sterować (oprócz zadań Turnieju Trójmagicznego, do których z wiadomych względów może przystąpić tylko Harry), po czym możemy uzbroić każdą z postaci w dodatkowe umiejętności, przydzielając jej trzy karty. To ciekawe rozwiązanie – sami decydujemy, które z dostępnych kart zakupimy oraz sami dokonujemy wyboru odpowiednich atutów do danego etapu rozgrywki. Każda z postaci posiada osobny licznik fasolek wszystkich smaków Bertiego Botta. Oczywistą sprawą jest to, że najwięcej fasolek w danej części gry zdobywa ta postać, którą aktualnie sterujemy. Wspomniany licznik zatem prowokuje nas, o ile jesteśmy zainteresowani rozwijaniem umiejętności pozostałej dwójki, do kierowania bohaterami naprzemiennie. Jedyne, czego w kwestii systemu kart brakuje, to znaczące zróżnicowanie dodawanych atutów między poszczególnymi postaciami.

Oprócz kart zakupionych za fasolki, na poszczególnych poziomach za odnalezienie specyficznych przedmiotów, np. statuetek smoków, otrzymamy dodatkowe karty, niedostępne podczas normalnej rozgrywki, które zwiększą między innymi moc uroków Harry’ego oraz jego odporność podczas pojedynku z Lordem Voldemortem.

Pod względem wizualnym Czara Ognia prezentuje się znacznie lepiej, niż jej poprzedniczki. Plusem jest wygląd rzucanych czarów i uroków, które przywołują na myśl co lepsze erpegi. Innym, graficznym elementom świata gry daleko do doskonałości, ale muszę przyznać, że jeżeli twórcy będą nadal rozwijać w takim tempie oprawę wizualną produkcji z Harrym w roli głównej, to już niedługo ;-), w siódmej części sagi, będę mogła wymienić więcej jej zalet. Na przyzwoitym poziomie natomiast stoi oprawa dźwiękowa, muzyka pobrzmiewająca w tle nie jest natarczywa, dźwięki otoczenia nie drażnią, a głosy aktorów zostały dobrze dobrane.

Chociaż w powyższym tekście roi się od wytykania mankamentów omawianej produkcji, to na koniec muszę przyznać, że o dziwo granie w Czarę Ognia może sprawić sporo przyjemności. Zapewne też wszystkim potteromaniakom produkt ten umili czas oczekiwania na styczniowe, polskie wydanie szóstej części sagi, noszącej tytuł Harry Potter i Książę Półkrwi.

 

 

PLUSY:

  • tryb cooperative;
  • wygląd rzucanych czarów i uroków.

 

MINUSY:

  • niedopracowane ruchy kamer;
  • w trybie singleplayer denerwuje „głupia” sztuczna inteligencja;
  • brak wpływu na rzucane zaklęcia,

 

OCENA PSYCHOLOGICZNA

 

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o mniej niż średnim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest na poziomie który zdarza się dziecku spotkać w rzeczywistości, np. w szkole. Nie ma realizmu łączącego występującą przemoc z prawdziwym życiem. Ten produkt nawet ludzie wrażliwi mogą raczej spokojnie wziąć do ręki. Rodzice raczej nie powinni niepokoić się o swoje dzieci, gdy bawią się tą grą.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w pewnym stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Rozwija wyobraźnię i stymuluje u grającego takie elementy jak:
• kombinatoryka - w istotnym stopniu.
• poszukiwanie nowych rozwiązań, niekonwencjonalne rozwiązania - w pewnym stopniu.

Produkt w pewnym stopniu rozwija myślenie logiczne i pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Umożliwia rozwinięcie umiejętności wyciągania prostych wniosków z ogółów lub składania ogólnych wniosków z pojedynczych zdarzeń. Ma też wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Gra wpływa na: myślenie logiczne, proste myślenie przyczynowo-skutkowe; umiejętność planowania działań. Dla ludzi, którzy oprócz zabawy lubią lekko pogimnastykować umysł.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także niewielki wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności a także dla osób z trudnościami w koncentracji.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację wzrokowo-ruchową, koordynację współdziałania obu rąk. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


UWAGA TU ZNAJDŹESZ KODY DO KAŻDEJ CZĘŚCI GRY HARRY POTTER, ZOBACZYSZ GALERJE,A KAŻDY FAN  ZNAJDŹE NIESPODZIANKE: )