TOCA TUNING CAR CHAMPIONSHIP

Pierwsza realistyczna symulacja rajdów samochodowych w kategorii „touring car” stworzona przez zespół Codemasters. TOCA Touring Car Championship wiernie odzwierciedla fizykę jazdy samochodem i zachowania pojazdu, łącznie z zawieszeniem, układem napędowym, systemem uszkodzeń i kolizji oraz prawidłowym prowadzeniem pojazdu w zależności od podłoża i manewrów. Do wyboru mamy oficjalne samochody rajdowe biorące udział w mistrzostwach: Peugeot 406, Renault Laguna, Audi A4, Volvo S40, Opel Vectra, Ford Mondeo, Honda Accord i Nissan Primera. Każdy z modeli dokładnie oddaje różnice w prowadzeniu prawdziwych pojazdów.

Trzy tryby gry pozwalają na uczestniczenie w Mistrzostwach, Pojedynczym Rajdzie lub jazdę na czas Time Trial. Cały cykl mistrzostw obejmuje szereg rajdów, w których uczestniczy 16 światowej klasy kierowców, jak chociażby Menu, Plato czy Tarquini. Zawody odbywają się na znanych trasach, m.in. Donington, Silverstone, Thruxton, Brands Hatch, Oulton Park, Croft, Knockhill i Snetterton. Tryb multiplayer umożliwia rywalizację do ośmiu graczy jednocześnie w sieci lokalnej lub czterech w trybie podzielonego ekranu.

TOCA 2 TUNING CAR

Samochodów turystycznych wbrew pozorom nie zobaczymy na ulicy. Jest to klasa sportowa mocno zmodyfikowanych samochodów seryjnych, przeznaczonych do wyścigów na zamkniętych torach. Takimi wozami mamy okazję pościgać się w grze TOCA 2. Podobnie jak sztandarowy produkt firmy Codemasters - Collin McRae Rally - gra prezentuje bardzo dobry poziom wykonania i powinien spodobać się wszystkim fanom wyścigów. Jak zwykle w tego typu grach mamy możliwość wyboru rodzaju wyścigu (pojedynczy, mistrzostwa, na czas), tuningowania samochodu oraz gry w 2 osoby, niestety tylko w trybie split screen, czyli na jednej maszynie z ekranem podzielonym na pół.

OCENA PSYCHOLOGICZNA

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• poszukiwanie nowych rozwiązań, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, kombinatoryka wieloelementowa - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje a także pewien wpływ na rozwój umiejętności zwracania uwagi na szczegóły oraz wyodrębnianie elementów z tła. Rozwija: ogólną spostrzegawczość, koncentrację na materiale wzrokowym, umiejętność wyróżniania szczegółu z ogółu. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks, umiejętność pracy w warunkach trudnych (odporność na destraktory). Tytuł zalecany dla osób, które mają trudności z koncentracją oraz chcących popracować nad własną cierpliwością a także dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności.

Gra w dużym stopniu rozwija wyobraźnię przestrzenną, pomaga wyrobić sobie umiejętność planowania w przestrzeni. Produkt mocno stymulujący funkcje odpowiedzialne za koordynację wzrokowo-ruchową, w szczególności koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra ma wpływ na: rozwój wyobraźni przestrzennej, planowanie w przestrzeni, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania. Gra dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D i 3D oraz koordynację.


TOCA RACE DRIVER

Recenzje do Gry
Pro Race Driver

13 05 2003 | autor: Maciej "Valpurgius" Hajnrich

Określenie “wyścigi komputerowe” najczęściej kojarzy się z grami, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Poza samym faktem prowadzenia samochodu zostaliśmy przyzwyczajeni do powierzchownego odwzorowania praw fizyki i istnie błahego podejścia do tematu. Tak można by powiedzieć jeszcze parę lat temu, kiedy słowo „wyścigi” znaczyło tyle samo, co Need for Speed. Chociaż od tego czasu pojawiło się mnóstwo gier, które powstały dzięki możliwościom coraz szybszych procesorów (oczywiście, także tych na karcie graficznej), to cały czas kierują się one w stronę ideału. Poza oprawą graficzną da się zauważyć postęp w kierunku ulepszenia algorytmów odpowiedzialnych za „myślenie” komputerowych przeciwników, a także w kierunku urzeczywistnienia rozgrywki. Niemalże każda dziedzina sportu samochodowego doczekała się swojego wirtualnego przedstawiciela i trudno jest nie znaleźć czegoś dla siebie. Poza jazdą bolidami formuły pierwszej, wyścigami po torach NASCAR, pościgami w Need For Speed, rozbojem w Grand Theft Auto czy też wyścigami - w pełnym tego słowa znaczeniu – pod postacią kolejnych części Colin McRae Rally, do naszych rąk trafia jedna z najciekawszych pozycji uzupełniających niemały wachlarz „zmotoryzowanych” produkcji: kolejna gra autorstwa Codemasters spod znaku TOCA - Race Driver.

Tym razem mamy do czynienia z całkiem przyzwoitym programem, który w dużej mierze spełnia pokładane w nim nadzieje... A przynamniej obietnice twórców. Race Driver należy do tytułów łączących w sobie symulację oraz zabawę – styl zabawy zależy tylko od gracza i w obydwu przypadkach sprawdza się bardzo dobrze. Wszakże nie zapominajmy, że oprócz torów czy samochodów najnowszej generacji, w tym sporcie (jak zresztą w każdym) liczy się człowiek. Mieszanka symulacji z arcade podobna jest do tej, z którą obcowaliśmy przy okazji gier z serii Colin McRae Rally. Zresztą gra zdobyła już niemałą popularność wśród posiadaczy PlayStation 2. Wersja na tę platformę rozeszła się w ogromnym nakładzie, wobec czego śmiało można przewidzieć popremierowe efekty. A dlaczego? O tym właśnie zamierzam napisać.

13 światowych mistrzostw, 38 słynnych torów ulokowanych w wielu miastach świata oraz 42 samochody powstałe na bazie danych uzyskanych od światowych producentów (aż dziwne, że w tytule gry zabrakło przymiotnika „światowy”) – to najbardziej wymowne liczby dotyczące gry. Jeśli do tego dołączymy świetną oprawę graficzną z dobrze odwzorowanym modelem zniszczeń, nie mówiąc o realistycznych dźwiękach czy dość ciekawym wątku fabularnym, to w zasadzie nie potrzeba więcej zachęcających słów. Gra jest wciągająca. I to bez reszty.

Do ciekawostek można zaliczyć silnie rozwinięty wątek fabularny, który jest motywem przewodnim w Race Driver. Oto gracz wciela się w rolę Ryana McKane, osiemnastoletniego młodzieńca, który idzie w ślady swojego ojca - rozpoczyna karierę kierowcy rajdowego. Wprowadzający do gry film ukazuje postać Kyle’a, ojca Ryana, którego żywot zakończył się w tragiczny sposób – w wypadku podczas jednego z wyścigów. W grze pojawia się jeszcze kilka innych postaci, ale to Ryan odgrywa główną rolę. Postęp w karierze i relacje między graczem a całą resztą wirtualnego świata ukazywane są w krótkich filmach. Do ich realizacji posłużył silnik gry i wypadły one całkiem przyzwoicie. Przedstawione w ten sposób zdarzenia bardzo często przywodziły mi na myśl Grand Theft Auto 3 albo Mafię, a szczególnie dialogi między szefem a menedżerem. Oczywiście najnowsza TOCA z gangsterskimi porachunkami nie ma zbyt wiele wspólnego.

Interfejs gry jest taki sam, jak w wersji konsolowej. Zamiast tradycyjnego menu dostajemy wirtualne pomieszczenie, w którym odpowiednie przedmioty umożliwiają dokonanie zmian w ustawieniach gry albo rozpoczęcie rozgrywki. Aby rozpocząć trening, należy przejść do drugiego pokoju i wybrać wyścig z czasem, trening albo rozgrywkę sieciową. Z pokoju głównego można zmienić ustawienia wyświetlania grafiki i obsługiwanych kontrolerów, poprzez wybór stojącej w nim szafki. W zasadzie tylko zmiana ustawień samochodu odbywa się w tradycyjny sposób. Rozwiązanie tego typu nie jest nowatorskie, aczkolwiek całkiem przyjemne.

Krokiem rozpoczynającym karierę jest odebranie wiadomości - propozycji udowodnienia swoich umiejętności. Rozgrywka w tym trybie jest stosunkowo długa i, wraz z postępem, wymaga coraz większych umiejętności. Race Driver należy do tych gier, w których kluczem do zdobycia pucharu jest perfekcjonizm. Dlatego przed rozpoczęciem jakiegokolwiek turnieju należy zapoznać się z bolidami oraz trasami. Opanowanie maszyny i każdego zakrętu to podstawa, gdyż później dochodzą jeszcze natrętni przeciwnicy.

Nie wszystkie trasy i samochody dostępne są od samego początku – aby móc z nich skorzystać, należy je odblokować poprzez uczestniczenie i odnoszenie sukcesów w turniejach. A bryczek, o czym już wspomniałem, jest niemało, m.in.: BTCC – Alfa Romeo 147, Lexus IS200, Peugeot 406 Coupé, Vauxhall Astra Coupé, DTM – Audi TT-R, Mercedes – Benz CLK-DTM, V8 – Ford Falcon, Holden Commodore, ALFA GTV CUP – Alfa Romeo GTV, PACIFIC CHALLENGE – Mitsubishi Mirage, Subaru Impreza WRX i wiele, wiele innych. Nie zabrakło także modeli startujących w ‘Elite Championship B’: siedmiolitrowy Dodge Charger, AC Cobra Mk4 CRS, Corvette, Mini Cooper (!), Mitsubishi Evo VI czy TVR Tuscan R. i inne. Każdy model zawiera stosunkowo dużo szczegółów, zarówno trójwymiarowych, jak i całkiem płaskich, czyli wszelkiego rodzaju nalepki itd. Widok ze środka kabiny jest raczej ubogi, aczkolwiek zawiera wszystkie niezbędne zegary i wskaźniki.

O ile podczas jazdy nie da się pewnych rzeczy zauważyć, to podczas powtórek wszystko widać jak na dłoni. Felgi aluminiowe są trójwymiarową, a nie imitującą taki efekt teksturą, na szybach i lakierze widać odbijające się otoczenie, spod kół leci dym, na jezdni pozostają ślady opon. Ale to wszystko jest niczym, dopóki samochody nie zderzą się. Wówczas widać kruszące się szyby, wygniatające się i odpadające części karoserii – szczególnie, jeśli w tym samym spektaklu uczestniczy kilka pojazdów. Usterki widoczne są gołym okiem oraz na wyświetlaczu pokazującym, która część samochodu ucierpiała najbardziej. Efektownie wygląda wyścig liczący bagatela maksymalnie 60 okrążeń, gdzie duża część graczy jeździ poobijanymi bolidami. Jeśli chodzi o pozostałą część oprawy graficznej, to prezentuje się bardzo dobrze. Duże i różnorodne tekstury oraz efekty specjalne sprawiają, iż obcowanie z grą nie sprowadza się tylko do prowadzenia pojazdu, ale także do podziwiania widoków. Do naszej dyspozycji oddanych zostaje prawie 40 torów, ulokowanych na terenach przeróżnych państw świata (wirtualne tory powstały w oparciu o rzeczywiste dane). Oczywiście nie trzeba chyba wspominać o zmiennych warunkach pogodowych.

Tory - mierzące około dwie mile - ulokowane są na terenach Wielkiej Brytanii (przede wszystkim), w Niemczech (zróżnicowane trasy, niekiedy w dwóch „wersjach”), Australii (siedem tras z naprawdę niezłymi widokami – Bathurst mierzy 3.86 mili), Ameryce (Bristol Speedway liczy niespełna milę i jest to „zwykły” owal, podobnie jak jeszcze dwa tory - znane z wyścigów Nascar), po dwa we Francji, Włoszech i Japonii (w tym sławna „Fuji”) i po jednej trasie w Austrii, Hiszpanii, Belgii i Holandii. Jest w czym wybierać.

Sztuczna inteligencja, którą autorzy tak bardzo chwalili się przy okazji wszelakich materiałów prasowych... sprawdza się w praktyce. Komputerowi przeciwnicy są wyrafinowani. Jeśli gracz w jednym wyścigu spycha rywali, to może być pewien, że w następnym oni będą zachowywać się wobec niego identycznie. Spychanie poza tor, na śliską trawę, jest ciosem nokautującym. Nie ma nic bardziej denerwującego od sytuacji, gdy jadę, powiedzmy, w pierwszej trójce, a gracz jadący za mną wyrzuca mnie z toru... Dlatego też opanowanie trasy i samochodu jest rzeczą podstawową. Pewnym udogodnieniem jest wskazanie za pomocą czerwonej strzałki, po której stronie znajduje się jadący za mną pojazd. Poza ćwiczeniami nieraz przyda się „zerknąć pod maskę”, czyli zmiana ustawień samochodu. Hamulce, skrzynia biegów, opony, zawieszenie i cała reszta bezpośrednio przekłada się na osiągi, co jest rzeczą całkowicie naturalną. Jednakże dla mniej zaawansowanych graczy ta część gry może okazać się „czarną magią”, tym bardziej, że program nie oferuje żadnej podpowiedzi dla początkujących.

Mocną stroną programu są wszystkie elementy dźwiękowe. Odgłosy pracy silnika są bardzo realistyczne – odróżnienie pracy BTCC od V8 nie sprawia większego problemu. Szczególnie przy jeździe z prędkością w okolicach 200 km na godzinę. Odgłosy uderzeń, tłuczonej szyby czy pisków opon na 180-stopniowym zakręcie także brzmią bardzo dobrze. Na ścieżce muzycznej znalazły się głównie zespoły popularne w Wielkiej Brytanii: Lynkyrd Skynyrd, Thin Lizzy, Iggy & The Stooges, Al Green i inni.

TOCA Race Driver (w Północnej Ameryce wydana pod nazwą Pro Race Driver) jest jednym z najciekawszych tytułów wydanych w ostatnim czasie na PC. Jest jedną z tych gier, dla których warto mieć dodatkowy kontroler w rodzaju dżojstika albo najlepiej kierownicy. Mnogość samochodów i tras oraz naprawdę dobra oprawa wizualna to atuty gry, a o minusy raczej trudno. Jednym z najlepszych aspektów gry jest towarzyszący szybkiej jeździe efekt rozmycia – dzięki niemu po prostu czuć osiąganą prędkość. Dostępny w grze multiplayer pozwala na rozgrywkę do ośmiu graczy jednocześnie, a także 12 trybów rozgrywki, z czego 11 to mistrzostwa + wolna jazda. Osiem graczy to znacznie mniej niż 20 w Nascar 2003, ale mimo to zabawa i tak jest przednia.

Maciek „Valpurgius” Hajnrich

TOCA RACE DRIVER 2

Recenzje do Gry
Race Driver 2

29 06 2004 | autor: Marcin "Fajek" Hajek

TOCA – nazwa pochodzi od wyrazów „Touring Cars” i oznacza torowe wyścigi samochodów turystycznych. Tego właśnie dotyczyła pierwsza i druga gra z serii TOCA autorstwa znanej firmy Codemasters, twórców nieśmiertelnego Colin McRae Rally. Zarówno TOCA 1 jak i TOCA 2 dotyczyły tych samych wyścigów samochodowych – wspomnianych już TOCA. Gracz mógł zasiąść za kierownicą zmodyfikowanych pojazdów znanych z ulic naszych miast: Audi A4, Ford Mondeo, Volvo S40 czy Renault Laguna. Obie gry cechowały się całkiem przyzwoitym realizmem, atrakcyjną grafiką (jak na ówczesne czasy) oraz ogromną grywalnością. Gry pojawiły się na rynku w odstępie 2 lat (TOCA 1 w 1997 a TOCA 2 w 1999). Na kolejnego przedstawiciela serii musieliśmy czekać, aż 4 lata, gdyż gra TOCA Race Driver (znana w innych krajach również jako Pro Race Driver, DTM Race Driver i V8 Superchallenge Race Driver) pojawiła się dopiero w 2003 roku i równocześnie znacząco zmieniła formułę. W rzeczywistości z wyścigów TOCA pozostał jedynie tytuł, gdyż tak naprawdę gra umożliwiała prowadzenie bardzo wielu różnych samochodów. Najnowsza, czwarta, odsłona serii TOCA nosi tytuł Race Driver 2: Ultimate Racing Simulator (w zależności od kraju przed tytułem mogą pojawić się słowa TOCA, DTM, V8 Superchallenge) i przenosi nas w świat samochodów mocniej niż jakakolwiek wcześniejsza wersja. Czy jest równie dobra jak poprzednie wersje? Jest lepsza.

W dużym skrócie TOCA Race Driver 2 (zwany później TRD2) jest ewolucją TRD1 – gra rozwija w znacznym stopniu ideę „jedynki”. Oferuje znacznie więcej samochodów, którymi możemy się ścigać jak również mocno „podrasowany” model fizyczny odpowiadający za to w jaki sposób samochody poruszają się po torze. I to właśnie ta druga cecha sprawia, że grą zainteresuje się większa rzesza graczy, w tym i prawdziwych wyjadaczy, którzy poświecili setki godzin na granie w takie tytuły jak NASCAR Racine, Grand Prix Legends czy też z niecierpliwością czekają na GTR. Oczywiście nie należy oczekiwać, że TRD2 dorówna pod względem realizmu wspomnianym tytułom, jednak na pewno wzbudzi zainteresowanie w światku fanatyków. Oczywistym również jest fakt, że TRD2 ma znacznie bardziej atrakcyjną oprawę wizualną względem TRD1, szczególnie ze względu na wykorzystanie nowych możliwości jednostek Pixel i Vertex Shader znajdujących się w nowych kartach graficznych. Przyjrzyjmy się jednak poszczególnym aspektom gry nieco dokładniej.

Jak już wspomniałem TRD2 oferuje dużo więcej samochodów, którymi możemy się ścigać. Spowodowane jest to tym, że autorzy chcieli trafić do znacznie szerszej grupy odbiorców. Gra TRD1 oferowała jedynie samochody z klasy turystycznej, wśród których znaleźć można było takie model jak: Alfa Romeo 147, Peugeot 406 Coupe, Subaru Impreza WRX, Saab 95 Aero, Audi TT, ABT Mercedes CLK, etc. Jak widać są to modele albo znane z ulic naszych miast lub startujące w zawodach (np. DTM). TRD2 oferuje znacznie rozszerzony wachlarz modeli i klas – zasadzie każdy miłośnik czterech kółek znajdzie tu cos dla siebie: Aston Martin (DB5, DB9, Vanquish), Audi TT-R, Ford Mustang ’68, Jaguar XKR, Seat Leon Cupra-R, Ford F-150 Lightning, Mitsubishi GT3000, Nissan Skyline GT-R R34, Koenig C62, Ford 9000-series, Land Rover Wildcat, AC Cobra 289 CRS, Subaru Impreza WRX i wiele innych. Jak widać są tu przedstawiciele większości klas: samochody seryjne, supersportowe modele, ciężarówki, pickup’y, samochody terenowe, concept car’y. Da się jednak odczuć, że niektóre pojazdy dodane zostały nieco na siłę – mam na myśli np. ciągnik siodłowy Ford 9000. Sęk w tym, że koncepcja gry bazuje na samochodach typowo sportowych, więc zaimplementowanie samochodu ciężarowego nie wyszło najlepiej. Niemniej jednak, miło jest przesiąść się z Opla Astry V8 do 1300-konnego potwora o wadze 5 ton.

Drugą rzucającą się w oczy cechą TRD2 jest model fizyczny, jaki odpowiada za zachowanie się samochodów na torze. Jest on wyraźnie lepszy niż w poprzedniej wersji – powoduje, iż to co dzieje się na ekranie jest bardziej podobne do zachowań w świecie rzeczywistym. Nie wiadomo, czy twórcy stworzyli go od podstaw czy też zmodyfikowali już istniejący, w każdym razie efekt jest bardzo dobry. Gra posiada dwa tryby jazdy: semi-PRO oraz PRO – pierwszy jest przeznaczony dla graczy, którzy lubią po prostu się ścigać nie bacząc na to czy samochód który prowadzą zachowuje się na trasie właściwie bądź nie. Do trybu tego wystarczy zaledwie klawiatura, choć pad byłby mile widziany. Tryb semi-PRO umożliwia nieskrępowane szaleństwa na szosie, jazdę z „gazem do deski” na prawie każdym zakręcie, kontrolowane poślizgi w dowolnym momencie. Aby wykonać tzw. „spina” trzeba się trochę natrudzić, gdyż prawie każdy samochód zachowuje się tak, jakby miał system kontroli trakcji. Mimo tego tryb ten oferuje ogromną ilość dobrej zabawy dla graczy początkujących i średnio-zaawansowanych. Tryb PRO jest raczej adresowany do tych, którzy mieli już styczność z grami wyścigowymi będącymi lub aspirującymi do miana symulacji. Tryb ten wymaga do zabawy kierownicy – owszem, możemy spróbować swoich sił przy użyciu pad’a (klawiatura zupełnie się nie nadaje), jednak efekt nie jest zbyt dobry i nie osiągniemy zadowalających rezultatów w żadnym wyścigu. Poza tym w trybie PRO opanowanie samochodu wymaga znacznie więcej ćwiczeń – tu nie wystarczy siąść za kierownicą i wcisnąć gaz. Takie postępowanie gwarantuje nam jedynie to, że na pierwszym zakręcie wylądujemy poza torem.

Po spędzeniu przy TRD2 wielu godzin (zarówno grając w trybie semi-PRO jak i PRO) odniosłem wrażenie, że zachowanie się poszczególnych samochodów zostało dość dobrze oddane, mimo że nie siedziałem ani za kierownicą sportowego Audi TT-R ani też w szoferce 1300-konnego Forda z serii 9000. Przede wszystkim dobrze oddano masę poszczególnych pojazdów, rodzaj zawieszenia czy też typ opon. O ile samochód startujący w zawodach DTM przywiera do podłoża niczym przyssawka, jest doskonale wyważony (ani podsterowny ani nadsterowny) i można go zatrzymać prawie w miejscu, o tyle cywilny Jaguar XKR będący raczej luksusowym roadster’em niż sportowym bolidem może co najwyżej poszczycić się ładnie brzmiącym odgłosem silnika, bo mimo dużej mocy ciężko jest się nim ścigać. Nie jest ona (moc) po prostu w odpowiedni sposób przeniesiona na tylną oś, co powoduje, że zbyt nierozsądne użycie pedału gazu skończy się kontaktem z najbliższą bandą lub trawnikiem. Do tego dochodzi zbyt miękkie zawieszenie, które tylko utrudnia całą zabawę. Nie odbierajcie jednak tego jako wadę gry, gdyż zasiadając za kierownicą komfortowego Jaguara naszymi przeciwnikami będą Aston Martiny czy AC Cobra, czyli samochody o podobnej specyfikacji i właściwościach jezdnych, a cała zabawa przypomina wyścigi uliczne. Niestety tego rodzaju dobór przeciwników jest z jednej strony zaletą a z drugiej wadą, gdyż gra nie umożliwia ścigania się np. Mitsubishi Lancer EVO VII przeciw Land Roverowi. Powodem tego są algorytmy odpowiedzialne za sztuczną inteligencję, które zostały przygotowane w ten sposób, że możemy się ścigać jedynie w pewnej grupie samochodów (np. Aston Martin DB5, Ford Mustang 1968, Jaguar E-type) i tylko na niektórych torach (np. A1 Ring, Nurburgring, Brands Hatch).

Przy okazji opisywania modelu fizycznego gry nie sposób nie wspomnieć o systemie zniszczeń, jaki w grze został zaimplementowany. Na ten temat było już głośno w czasie gdy do sklepów miała trafić pierwsza cześć Race Drivera, gdyż Codemasters bardzo intensywnie chwalił się tym systemem. Faktycznie, w demie pierwszej części został on zastosowany i pokazał swoje możliwości, jednak pełna wersja zawierała jego obciętą wersję, gdyż ów system (zwany FEM) pochłaniał zbyt dużo mocy obliczeniowej komputera, przez co sama gra, nawet na mocnych maszynach, skakała. Przed premierą TRD2 Codemasters znacznie bardziej ostrożnie informował o systemie kolizji i zniszczeń jaki znajdzie się w grze. Owszem, miał on być znakomity i taki „jakiego jeszcze nie widzieliśmy”, ale nie pojawiły się żadne szczegóły techniczne na jego temat. Po wielu godzinach gry w TRD2 muszę przyznać, że faktycznie system ten jest bardzo dobry, jednak do ideału trochę mu brakuje. Samochody w grze ładnie się uszkadzają, reflektory i szyby rozbijają (szczególnie dobrze jest wykonany efekt stłuczonej szyby), drzwi i koła urywają, karoseria zgniata a opony spadają z kół. Do tego należy doliczyć utrudnienia w prowadzeniu samochodu po spotkaniu z przeszkodą: awaria skrzyni biegów, zawieszenia etc. Jedynym istotnym elementem całego systemu, który nie do końca jest taki jak być powinien, to brak zniszczeń całej konstrukcji samochodu – owszem, możemy go solidnie poobijać, urwać drzwi czy stracić opony, ale nigdy nie uda nam się z niego zrobić kawałka pogiętej stali – niedoścignionym wzorem sprzed wielu lat jest gra Viper Racing, gdzie taka możliwość istniała, ba! samochód był podatny na uszkodzenia i deformacje zupełnie jak prawdziwy.

Grafika TRD2 to absolutnie numer 1 w grach samochodowych na PC. Pięknie wykonane modele z dbałością o najdrobniejsze szczegóły, znakomicie dobrane tekstury – do tego wszystkiego wykorzystanie najnowszych efektów, jakie oferują współczesne karty graficzne (możliwości oferowane przez jednostki Pixel i Vertex Shader), takie jak: mapowanie środowiskowe, refleksy świetlne, mapowanie wybojów etc. Musze przyznać z całą konsekwencją, że TRD2 oferuję jedną z najlepszych opraw graficznych jakie dane mi było widzieć. Jakość grafiki jest na tyle wysoka, że część zdjęć pochodzących z gry może być odebrana przez graczy jako tzw. „rendery” czyli materiały graficzne przygotowane na potrzeby reklamowe. Przyznam, że pisanie o grafice jest moim zdaniem nieco pozbawione sensu, gdyż najlepiej można ją ocenić choćby po dostępnych demach do czego zachęcam.

Nieco gorzej jest z dźwiękiem i odgłosami wydawanymi przez samochody. Reprezentują one całkiem dobry poziom jak na gry wyścigowe, jednak wydają się być nieco przytłumione. Niektóre samochody w ogóle brzmią jak mikser kuchenny, ale jest to po części spowodowane tym, że posiadają taki a nie inny napęd. Być może ocena strony dźwiękowej z mojej strony jest zbyt surowa, jednak w zestawieniu z tym co oferuje np. produkcja firmy SimBin nazwana GTR , TOCA Race Driver 2 wypada po prostu znacznie słabiej.

TRD2 oferuje kilka trybów rozgrywki, dzięki czemu większość wirtualnych kierowców znajdzie coś dla siebie. Tak jak i w część pierwszej zastosowano tryb kariery wzbogacony „renderowanymi” filmami, dzięki czemu fabuła wpleciona pomiędzy wyścigi jest bardziej namacalna. Nie ma się jednak co oszukiwać – fabuła jest dodana nieco na siłę i w gruncie rzeczy nic do samych wyścigów nie wnosi, poza możliwością wyboru (od czasu do czasu) wyścigu w jakim chcemy wystartować. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o wprowadzenie możliwości zakupu samochodów, cześć zamiennych etc. – jednym słowem zaimplementowania aspektu ekonomicznego, dzięki któremu gra zyskałaby bardzo wiele.

Poza wspomnianym trybem kariery, gracz może korzystać z szeregu opcji znanych z innych gier: pojedynczy wyścig, jazda na czas oraz tryb multi. To właśnie tryb dla wielu graczy jest jedną z najciekawszych cech TRD2. Oferuje on możliwość ścigania się do 32 osobom na raz w trybie zarówno „simulation” jak i „PRO-simulation”. W trybie tym są też ograniczenia znane z rozgrywki dla pojedynczego gracza, czyli możemy się ścigać tylko w jednej zamkniętej grupie samochodów (Mercedes-Benz CLK-DTM, Audi TT-R, Opel Astra V8 Coupe) na konkretnych torach (EuroSpeedway, A1-Ring GP, Hockenheimring, Zandvoort, Norisring, Nurburgring Sprint, Donington Park). Ograniczenia te w żaden sposób jednak nie wpływają na doznania płynące ze współzawodnictwa z żywym przeciwnikiem – każdemu wyścigowi towarzyszą ogromne emocje, co sprawdziłem na własnej skórze spędzając wiele godzin na ściganiu się z innymi graczami.

Podsumowując powyższy tekst oraz moje wielodniowe doświadczenia płynące z gry w TRD2 jednoznacznie trzeba stwierdzić, że TOCA Race Driver 2 to w tej chwili najlepsze wyścigi adresowane do ogromnej rzeszy graczy, zarówno początkujących i jak i zaawansowanych, cechujące się niezłym modelem fizycznym, znakomitą grafiką i ogromną stawką dostępnych pojazdów – od zabytkowych wręcz klasyków począwszy, poprzez supersportowe bolidy, a na ciągnikach siodłowych skończywszy. Jest to gra dla każdego, kto choć w minimalnym stopniu interesuje się takim gatunkiem gier i lubi spędzać dużo czasu na dobrej, niczym nie skrępowanej zabawie.

Fajek

OCENA PSYCHOLOGICZNA

Przemoc, brutalność, nieodpowiednie treści

Gra o niskim nasyceniu przemocą. Przemoc w grze jest tylko symboliczna i śladowa. Nie występuje widok krwi. Agresja nie odnosi się nigdy wprost do postaci ludzkich - jest kierowana do pojazdów. Gra 'bezpieczna' dla wszystkich odbiorców - w tym dzieci.


Kreatywność i myślenie przyczynowo-skutkowe

Gra w niewielkim stopniu ma wpływ na rozwój 'kreatywności'. Stymuluje u grającego takie elementy jak:
• relacje społeczne, poszukiwanie nowych rozwiązań, wrażliwość estetyczna, umiejętność elastycznego dostosowania się do czynników zewnętrznych, kombinatoryka, nawiązywanie rzeczywistych kontaktów społecznych poprzez Internet - w pewnym stopniu.

Gra w niewielkim stopniu pobudza funkcje odpowiadające za proste myślenie przyczynowo-skutkowe. Ma też pewien wpływ na umiejętność planowania prostych działań. Produkt typowo rozrywkowy, choć może w pewnym stopniu pomóc odbiorcy rozwijać myślenie logiczne.


Spostrzegawczość i wyobraźnia przestrzenna

Gra ma pewien wpływ na spostrzegawczość w zakresie rozwijania umiejętności szybkiego reagowania na zmieniające się warunki i sytuacje. Rozwija umiejętność szybkiego dostrzegania nowych elementów i natychmiastowej reakcji na nie. Granie w ten produkt wpływa na: rozwój zręczności, koordynację oko-ręka, refleks. Tytuł zalecany dla osób mających trudności z koordynacją oko-ręka lub mających potrzebę rozwijania ogólnej zręczności.

Gra ma wpływ na umiejętność planowania w przestrzeni i wyobraźnię przestrzenną, zwłaszcza w przestrzeni 2D, ocenę odległości, koordynację kierunku z szybkością poruszania. Polecana dla osób chcących rozwinąć umiejętność planowania w przestrzeni 2D oraz koordynację.


TOCA RACE DRIVER 3

Recenzje do Gry
TOCA Race Driver 2006

17 03 2006 | autor: Łukasz "Loser" Szewczyk

Bez rewolucji

Zespół Codemasters należy do jednej z najbardziej konserwatywnych grup programistów, rozwijających drogą powolnej ewolucji gry akceptowane przez rynek. Rewolucji natomiast nie sposób w nich uświadczyć. Podobny los spotkał serię ToCA, która zadebiutowała na komputerach oraz Playstation w drugiej połowie lat 90 ubiegłego wieku. Symulacyjny model jazdy, rozbudowane zniszczenia pojazdu oraz wierne przedstawienie cyklu mistrzostw aut klasy turystycznej bardzo szybko zyskały uznanie graczy. Pojęcie symulacji było wówczas względne, zaś ToCA ustanowiła standardy obowiązujące przez kilka lat.

Wiele osób wyrabia sobie pierwsze zdanie na temat gry po dokonaniu pobieżnej oceny jakości grafiki oraz dźwięku. W przypadku ToCA Race Driver 3 z pewnością się nie zawiodą, ponieważ oprawa została należycie dopracowana. Odgłosy silnika, stukającego zawieszenia oraz giętej blachy brzmią niemal idealnie. Postarano się również, by ToCA działała płynnie zarówno na konsolach, jak i komputerach, a zarazem by prezencja była możliwie dobra. Z konfiguracją wersji PS2 oraz Xbox nie ma problemów, albowiem po umieszczeniu płyty w napędzie gra wczytuje się i można przystąpić do zabawy. Jedyną możliwą zmianą w kwestii grafiki jest możliwość włączenia lub wyłączenia lusterka wstecznego. Wersja PC otrzymała oczywiście opcję wyregulowania jakości tekstur, rozdzielczości oraz innych parametrów, by płynność animacji mogła być zachowana również na starszych kartach graficznych. Dzięki większej liczbie pikseli wyświetlanych przez monitor, obraz jest nieco ostrzejszy niż na ekranie telewizora. Jednak posiadacze konsol z pewnością nie będą narzekać! Pojazdy zostały bardzo starannie wymodelowane, więc widać zarówno niewielkie detale karoserii oraz elementy wnętrza. Tekstury, którymi obłożono przydrożne obiekty, są zróżnicowane, natomiast na samą szosę trafił przyjemny dla oka bumpmaping. Uważny obserwator dostrzeże minimalne niedomagania oprawy. Są nimi nieznaczne spowolnienia animacji przy większej liczbie wyświetlonych aut oraz niezsynchronizowanie dolnej i górnej połowy obrazu, co obserwuje się jako charakterystyczny przeskok animacji. Dla niektórych przeszkodą mogą być również spore wymagania sprzętowe wersji PC.

Jednak to nie imponująca grafika uczyniła ToCĘ znaną – gracze od pierwszej części ubóstwiali świetnie zrealizowane zniszczenia karoserii. Nie inaczej jest tym razem... Lekkie uderzenie kończy się wygięciem blach, zbiciem lamp czy urwaniem lusterek. Jednak intensywniejszy kontakt z otoczeniem powoduje znacznie bardziej zróżnicowane uszkodzenia – począwszy od zbicia szyb, na urwaniu drzwi, spojlerów oraz kół skończywszy. Programiści zadbali, by kąt, pod jakim uderza się w przeszkodę, powodował adekwatne zniszczenia. Nie dochodzi więc do sytuacji, w których uderzenie skrajną częścią maski powoduje zdemolowanie całego przodu.

Zniszczenia mają nie tylko aspekt wizualny. Powypadkowy pojazd zaczyna wyraźnie gorzej reagować na poczynania kierowcy. Póki jest to niewielkie nadwerężenie skrzyni biegów, silnika albo hamulców, skuteczna jazda jest wciąż możliwa. Jednak nawet najmniejsze defekty zawieszenia i układu kierowniczego oznaczają, że kierowca znalazł się w opałach. Na nierównych partiach toru rozpędzony bolid zaczyna zachowywać się niczym motorówka na wzburzonym morzu, która jedynie w niewielkim zakresie reaguje na wychylenia kierownicy. Po wybraniu trybu realistycznych uszkodzeń, zawieszenie często nie wychodzi bez uszczerbku z większego skoku, a nawet z banalnego ścięcia zakrętu po ‘tarce’! Podobnie rzecz wygląda z silnikiem – uderzenie nim o podłoże może spowodować usterkę.

Warto pamiętać, że nawet jednorazowy kontakt z przeszkodą może oznaczać koniec wyścigu. W przypadku oderwania koła dalsza jazda jest bowiem niemożliwa. W większości gier zniszczenia są zrealizowane w dosyć uproszczony sposób sprawiając, że nawet diametralnie różne pojazdy odznaczają się podobną wytrzymałością. Na szczęście Codemasters poszli na całość, odpowiednio odwzorowując specyfikę określonych pojazdów. Sprawia to, że z wyścigowym bolidem trzeba obchodzić się jak z przysłowiowym jajkiem, gdyż muśnięcie pojazdu konkurenta może przyczynić się do uszkodzenia ważnego podzespołu. Natomiast potwory przystosowane do wyścigów w terenie bez problemu znoszą brutalną jazdę, a nawet używanie jako hamulca aut konkurencji...

Oczywiście bolidy oraz auta terenowe to przedsmak tego, co można odnaleźć w trzeciej odsłonie ToCA Race Driver. Park maszyn po raz pierwszy zróżnicowano w ToCA 3: WTC. W edycjach na konsole obecnej generacji co rusz pojawiały się nowe ‘wynalazki’ – Cobra, Mustang, Subaru, Mistubishi, Alfa Romeo, Caterham, TVR... W najnowszej odsłonie zawitały nawet buggy i gokarty! Gra stała się niesamowicie zróżnicowana, dzięki czemu będzie przyciągać przez długie wieczory. Pojazdy różnią się nie tylko kształtem karoserii. W każdym z nich kamera wewnętrzna prezentuje nieco inny widok, zaś silniki brzmią charakterystycznie dla danego wozu. Jednak prawdziwy uśmiech na twarzy powoduje zróżnicowane prowadzenie maszyn. Klasyczne wyścigówki są całkiem szybkie, ale precyzja ich prowadzenia pozostawia wiele do życzenia... Wiadomo, kiedyś opony były gorszej jakości... Replay’e wyglądają niemal jak relacja TV właśnie dzięki przywiązaniu wagi do tego typu detali.

Za starych, dobrych czasów ToCA uchodziła za grę dla stosunkowo wąskiej grupy odbiorców, ponieważ była po prostu trudna. Wejście w każdy z zakrętów musiało zostać dokładnie zaplanowane, zaś hamowanie trzeba było uskuteczniać z wyczuciem, by nie zablokować kół. W najnowszej produkcji Mistrzów Kodu, zachowanie pojazdów zostało ustawione domyślnie na mniej wymagający poziom. Niestety wymagania rynku powoli zabijają ducha serii... Uważam, że od razu należy zdecydować się na poziom symulacyjny, pozwalający w pełni cieszyć się ponadprzeciętnie dopracowanym modelem jazdy. Dopiero wówczas samochód wpada w długie poślizgi, koła blokują się podczas hamowania, a pokonanie zakrętu wymaga utrzymywania optymalnego toru jazdy. Rajcującym smaczkiem jest ruszanie z miejsca. Kto przytrzyma gaz w podłodze, od razu spadnie o kilka lokat. Osoba startująca w wyczuciem, może poprawić pozycję. Dla wyścigowych maniaków przygotowano przycisk odpowiadający za obsługę sprzęgła. Dzięki temu pierwsze metry wyścigu można pokonać na granicy przyczepności kół. Obsługa sprzęgła może nie być w smak niektórym zdającym na prawo jazdy, ponieważ przywodzi na myśl stres związany z egzaminem – nieumiejętne puszczenie przycisku również w ToCE przyczynia się do wykonania kompromitującego ‘kangura’ albo zgaszenia silnika!

Niestety różnicowanie poziomów trudności dotknęło również tryby gry. Szczególnie ucierpiał Pro Career, w którym zmagania zostały podzielone na kilkanaście kategorii – auta klasyczne, terenowe, z otwartą karoseria, itd. Jeżeli grający sobie zażyczy, ustawienie wyścigu liczącego jedno (!) okrążenie nie stanowi jakiegokolwiek problemu... W połączeniu z najmniejszą z możliwych inteligencją adwersarzy oraz wyłączonymi karami za ścinanie zakrętów, można wycisnąć w granicach 30% gry w zaledwie jedną noc! W pierwowzorach było to nie do pomyślenia. Na szczęście wciąż istnieje tryb klasycznych mistrzostw – World Tour, gdzie obowiązują zasady znane z poprzednich części. Przedzierając się przez kolejne ligi uzyskujemy ostatecznie dostęp do najszybszych maszyn. Zwolennicy rywalizacji z żywym przeciwnikiem mogą skorzystać ze splitscreenu lub trybu Online.

Niestety nie zlikwidowano przypisania konkretnych pojazdów do tras – amerykańskimi krążownikami szos przyjdzie się więc ścigać na torach zachodniej półkuli itp. W moim odczuciu posunięcie programistów nie należy do najbardziej udanych, ponieważ uniemożliwia bezpośrednie konfrontacje wielu aut. Niezbyt pozytywnie zaskakują również zawody odbywające się na szutrowych partiach. Torów jest niewiele, więc co rusz powraca się na te same, tyle że w innych maszynach. Gdyby terenowe trasy były szersze, zawierały wodne przeszkody oraz inne ‘atrakcje’, byłyby z pewnością ciekawsze. Niestety nie dane mi było sprawdzić, jak VW Touareg z rajdu Dakar sprawuje się na wydmach, ponieważ tras otwartych nie przewidziano...

Liczba torów sprawia, że przyswojenie specyfiki każdego z zakrętów nie będzie kwestią trzech albo czterech dni... Co prawda do swobodnej jazdy wystarczy jeden dzień spędzony przed telewizorem lub monitorem, jednak aby myśleć o biciu rekordów, potrzeba przynajmniej tygodniowego treningu. Producent deklaruje, że przyjdzie powalczyć na ponad 80 trasach, jednak w rzeczywistości jest ich nieco mniej, gdyż kilkanaście torów różni się konfiguracją zaledwie kilku zakrętów.

ToCA Race Driver 3 jest bez wątpienia produkcją godną polecenia. Niemniej osoby, które pokusiły się o zakup poprzedniej części powinny obadać ją w sklepie, ewentualnie zaznajomić się z demem gry. Wydanie ponad 100 złotych na grę – od poprzedniej części różniącą się de facto bardziej rozbudowanym parkiem maszyn, możliwością lekkiego tuningu wozów, kilkoma nowymi trasami oraz trybami gry – może po jakimś czasie okazać się nietrafioną inwestycją. W wyścigach najważniejszy jest bowiem model jazdy, a ten nie zawodził również w poprzedniku...

Łukasz „Loser” Szewczyk

 

PLUSY:

  • model jazdy;
  • odwzorowanie zniszczeń;
  • zróżnicowanie maszyn.

 

MINUSY:

  • brak większych zmian względem TRD2;
  • mała liczba tras terenowych;
  • ‘usprawnienia’ zabijające ducha serii.